Rząd USA staje w obronie morderców z Boko Haram
Rząd amerykański ostro sprzeciwił się karaniu członków zbrodniczej organizacji islamskiej Boko Haram, odpowiedzialnej za masowe mordy na wyznawcach Chrystusa. Administracja prezydencka zareagowała na poczynania rządu nigeryjskiego, który w połowie maja zdecydował się zbombardować najważniejsze obiekty islamskich dżihadystów. Cztery lata temu nie uznali oni zwycięstwa chrześcijan w wyborach i postanowili stworzyć własne państwo islamskie.
W związku z prowadzoną ofensywą w północnej części Nigerii, wymierzoną przeciwko separatystom i terrorystom z Boko Haram, sekretarz stanu USA John Kerry wysłał notę do przedstawicieli rządu nigeryjskiego, w której stwierdził, że jest „zaniepokojony łamaniem praw człowieka przez nigeryjskie siły bezpieczeństwa”. Islamski dżihad w Nigerii przybiera najbardziej barbarzyńskie formy. Według najnowszego raportu na temat prześladowania chrześcijan, aż 70 proc. wszystkich wyznawców Chrystusa zamordowanych na całym świecie w 2012 roku, zginęło właśnie w tym afrykańskim kraju z rąk muzułmanów z Boko Haram.
W marcu w wyniku zamachu samobójczego ze strony islamskich ekstremistów śmierć poniosło co najmniej 41 osób. Według ks. JeromeItuaha „spośród 52 kościołów katolickich w diecezji Maiduguri, 50 zostało zniszczonych przez organizację terrorystyczną Boko Haram”. Dżihadyści bez wahania strzelają do wyznawców Chrystusa wracających z liturgii. Muzułmanie niszczą miejsca pracy chrześcijan, strzelają do cywilów z broni maszynowej, wykonują egzekucje maczetami. Gwałcą, porywają i morduję kobiety, podobnie postępują z dziećmi.
Pod koniec maja nigeryjski rząd zdecydował się przeprowadzić ofensywę w północnej części kraju, zajętej przez członków Boko Haram. Nigeryjskie samoloty wojskowe zaatakowały obozy bojowników 17 maja. Trzy dni po tym zdarzeniu sekretarz stanu John Kerry wystosował ostre oświadczenie, zarzucając władzom nigeryjskim „łamanie praw człowieka” terrorystów. Co ciekawe, rząd amerykański nigdy wcześniej nie stawał w obronie mordowanych chrześcijan. Sekretarz Stanu USA John Kerry podkreślał, że Amerykanie są dziś „głęboko zaniepokojeni potwierdzonymi zarzutami o rażącym naruszeniu praw człowieka przez nigeryjskie siły bezpieczeństwa. które prowadzą do eskalacji przemocy i ekstremizmu”.
W 2011 roku, kiedy w Egipcie chrześcijanie protestowali z powodu ciągłych ataków na ich kościoły, a egipskie wojsko odpowiedziało masakrą w Maspero, Biały Dom nie zająknął się na temat „praw człowieka”. Wydał za to oświadczenie wzywające, aby „wszystkie strony zachowały powściągliwość”.
Pomimo, iż motywy zbrodniczej działalności członków Boko Haram są jednoznaczne – muzułmanie chcą utworzyć państwo islamskie, rządzone zgodnie z prawem szariatu –nie zmotywowało to administracji Obamy do stanięcia w obronie najbardziej potrzebujących, ludzi krzywdzonych z powodu przekonań religijnych. Amerykańscy mediatorzy, w tym były prezydent Bill Clintom twierdzą, że przemoc w Nigerii bierze się z „nierówności" i „biedy”. Zupełnie pomijają zasadniczą rolę religii i doktryny Boko Haram.
Boko Haram skupia sunnitów, sprzeciwiających się wszystkiemu, co niesie ze sobą cywilizacja Zachodu. Równocześnie, administracja amerykańska odmawia uznania Boko Haram za grupę terrorystyczną naciskając na prezydenta Nigerii, by poszedł na ustępstwa wobec dżihadystów. Postulują, by zgodnie z ich życzeniem, budować więcej meczetów i przestrzegać ich „praw”.
Wojsko nigeryjskie do tej pory użyło samolotów i śmigłowców. W wyniku bombardowań zginęło co najmniej 30 islamskich bojowników. Trzy dni później prezydent Goodluck Jonathan ogłosił stan wyjątkowy w północno-wschodniej części Nigerii.
