18+
Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich.
Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach
Główna Poczekalnia (6) Soft (1) Dodaj Obrazki Filmy Dowcipy Popularne Losowe Szukaj Forum Odznaki Ranking
Zarejestruj się Zaloguj się

Samolot z prezydentem na pokładzie, który wyleciał o 6:50 z Warszawy, rozbił się niedaleko lotniska wojskowego w Smoleńsku - informuje rzecznik MSZ Piotr Paszkowski. Telefony osób, które leciały z prezydentem milczą. - Maszyna zapaliła się, ale została ugaszona - mówi TVN24 rzecznik MSZ Piotr Paszkowski.
Na pokładzie samolotu byli – oprócz prezydenta z małżonką - między innymi szef IPN-u Janusz Kurtyka i najbliżsi prezydenccy ministrowie.

- Samolot rozbił się. Najprawdopodobniej zahaczył o drzewo. Zapalił a następnie został ugaszony – informuje rzecznik MSZ Piotr Paszkowski. Informację tę podaje też agencja Reuters powołując się na źródła na lotnisku i Polska Agencja Prasowa. Na lotnisku panuje wielki chaos, słychać syreny alarmowe.

Ostatnie momenty przed wypadkiem wyglądały następująco: maszyna TU-154 próbowała podejść do lądowania w wielkiej mgle. Nie udało jej się usiąść na pasie. Piloci przyspieszyli i chwilę później kontakt z maszyną się urwał. Rozległ się wielki ryk silników.



Wkrótce wszystkie serwisy informacyjne będą o tym trąbić.

źródło:
http://www.tvn24.pl/-1,1651562,0,1,samolot-z-prezydentem-rozbil-sie-trwa-akcja-ratunkowa,wiadomosc.html

**********************************************
[ Komentarz dodany przez: BueR_MadasS: 2010-04-10, 21:58 ]
Dla własnego bezpieczeństwa przed napisaniem komentarza przeczytaj ten post

2013-06-18, 22:01
Znowu ...

2013-06-18, 22:02
Fejk jak sam sk***ysyn.

BTW. Dajcie piwo bo dziś gorąco było.

2013-06-18, 22:08
Lech Kaczyński był przeciwnikiem umorzenia Gazpromowi 1,2 mld zł długu, jaki rosyjski koncern miał zapłacić spółce kontrolowanej przez polski Skarb Państwa. Donald Tusk był odmiennego zdania. Ten pierwszy zapowiadał powołanie komisji śledczej, gdyby rząd zdecydował się na umorzenie. Wkrótce później zginął w katastrofie smoleńskiej. Ten drugi po dziś dzień zajmuje kluczowe stanowisko w państwie.
21 kwietnia rząd Donalda Tuska ogłosił, że nowa umowa gazowa z Rosją (uwzględniająca umorzenie 1,2 mld zł długu Gazpromu) zostanie podpisana na początku maja. Ostatecznie umowę podpisano 29 października 2010 r. Jej treści nie podano do publicznej wiadomości. Wiadomo jedynie, że Gazprom będzie dostarczać do Polski gaz do 2037 r. (dzięki Unii Europejskiej skrócono ten okres). Pewne jest także to, że Polska zrezygnowała z 1,2 miliarda zł, które miał zapłacić Gazprom.
To tak w dużym skrócie.

Nie, nie jestem fanatykiem PIS.

2013-06-18, 22:10
Swka napisał/a:

Fejk jak sam sk***ysyn.



Weź nie pie**ol ! :shock:

2013-07-08, 22:47
Nowa teoria katastrofy smoleńskiej :-D


2013-07-08, 22:48
I kolejna hipoteza do zbadania przez zespół Macierewicza.

2013-07-08, 22:56
załatwili nas z wyrzutni brzóz typu " CONDOR " : D

2013-07-09, 00:00

2013-07-10, 19:29
Prawdziwa wersja wydarzeń ze zbrodni smoleńskiej.








