False flag lub false flag operation en. (dosłownie fałszywa flaga), pl. działania pod obcą flagą, ru. операция под чужим флагом, чужой флаг – tajna operacja prowadzona przez rząd, korporacje lub inne organizacje. Nazwa wywodzi się z militarnej koncepcji false colors, czyli operacji wykonanej w obcych (narodowych) barwach. Operacje False flag nie są ograniczone do działań wojennych, ale mogą występować również w czasie pokoju. Często celem jest obarczenie winą kogoś innego np. wrogiego państwa, organizacji albo grupy etnicznej.
📌
Wojna na Ukrainie
- ostatnia aktualizacja:
8 minut temu
📌
Konflikt izrealsko-arabski
- ostatnia aktualizacja:
Dzisiaj 16:26
🔥
Są jeszcze dobrzy ludzie na tym świecie
- teraz popularne
Litości...
Wojny były i będą. I chyba nikt nie jest na tyle głupi aby je prowokować w tak idiotyczny sposób.
Wojny były i będą. I chyba nikt nie jest na tyle głupi aby je prowokować w tak idiotyczny sposób.
Czesiek181 napisał/a:
Często celem jest obarczenie winą kogoś innego np. wrogiego państwa, organizacji albo grupy etnicznej.
To teraz pytanie za miliard punktów (do wymiany na nowoczesny zlewozmywak)
Jakie barwy są charakterystyczne dla grupy etnicznej, zwanej potocznie "Cyganami"?
Póki co nic takiego nie miało miejsca, ale operacja "fałszywej flagi" to bardzo znany manewr strategiczny i często był stosowany. Wystarczy poszukać na google. Fakt wysłania w niebezpieczny region takiego staruszka jest czymś niepokojącym. Chociaż teraz wszyscy są skupieni na Syrii i okolicach.
Roszp napisał/a:
To teraz pytanie za miliard punktów (do wymiany na nowoczesny zlewozmywak)
Jakie barwy są charakterystyczne dla grupy etnicznej, zwanej potocznie "Cyganami"?
bród.
@Roszp nie mam pojęcia, jak ktoś chce walczyć z cyganami to i bez tej operacji znajdzie miliony powodów do wojny
toka napisał/a:
Litości...
Wojny były i będą. I chyba nikt nie jest na tyle głupi aby je prowokować w tak idiotyczny sposób.
Incydent Tonkiński
Taką nazwą określa się wydarzenia, które miały miejsce w Zatoce Tonkińskiej, u wybrzeży ówczesnego Wietnamu Północnego, w sierpniu 1964 roku. Amerykański okręt wojenny miał wtedy rzekomo wdać się w wymianę ognia z wietnamskimi kutrami torpedowymi.
Incydent został wykorzystany przez amerykański rząd prezydenta Lyndona Johnsona jako pretekst do oficjalnego zaangażowania się w konflikt między dwoma państwami wietnamskimi, co w rezultacie przerodziło w wojnę wietnamską (1965-1975).
kuterki rybackie zaatakowały okręt wojenny usa brzydkimi wyrazami i gestami kozakiewicza i dostały rozjebane.
kutry torpedowe to to nie były.
Roszp napisał/a:
To teraz pytanie za miliard punktów (do wymiany na nowoczesny zlewozmywak)
Jakie barwy są charakterystyczne dla grupy etnicznej, zwanej potocznie "Cyganami"?
flaga jest niebiesko-zielona z kółkiem od jakiegoś czegoś na środku
a godło to chyba gówno-tak było w kapitanie bomba
Widzę, że nie trzeba było długo czekać na opinie ekspertów. Czekamy na więcej.
Przykład "fałszywej flagi": prowokacja gliwicka.
"Prowokacja gliwicka. Napaść na radiostację gliwicką
31 sierpień 1939 roku godzina 19.59. Akcja "Tannenberg" dla grupy mężczyzn pod radiostacją gliwicką niedługo przestanie być tylko planem. Godzina 20.00 Alfred Helmut Naujocks będący dowódcą sześcioosobowego oddziału daje rozkaz ataku. Mężczyźni wpadają do pomieszczeń budynku radiostacji nadawczej. Mają działać według ściśle określonego planu ...
