Nie chcę generalizować, bo o generalizowaniu chcę napisać. Bardzo często tu widuję komentarze ludzi, którzy, jakby ich ocenić po tych komentarzach, wydają się być prości jak budowa cepa. Mam tu na myśli takie właśnie proste (prostackie) przypisywanie grupie ludzi cech zauważonych u kilku z nich. Inna sprawa, że w tym przypadku autor wątku raczej miał na myśli zapewne grupę, którą trzeba odróżnić od warszawiaków (urodzonych w Warszawie). Zwą się oni warszawianinami, czyli ludnością napływową, którzy albo znaleźli się w stolicy przez zasiedzenie (tato miał gospodarstwo i kiedyś się obudził już w granicach Warszawy), lub przyjechał do stolicy "za chlebem". I takich jest większość w tym mieście. A niechęć do warszawiaków wyssali oni z mlekiem matki, która jeździła ze wsi po mięso (tak, tak, w latach 80-tych mięso się woziło na wieś z miasta). I tak jak w stolicy jest w tej chwili może 10% warszawiaków, tak można powiedzieć, że w śród nich jest taki sam odsetek idiotów jak u warszawian. A że tych ostatnich jest 90%, to się nie można dziwić, że taki przyjezdny może odnieść wrażenie, że jest tu niemile widziany.
Podsumowując: nikt nikogo na siłę do stolicy nie ciągnie. Jak już tu przyjeżdżasz, to zachowuj się z godnością, jak gość. Wycieraj buty o wycieraczki, nie dłub w nosie i myj ręce mydłem po skorzystaniu z ubikacji. A jak będziesz chciał się poczuć lepszy od kogoś, to pojedź do miejscowości z której pochodzisz i kup sobie w Biedronce najdroższe piwo, albo nieprzecenioną wędlinę. Tak żeby wszyscy widzieli.