2013-07-10, 19:30
brakuje jeszcze kotleta mielonego

2013-07-11, 00:16
Zapewne większość z was już rzyga tym tematem, jednak mnie zaciekawiło w tym wywiadzie (z Panią Ewą Błasik, wdową po gen. Błasiku) parę rzeczy...
Nagle przerywa milczenie? Wspomina o tym dopiero teraz? Kiedy popełni samobójstwo lub nagle zginie w wypadku?


:tecza:

Jacek Gądek (Onet): Pierwszy raz Pani mówi o tym, że mąż tuż przed 10 kwietnia 2010 r. wspominał o informacjach dot. planowanego zamachu?

Ewa Błasik: Nie pamiętam, abym wcześniej publicznie o tym wspominała.

A wtedy, gdy mąż to mówił, to przywiązywała Pani do tego wagę?

- Żyjemy w takich czasach, że wszystko jest możliwe. Jesteśmy członkiem NATO, bierzemy udział w różnych zagranicznych misjach, także w Afganistanie. Mój mąż, na stanowisku dowódcy Sił Powietrznych, musiał brać pod uwagę każdą ewentualność.

Rozpracowywanie informacji o możliwym zamachu należało jednak nie do niego, ale do służb specjalnych, wywiadu i kontrwywiadu.

Co Pani mąż powiedział?

- Na kilka dni przed wylotem do Katynia i katastrofą pod Smoleńskiem, w Święta Wielkanocne, powiedział, że planowany jest zamach terrorystyczny na jakiś statek powietrzny. Tak powiedział.

Nie miał pojęcia, o jaki statek powietrzny chodzi. Po chwili dodał: "Mam nadzieję, że służby specjalne wiedzą, co robią". Teraz już, jak pan doskonale wie, nie mogę męża dopytać.

Te słowa o możliwym zamachu wzbudziły w Pani niepokój?

- Dopiero później, po katastrofie smoleńskiej, zobaczyliśmy, jak to państwo i służby naprawdę funkcjonują.

Nie tak to wszystko powinno się odbywać. Teren katastrofy powinien zostać uczyniony strefą eksterytorialną. Powinniśmy zwrócić się o wsparcie do NATO. Najważniejsi generałowie tego Paktu byli gotowi udzielić nam wszechstronnej pomocy. Polska niestety nie dysponuje kompetentnymi i rzetelnymi ekspertami do spraw wyjaśniania katastrof lotniczych. Wszyscy doskonale widzą, do jakich absurdów doprowadził ich tok rozumowania i tzw. kontekst sytuacyjny. Ręce opadają!

Uczciwi dziennikarze powinni się kierować zdrowym rozsądkiem i szybko wychwytywać, kto mówi prawdę, a kto ją tuszuje.

Co stało się 10 kwietnia 2010 r.?

- W Smoleńsku mogło się zdarzyć wszystko. Widzimy, na jakim poziomie są nasi tak zwani eksperci lotniczy, którzy mają wyjaśnić, co się stało.

Po tym jak spadł samolot CASA, wielu pilotów łącznie z moim mężem, twierdziło, że raport nie zawiera prawdziwych przyczyn tej tragicznej katastrofy. Do dziś tak naprawdę nie znamy powodów katastrofy CASY, a teraz też Tu-154M w Smoleńsku.

A później, już po katastrofie z 10 kwietnia, powiązała Pani słowa męża o planowanym zamachu z katastrofą Tupolewa?

- Mąż twierdził, że katastrofa CASY nie jest do końca wyjaśniona - tam zginęli wysocy wojskowi, jego przyjaciele i uczniowie. Jak na ironię losu, wracali z konferencji o bezpieczeństwie lotów. Mąż nie miał pewności, i nie mamy jej także teraz, dlaczego ten samolot tak nagle runął na ziemię. Być może jakaś usterka techniczna? Ale całą winę od razu zrzucono na pilotów i ich szkolenie, choć ci piloci byli przecież szkoleni przez Hiszpanów.