żródło: pch24.pl
Rząd amerykański ostro sprzeciwił się karaniu członków zbrodniczej organizacji islamskiej Boko Haram, odpowiedzialnej za masowe mordy na wyznawcach Chrystusa. Administracja prezydencka zareagowała na poczynania rządu nigeryjskiego, który w połowie maja zdecydował się zbombardować najważniejsze obiekty islamskich dżihadystów. Cztery lata temu nie uznali oni zwycięstwa chrześcijan w wyborach i postanowili stworzyć własne państwo islamskie.
W związku z prowadzoną ofensywą w północnej części Nigerii, wymierzoną przeciwko separatystom i terrorystom z Boko Haram, sekretarz stanu USA John Kerry wysłał notę do przedstawicieli rządu nigeryjskiego, w której stwierdził, że jest „zaniepokojony łamaniem praw człowieka przez nigeryjskie siły bezpieczeństwa”. Islamski dżihad w Nigerii przybiera najbardziej barbarzyńskie formy. Według najnowszego raportu na temat prześladowania chrześcijan, aż 70 proc. wszystkich wyznawców Chrystusa zamordowanych na całym świecie w 2012 roku, zginęło właśnie w tym afrykańskim kraju z rąk muzułmanów z Boko Haram.
W marcu w wyniku zamachu samobójczego ze strony islamskich ekstremistów śmierć poniosło co najmniej 41 osób. Według ks. JeromeItuaha „spośród 52 kościołów katolickich w diecezji Maiduguri, 50 zostało zniszczonych przez organizację terrorystyczną Boko Haram”. Dżihadyści bez wahania strzelają do wyznawców Chrystusa wracających z liturgii. Muzułmanie niszczą miejsca pracy chrześcijan, strzelają do cywilów z broni maszynowej, wykonują egzekucje maczetami. Gwałcą, porywają i morduję kobiety, podobnie postępują z dziećmi.
Pod koniec maja nigeryjski rząd zdecydował się przeprowadzić ofensywę w północnej części kraju, zajętej przez członków Boko Haram. Nigeryjskie samoloty wojskowe zaatakowały obozy bojowników 17 maja. Trzy dni po tym zdarzeniu sekretarz stanu John Kerry wystosował ostre oświadczenie, zarzucając władzom nigeryjskim „łamanie praw człowieka” terrorystów. Co ciekawe, rząd amerykański nigdy wcześniej nie stawał w obronie mordowanych chrześcijan. Sekretarz Stanu USA John Kerry podkreślał, że Amerykanie są dziś „głęboko zaniepokojeni potwierdzonymi zarzutami o rażącym naruszeniu praw człowieka przez nigeryjskie siły bezpieczeństwa. które prowadzą do eskalacji przemocy i ekstremizmu”.
W 2011 roku, kiedy w Egipcie chrześcijanie protestowali z powodu ciągłych ataków na ich kościoły, a egipskie wojsko odpowiedziało masakrą w Maspero, Biały Dom nie zająknął się na temat „praw człowieka”. Wydał za to oświadczenie wzywające, aby „wszystkie strony zachowały powściągliwość”.
Pomimo, iż motywy zbrodniczej działalności członków Boko Haram są jednoznaczne – muzułmanie chcą utworzyć państwo islamskie, rządzone zgodnie z prawem szariatu –nie zmotywowało to administracji Obamy do stanięcia w obronie najbardziej potrzebujących, ludzi krzywdzonych z powodu przekonań religijnych. Amerykańscy mediatorzy, w tym były prezydent Bill Clintom twierdzą, że przemoc w Nigerii bierze się z „nierówności" i „biedy”. Zupełnie pomijają zasadniczą rolę religii i doktryny Boko Haram.
Boko Haram skupia sunnitów, sprzeciwiających się wszystkiemu, co niesie ze sobą cywilizacja Zachodu. Równocześnie, administracja amerykańska odmawia uznania Boko Haram za grupę terrorystyczną naciskając na prezydenta Nigerii, by poszedł na ustępstwa wobec dżihadystów. Postulują, by zgodnie z ich życzeniem, budować więcej meczetów i przestrzegać ich „praw”.
Wojsko nigeryjskie do tej pory użyło samolotów i śmigłowców. W wyniku bombardowań zginęło co najmniej 30 islamskich bojowników. Trzy dni później prezydent Goodluck Jonathan ogłosił stan wyjątkowy w północno-wschodniej części Nigerii.
żródło: pch24.pl