Plan działania był prosty. Zająć budynek radiostacji, nadać komunikat, pozostawić odpowiednie ślady i wycofać się. Nic prostrzego, a jednak. W momencie zajęcia budynku radiostacji nadawczej Niemcy wiedzieli już, że akurat w tym dniu radiostacja retransmituje program z Wrocławia. Problem polegał na tym, że informacja ta została oddziałowi przekazana zbyt późno. Nie było czasu na zmianę planów trzeba było działać. Jedynym rozwiązaniem było wykorzystanie "mikrofonu burzowego". Jest to urządzenie poprzez które podczas burz przerywano audycje i doradzano słuchaczom uziemianie anten. Działo się tak dlatego ponieważ przedwojenne anteny domowe bardzo łatwo zamieniały się podczas burz w piorunochrony.
Użycie mikrofonu było więc jedynym sposobem przerwania nadawanej audycji. Pech jednak w dalszym ciągu nie opuszczał napastników. Z uwagi na bardzo żadkie zastosowania mikrofonu burzowego nie było go pod ręką. Zaczęto gorączkowe poszukiwania. Przez cenne 12 minut niemcy bezskutecznie próbowali odnaleźć schowane urządzenie. Dopiero podczas 13 minuty poszukiwań odrobina szczęscia uśmiechęła się do nich. Odnaleziono mikrofon w szafie z narzędziami i podłączono. Według relacji dowódcy napastników kolejne cztery minuty upłynęły na odczytywaniu komunikatu. Komunikat został odczytany przez człowieka władającego językiem polskim. Niestety do końca nie jest znana treść odczytanego komunikatu, gdyż prawdopodobnie mikrofon burzowy został źle podpięty.
Słuchacze radia usłyszeli następujące słowa "Uwaga! Tu Gliwice. Rozgłośnia znajduje się w rękach polskich...". Koniec komunikatu. Dalej tylko szum.
Niemcy pewni wykonania zadania wycofali się z budynku radiostacji. Prowokatorzy niemieccy aby uprawdopodobnić wersję napaści na stacje przez powstańców polskich (w akcji ataku na radiostacje gliwicką prowokatorzy nie nosili mundurów polskich, byli natomiast przebrani za cywilnych powstańców śląskich) na miejscu zdarzenia pozostawili zastrzelonego Franciszka Honioka, mieszkańca Łubia, uczestnika trzeciego powstania śląskiego. Został on dzień wcześniej zatrzymany, a w dniu zdarzenia będąc pod wpływem środków odurzających został przewieziony na teren radiostacji i tutaj zamordowany strzałem w głowę.
Po opuszczeniu radiostacji Naujocks udał się do Haus Oberschlesien w celu skontaktowania się i zdania relacji szefowi SD Reinhardowi Heydrichowi. Rozmowa telefoniczna zaskoczyła Naujocksa. Heydrich chcąc odsłuchać komunikat nastawił radio na Gliwice, jednak zamiast przygotowanego prowokacyjnego przemówienia usłyszał radio Wrocław.
Aby zapewnić odpowiedni skutek propagandowy należało przedsięwziąć bardzo radykalne kroki. Wiadomo było, że nadawany komunikat nie został odebrany przez słuchaczy radia lub tylko przez ich niewielką grupę mieszkającą najbliżej radiostacji. Niemcy uruchomili swoją machinę propagandową. Oficjalna agencja prasowa "Deutsches Nachrichtenbüro jeszcze w tym samym dniu o 22.30 rozpowszechniła następujący komunikat:
"Wrocław, 31 sierpnia. W czwartek, około godz. 20.00, w wyniku polskiego napadu zajęto radiową stację nadawczą w Gliwicach. Polacy siłą wtargnęli do pomieszczeń stacji. Udało się im wygłosić wezwanie w języku polskim, a częściowo po niemiecku. Jednak już po kilku minutach zostali obezwładnieni przez policję, którą zaalarmowali słuchacze radia z Gliwic. Policja została zmuszona do użycia broni, przy czym po stronie napastników byli zabici. Napad na radiostację w Gliwicach był widocznie sygnałem do powszechnego ataku polskich ochotników na terytorium niemieckie. Mniej więcej w tym samym czasie, jak można było dotąd stwierdzić, polscy powstańcy przekroczyli granicę niemiecką także w dwu innych miejscach. Również w tych przypadkach chodziło o silnie uzbrojone oddziały, które prawdopodobnie były wspierane przez regularne polskie jednostki wojskowe. Napastnikom przeciwstawiły się oddziały policji bezpieczeństwa, pełniące służbę graniczną.