Teraz, po katastrofie w Smoleńsku, jak sobie wszystko układam w głowie, to mogę myśleć o różnych rzeczach. Tym bardziej, że wiem, co słyszałam z ust męża na kilka dni przed jego śmiercią.

Sądzę, że wszystko mogło się tam zdarzyć. Mogła być również inna przyczyna: Tupolew był po remoncie - mogło nastąpić coś, co spowodowało, że samolot stał się niesterowny i zaczął pikować, więc piloci nie mieli żadnych szans.

A jeśli chodzi o wersję MAK i komisji Millera, to ja przede wszystkim na nagraniach nie słyszałam żadnego uderzenia o brzozę.

Odniosła Pani wrażenie, jakby mąż, tuż przed katastrofą, się żegnał. Jak to wyglądało?

- Czasami ludzie, choć nie możemy tego wytłumaczyć, mają głęboką intuicję i odczucia, których nie jesteśmy w stanie nazwać i wyartykułować. To przeczucie.

Teraz, jak wszystko składam sobie w całość, to widzę, w jaki sposób mogę te zachowania męża interpretować. On po prostu jakby przeczuwał zagrożenie. Czasami człowiek takie rzeczy wyczuwa. W ostatnich tygodniach dużo latał i jeździł po Polsce, odwiedzał ludzi, tak jakby się z nimi żegnał. Dwa dni przed śmiercią powiedział też, kogo widziałby na swoim stanowisku.

Teraz trudno powiedzieć coś z całą pewnością. Nie mam już męża. Nie mogę go dopytać.

Sama cały czas drążę i każdego dnia zastanawiam się, dlaczego tak się stało. Mąż wierzył i ufał pilotom. Wiedział, że ma ich mało, ale że są to bardzo oddani lotnicy z pasją. Po powrocie z Haiti mąż nagrodził kapitana Arkadiusza Protasiuka - był z niego dumny. Często mówił o pilotach "moi chłopcy". Bardzo ich szanował, rozumiał i doceniał ich trudny zawód.

Jak wyglądało wasze pożegnanie przed wylotem 10 kwietnia?

- Wylot 10 kwietnia był dla nas, jako rodziny, bardzo wyjątkowym przeżyciem. Mąż po raz pierwszy udawał się do Katynia. 70. rocznica zbrodni katyńskiej to było szczególne wydarzenie i ten wylot był bardzo podniosły.

W tę podróż wybrali się wszyscy dowódcy Sił Zbrojnych. Niektórzy przerwali urlop, żeby lecieć do Katynia. Dla nich wszystkich to było wyróżnienie i zaszczyt, że ktoś o nich pomyślał i że zostali zaproszeni na pokład tego specjalnego samolotu.

Wszyscy byli przekonani, że ten samolot musi być bezpieczny. To musiał być najbezpieczniejszy samolot w naszej ojczyźnie, bo jest rządowy i latają nim najważniejsze osoby w naszym państwie.

Miała Pani okazję być w Katyniu?

- Dopiero po śmierci męża. Dokończyłam jego lot. Dopełniłam. A teraz za niego bronię prawdy.


źródło Onet: http://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/ewa-blasik-dla-onetu-kilka-dni-przed-katastrofa-ma,1,5559210,wiadomosc.html[/b]

2013-07-11, 00:27
"wtedy się obudziłam z wrzaskiem, wystraszona, zlana potem, a prześcieradło było całe umazane gównem. "

2013-07-11, 00:30
Do tej pory zastanawiam się, jak można wpie**olić wszystkich generałów do jednego samolotu?!
Trzeba mieć nasrane we łbie, żeby takie coś zrobić.

2013-07-11, 00:54
Baba bezczelnie kłamie. Niech to zezna pod przysięgą k***a a jak to kłamstwo to do ruskiego łagru u wujka Putina

sz...........an
2013-07-11, 01:15
my mamy w tym kraju taką tradycję.... pakować wszystkich waznych do jednego samolotu :D