Taka sytuacja dzisiaj się wydarzyła na spotkaniu firmowym przy browarku. Pracuje w niemieckiej firmie i zespół jest w połowie niemiecki, w połowie polski, podobnie management (ci od "e jak mozna u niemca pracować" niech scrolują dalej). I jak od wielu miesięcy na tych spotkaniach pojawił się temat uchodźców. No i jakiś tam Niemiec mówi "a wy nie macie tego problemu, bo nie jesteście tolerancyjni". Na co inny Niemiec:
- Ty, Hans, a powiedz, czułeś się zagrożony kiedyś w Gdańsku? (tutaj pracujemy).
- No nie, ale wiesz, my to spokojni jesteśmy, nie wychylamy się, ale jakbyśmy coś pofikali na rynku to by nam pewnie wpierdolili.
- No widzisz kurwa. To jest właśnie tolerancja. Jesteś gościem tutaj, zachowujesz się jak należy, nie podskakujesz i nie dostaniesz wpierdolu. Jak zaczniesz się zachowywać jak świnia to ci wjebią. I dlatego u nas jest taki syf.
Nie, kierowca autobusu nie zaczął klaskać, nic z tych rzeczy. Chociaż przybiliśmy się kuflami. Nawet tamten niemiaszek przyznał rację. Ogólnie to pracuje też u nas w innym dziale trochę Angoli i Hiszpanów. Co ciekawe ... chcą tutaj sprowadzić rodziny, bo jest bezpiecznie Od zawsze byłem dumny z naszego kraju, ale w ostatnich miesiącach często za granicą mi mówią, że "chcielibyśmy, żeby było tak jak u was". Serce rośnie.
- Ty, Hans, a powiedz, czułeś się zagrożony kiedyś w Gdańsku? (tutaj pracujemy).
- No nie, ale wiesz, my to spokojni jesteśmy, nie wychylamy się, ale jakbyśmy coś pofikali na rynku to by nam pewnie wpierdolili.
- No widzisz kurwa. To jest właśnie tolerancja. Jesteś gościem tutaj, zachowujesz się jak należy, nie podskakujesz i nie dostaniesz wpierdolu. Jak zaczniesz się zachowywać jak świnia to ci wjebią. I dlatego u nas jest taki syf.
Nie, kierowca autobusu nie zaczął klaskać, nic z tych rzeczy. Chociaż przybiliśmy się kuflami. Nawet tamten niemiaszek przyznał rację. Ogólnie to pracuje też u nas w innym dziale trochę Angoli i Hiszpanów. Co ciekawe ... chcą tutaj sprowadzić rodziny, bo jest bezpiecznie Od zawsze byłem dumny z naszego kraju, ale w ostatnich miesiącach często za granicą mi mówią, że "chcielibyśmy, żeby było tak jak u was". Serce rośnie.