Berlin, 31 sierpnia. W sprawie niesłychanego, podstępnego napadu polskich powstańców na radiostację w Gliwicach informujemy się w prezydium policji w Gliwicach o pierwszych wynikach natychmiast podjętego śledztwa. Według tych danych zaraz po godz. 20.00 grupa polskich powstańców wtargnęła do budynku radiostacji w Gliwicach. W tym czasie w budynku znajdowała się tylko normalna, nieliczna warta nocna, gdyż stacja Gliwice w czwartek nie nadawała własnego programu, lecz emitowała program radiostacji Rzeszy z Wrocławia. Polscy powstańcy doskonale orientowali się w rozkładzie pomieszczeń stacji. Napadli na wartę i natychmiast wtargnęli do studia nadawczego. Obecna tam nieliczna obsługa stacji nadawczej została zaatakowana przy użyciu prętów stalowych i bykowców. Następnie przerwano emisję programu z radiostacji wrocławskiej i przez radiostację Gliwice, za pomocą przyniesionego ze sobą ręcznego mikrofonu, wygłoszono wezwanie po polsku, a częściowo także w języku niemieckim.
Polscy powstańcy określili siebie przez mikrofon jako "Polska Radiostacja Gliwice" i przemawiali w imieniu "polskiego oddziału powstańców górnośląskich". Oświadczyli, że miasto i radiostacja Gliwice znajdują się w rękach polskich. Państwo niemieckie obrzucali ordynarnymi wyzwiskami, mówiono o polskim Wrocławiu i o polskim Gdańsku. Wezwanie było podpisane przez komendanta polskiego oddziału ochotniczego.
Zupełnie zaskoczeni radiosłuchacze z Gliwic zaalarmowali natychmiast policję, która wkrótce zjawiła się na miejscu, otoczyła budynek, wtargnęła do studia nadawczego i wyłączyła stację nadawczą.Powstańcy otworzyli ogień do policji. Po krótkiej obronie udało się policji ująć powstańców, przy czym jeden polski powstaniec został zabity. Przy aresztowanych powstańcach polskich znaleziono wezwanie odczytane poprzednio po polsku, a częściowo także po niemiecku. Przed budynkiem ujęto polskiego powstańca, który pełnił tam wartę. Przesłuchania trwają nadal".
Podczas prowokacji gliwickiej zamordowany został Franciszek Honiok, nikt więcej nie zginął, nie został ranny, nikogo nie aresztowano. Prowokatorzy byli ubrani w ubrania cywilne i działali jako polscy cywile.
W tym samym czasie Niemcy zorganizowali inne prowokacje graniczne, np. napad na leśniczówkę w Byczynie lub na niemiecki urząd celny w Stodołach koło. Raciborza. Gdzie niektórzy napastnicy nosili polskie mundury.
Prowokacja gliwicka nie przyniosła napastnikom zamierzonego skutku. Doprowadzenie propagandowe działań grupy Naujocksa w Gliwicach musiało mieć miejsce poza terenem radiostacji, gdyż wyznaczone zadanie przerosło ich realizatorów."
"Prowokacja gliwicka. Napaść na radiostację gliwicką
31 sierpień 1939 roku godzina 19.59. Akcja "Tannenberg" dla grupy mężczyzn pod radiostacją gliwicką niedługo przestanie być tylko planem. Godzina 20.00 Alfred Helmut Naujocks będący dowódcą sześcioosobowego oddziału daje rozkaz ataku. Mężczyźni wpadają do pomieszczeń budynku radiostacji nadawczej. Mają działać według ściśle określonego planu ...
Plan działania był prosty. Zająć budynek radiostacji, nadać komunikat, pozostawić odpowiednie ślady i wycofać się. Nic prostrzego, a jednak. W momencie zajęcia budynku radiostacji nadawczej Niemcy wiedzieli już, że akurat w tym dniu radiostacja retransmituje program z Wrocławia. Problem polegał na tym, że informacja ta została oddziałowi przekazana zbyt późno. Nie było czasu na zmianę planów trzeba było działać. Jedynym rozwiązaniem było wykorzystanie "mikrofonu burzowego". Jest to urządzenie poprzez które podczas burz przerywano audycje i doradzano słuchaczom uziemianie anten. Działo się tak dlatego ponieważ przedwojenne anteny domowe bardzo łatwo zamieniały się podczas burz w piorunochrony.
