Schodzę se po schodach żeby wynieść śmieci. Zbliżając się do skrzynek pocztowych mijam faceta - typowy sąsiad z przaśnym wąsem i Kubotem na stopie. Stoi z rękoma splecionymi za plecami i lekko pochylony do przodu gapi się w ścianę. Trochę zwalniam, a nawet można by powiedzieć, że się zatrzymuję, bo raz: myślę sobie, że może np. zgubił się albo stracił bazę, a dwa że i tak muszę go przeprosić, żeby przecisnąć się z tymi śmieciami dalej. Tymczasem facet, nie odwracając się do mnie i obserwując mnie jedynie kątem oka, zagaja:
-PATRZY PAN, JAKI SKURWIEL,
po czym kieruje wzrok z powrotem na ścianę.
Przybliżam się powoli i dość niepewnie – staram się wysunąć do przodu tylko głową, nogami pozostając w miejscu, w którym stałem. No i faktycznie, na ścianie, za skrzynkami, siedzi sporych rozmiarów pająk, ogromny powiedziałbym, duży w chuj jak na pająka, który przechadza się po klatce – myślę. Facet tymczasem przykłada do ściany cztery palce, zwierzę rusza przed siebie, włazi mu na te palce i tam spoczywa, a on sam zdejmuje rękę ze ściany, podkłada mi ją pod nos i mówi:
-Z domu mi spierdolił. Dwa piętra mi zszedł na dół, TAKI Z NIEGO, KURWA, WĘDROWNICZEK
-PATRZY PAN, JAKI SKURWIEL,
po czym kieruje wzrok z powrotem na ścianę.
Przybliżam się powoli i dość niepewnie – staram się wysunąć do przodu tylko głową, nogami pozostając w miejscu, w którym stałem. No i faktycznie, na ścianie, za skrzynkami, siedzi sporych rozmiarów pająk, ogromny powiedziałbym, duży w chuj jak na pająka, który przechadza się po klatce – myślę. Facet tymczasem przykłada do ściany cztery palce, zwierzę rusza przed siebie, włazi mu na te palce i tam spoczywa, a on sam zdejmuje rękę ze ściany, podkłada mi ją pod nos i mówi:
-Z domu mi spierdolił. Dwa piętra mi zszedł na dół, TAKI Z NIEGO, KURWA, WĘDROWNICZEK