A mnie denerwuje, jak te warszawiaki pitolą, że "wiocha" im robotę zabiera, korki robi itp. bzdury i ból dupy podobny do autora tematu. Gdyby nie ta prowincja, to tak naprawdę wawa nie byłaby wawą, bo nie miałby kto tam pracować na potrzeby tak wielkiego miasta za stawki, które dla warszawiaka są żenujące. Z drugiej strony gdyby nie te "słoiki" to nie budowałoby się tyle mieszkań i nie zarabialiby ci warszawiacy takiej kasy na wynajmie - w końcu biedna wieś też gdzieś musi mieszkać a z wspomnianego Pcimia dojeżdżać nie będzie.
Poza tym dużo jest racji w tym, co mówił chickeneatingcat - 'warszawiacy' to tacy, którzy tam od pokoleń mieszkają, a nie tacy, co to ich dziadek za pracą ze wsi przyszedł - tacy 'warszawiacy' nie różnią się niczym od obecnie tępionych słoików z tym, że słoiki jeszcze nie pieprzą o "ich warszawie" tylko robią swoje (ale jak już kupią w kredycie 40-letnim swoje 2 pokoje z kuchnią, to pewnie zaczną).
I wg mnie IwanMT - wyliczenia mają w tym kontekście znaczenie, bo to co prezentujesz jest podobne do dowcipu o hansie, żydach (celowo z małej) i obywatelstwie niemieckim za skok z najwyższego komina. Żyd skoczył, przeżył, nic nie połamał. Hans idzie wypisać papiery, do żyda podbiega żona i mówi: hurra Mosze, jesteśmy uratowani, będziemy niemcami! A on na to do niej: odejdź, żydówo!
Zresztą jak to powiedział jeden z moich znajomych, co to za warszawiankę z dziada pradziada wyszedł i mu teść z powodu "nie-warszawiactwa" dokuczał:
"Prawdziwi Warszawiacy to wyginęli podczas walk w powstaniu. Ci co przeżyli, to albo tchórze, albo volksdeutsche, albo kolaboranci. I z takich powstała ta "wielka Warszawa"." Ponoć teść nigdy więcej do tematu nie wrócił.