Użycie mikrofonu było więc jedynym sposobem przerwania nadawanej audycji. Pech jednak w dalszym ciągu nie opuszczał napastników. Z uwagi na bardzo żadkie zastosowania mikrofonu burzowego nie było go pod ręką. Zaczęto gorączkowe poszukiwania. Przez cenne 12 minut niemcy bezskutecznie próbowali odnaleźć schowane urządzenie. Dopiero podczas 13 minuty poszukiwań odrobina szczęscia uśmiechęła się do nich. Odnaleziono mikrofon w szafie z narzędziami i podłączono. Według relacji dowódcy napastników kolejne cztery minuty upłynęły na odczytywaniu komunikatu. Komunikat został odczytany przez człowieka władającego językiem polskim. Niestety do końca nie jest znana treść odczytanego komunikatu, gdyż prawdopodobnie mikrofon burzowy został źle podpięty.
Słuchacze radia usłyszeli następujące słowa "Uwaga! Tu Gliwice. Rozgłośnia znajduje się w rękach polskich...". Koniec komunikatu. Dalej tylko szum.
Niemcy pewni wykonania zadania wycofali się z budynku radiostacji. Prowokatorzy niemieccy aby uprawdopodobnić wersję napaści na stacje przez powstańców polskich (w akcji ataku na radiostacje gliwicką prowokatorzy nie nosili mundurów polskich, byli natomiast przebrani za cywilnych powstańców śląskich) na miejscu zdarzenia pozostawili zastrzelonego Franciszka Honioka, mieszkańca Łubia, uczestnika trzeciego powstania śląskiego. Został on dzień wcześniej zatrzymany, a w dniu zdarzenia będąc pod wpływem środków odurzających został przewieziony na teren radiostacji i tutaj zamordowany strzałem w głowę.
Po opuszczeniu radiostacji Naujocks udał się do Haus Oberschlesien w celu skontaktowania się i zdania relacji szefowi SD Reinhardowi Heydrichowi. Rozmowa telefoniczna zaskoczyła Naujocksa. Heydrich chcąc odsłuchać komunikat nastawił radio na Gliwice, jednak zamiast przygotowanego prowokacyjnego przemówienia usłyszał radio Wrocław.
Aby zapewnić odpowiedni skutek propagandowy należało przedsięwziąć bardzo radykalne kroki. Wiadomo było, że nadawany komunikat nie został odebrany przez słuchaczy radia lub tylko przez ich niewielką grupę mieszkającą najbliżej radiostacji. Niemcy uruchomili swoją machinę propagandową. Oficjalna agencja prasowa "Deutsches Nachrichtenbüro jeszcze w tym samym dniu o 22.30 rozpowszechniła następujący komunikat:
"Wrocław, 31 sierpnia. W czwartek, około godz. 20.00, w wyniku polskiego napadu zajęto radiową stację nadawczą w Gliwicach. Polacy siłą wtargnęli do pomieszczeń stacji. Udało się im wygłosić wezwanie w języku polskim, a częściowo po niemiecku. Jednak już po kilku minutach zostali obezwładnieni przez policję, którą zaalarmowali słuchacze radia z Gliwic. Policja została zmuszona do użycia broni, przy czym po stronie napastników byli zabici. Napad na radiostację w Gliwicach był widocznie sygnałem do powszechnego ataku polskich ochotników na terytorium niemieckie. Mniej więcej w tym samym czasie, jak można było dotąd stwierdzić, polscy powstańcy przekroczyli granicę niemiecką także w dwu innych miejscach. Również w tych przypadkach chodziło o silnie uzbrojone oddziały, które prawdopodobnie były wspierane przez regularne polskie jednostki wojskowe. Napastnikom przeciwstawiły się oddziały policji bezpieczeństwa, pełniące służbę graniczną.
Berlin, 31 sierpnia. W sprawie niesłychanego, podstępnego napadu polskich powstańców na radiostację w Gliwicach informujemy się w prezydium policji w Gliwicach o pierwszych wynikach natychmiast podjętego śledztwa. Według tych danych zaraz po godz. 20.00 grupa polskich powstańców wtargnęła do budynku radiostacji w Gliwicach. W tym czasie w budynku znajdowała się tylko normalna, nieliczna warta nocna, gdyż stacja Gliwice w czwartek nie nadawała własnego programu, lecz emitowała program radiostacji Rzeszy z Wrocławia. Polscy powstańcy doskonale orientowali się w rozkładzie pomieszczeń stacji. Napadli na wartę i natychmiast wtargnęli do studia nadawczego. Obecna tam nieliczna obsługa stacji nadawczej została zaatakowana przy użyciu prętów stalowych i bykowców. Następnie przerwano emisję programu z radiostacji wrocławskiej i przez radiostację Gliwice, za pomocą przyniesionego ze sobą ręcznego mikrofonu, wygłoszono wezwanie po polsku, a częściowo także w języku niemieckim.
Polscy powstańcy określili siebie przez mikrofon jako "Polska Radiostacja Gliwice" i przemawiali w imieniu "polskiego oddziału powstańców górnośląskich". Oświadczyli, że miasto i radiostacja Gliwice znajdują się w rękach polskich. Państwo niemieckie obrzucali ordynarnymi wyzwiskami, mówiono o polskim Wrocławiu i o polskim Gdańsku. Wezwanie było podpisane przez komendanta polskiego oddziału ochotniczego.
Zupełnie zaskoczeni radiosłuchacze z Gliwic zaalarmowali natychmiast policję, która wkrótce zjawiła się na miejscu, otoczyła budynek, wtargnęła do studia nadawczego i wyłączyła stację nadawczą.Powstańcy otworzyli ogień do policji. Po krótkiej obronie udało się policji ująć powstańców, przy czym jeden polski powstaniec został zabity. Przy aresztowanych powstańcach polskich znaleziono wezwanie odczytane poprzednio po polsku, a częściowo także po niemiecku. Przed budynkiem ujęto polskiego powstańca, który pełnił tam wartę. Przesłuchania trwają nadal".
Podczas prowokacji gliwickiej zamordowany został Franciszek Honiok, nikt więcej nie zginął, nie został ranny, nikogo nie aresztowano. Prowokatorzy byli ubrani w ubrania cywilne i działali jako polscy cywile.
W tym samym czasie Niemcy zorganizowali inne prowokacje graniczne, np. napad na leśniczówkę w Byczynie lub na niemiecki urząd celny w Stodołach koło. Raciborza. Gdzie niektórzy napastnicy nosili polskie mundury.
Prowokacja gliwicka nie przyniosła napastnikom zamierzonego skutku. Doprowadzenie propagandowe działań grupy Naujocksa w Gliwicach musiało mieć miejsce poza terenem radiostacji, gdyż wyznaczone zadanie przerosło ich realizatorów."
______________
Film odniesie skutek i nic takiego się nie wydarzy.
Bo to od początku pierdolety były.
Bo to od początku pierdolety były.
Wszystko ładnie-pięknie i pewnie ktoś zaraz powie że się przypierdalam, ale jak ktoś zadaje sobie trudu żeby zrobić tłumaczenie do tego filmiku, to mógłby chociaż głupią wikipedię otworzyć i zobaczyć że w tym przypadku "carrier" to jest lotniskowiec. Jakoś tłumaczenie tego jako przewoźnik zaraz kojarzy mi się z takim morskim MPK.
______________
Metal up your ass!!!
USA i Izrael to najgorsze kurwy na tym świecie.Bardziej szanuje stary ZSRR bo oni przynajmniej nie ukrywali jakie są ich cele i każdy wiedział czego chcę a dzisiaj te dwie kurwy się skradają a i tak każdy wie,że to oni są terrorystami.
______________
Nic co obce nie jest mi ludzkie
Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji zobligowała nas do oznaczania kategorii wiekowych
materiałów wideo wgranych na nasze serwery. W związku z tym, zgodnie ze specyfikacją z tej strony
oznaczyliśmy wszystkie materiały jako dozwolone od lat 16 lub 18.
Jeśli chcesz wyłączyć to oznaczenie zaznacz poniższą zgodę:
Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na nie oznaczanie poszczególnych materiałów symbolami kategorii wiekowych na odtwarzaczu filmów
Jeśli chcesz wyłączyć to oznaczenie zaznacz poniższą zgodę:
Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na nie oznaczanie poszczególnych materiałów symbolami kategorii wiekowych na odtwarzaczu filmów