Tak wiem, długie w chuj nie wiem czy warto bo to mój, także zapraszam:
Bylem na podwórku u rodziców w pewną sobotę, coś tam pomagałem rodzicom, tata zagadał do mnie, że jak będzie w pracy a ja bym był w domu, to przyjedzie jakaś ekipa niemców (szkopów) bo będą oczko wodne zasypywać z jednej strony i poszerzać i coś tam robili ze ścianą przy tarasie i na tej właśnie ścianie domu zamontowali nowy włącznik do światła na zewnątrz bo stary był już zużyty, no i zamontował go w chuj wysoko jakieś 3 metry nad tarasem, no to tata wlaz na drabinę coś chciał poprawić no ale nie sięgał to mnie wysłał ja tez nie sięgnąłem to UWAGA HIT stwierdzili ze Galanta (mój kochany samochodzik) jebniemy na drabine i w tedy jakoś wejdę i zrobię co trzeba...
Jak mówiliśmy tak zrobiliśmy, ja o dziwo siedziałem w środku samochodu, który był już na szczycie drabiny i miałem już włącznik w łapie i patrzyłem na maskę była prawie prosto lekko pochylona w przód, robie robie majstruje z włącznikiem i patrze na maske przechyla się powoli do przodu...
Zaczynam drzeć mordę ze spadam czy coś, jakimś cudem wydostałem się nagle z auta, auto spadło z drabiny na dach do sąsiada przelatując przez płot niczym w bollywoodzkim kinie...
Nie wiem jak, w każdym razie szyby ani karoseria nie zostały uszkodzone, parę rysek, ale jak w furie wpadłem zacząłem się drzeć, wyć, chciałem mordować i zabijać jak zwyzywałem rodziców to kurwa mać (chociaż nigdy bym tego nie zrobił no ale kurwa MOJE AUTO)
Chuj przewróciłem i postawiłem auto na kola i wziąłem je od sąsiada i pojechałem nim z wkurwienia do częstochowy.
Ja i mój najlepszy kumpel, niestety nie działało w 100 procentach bo silnik dziwnie pracował jak przyspieszałem to się kontroli paliły najpierw od aku a później kilka innych... Miałem nawet wskaźnik TURBO, który tez działał póki nie wcisnąłem gazu opór bo wskazówka na czerwone wyjebywała i się nie ruszała no ale chuj z tym.
Jechaliśmy pamiętam ze tak nie działał a jak dojechaliśmy do czewy to zjazd minąłem i wykręcałem na parkingu i jak zawróciłem to karetka jechała i się nie mogłem zdecydować jaki pas wybrać.
Dojechaliśmy, byliśmy koło czegoś z żarciem nie pamiętam jakim, ale poszliśmy się przejść we dwóch i nagle zobaczyliśmy jakaś laske, szla z dzieckiem w wózku, podbijamy kumpel z lewej a ja z prawej zaczynamy iść ramie w ramie i zaczynamy nawijkę (tak ładna była) coś tam przewinęło się, o wężach (dziwny temat) i że ktoś ją ściga czy coś tam.
Gadaliśmy o pierdołach, zatrzymała się podała mi dziecko, było w takiej materiałowej siatce jak na ziemniaki tylko czarnej z raczka do potrzymania i coś z wózkiem robiła a ja patrzyłem na tego dzieciaka nie wiedząc co zrobić.
Pamiętam, że coś o ojcu mówił do niej kumpel i się popłakała ze wzruszenia, ja pamiętam, że patrzyłem w tedy pod nogi i kostkę kładli a myśmy jak ostatnie chuje na jeszcze niezasypaną i nieutwardzoną kostkę wparowali i przeszliśmy jak gdyby nigdy nic.
Doszliśmy do jej domu zaprosiła nas do środka, siedzieliśmy w pokoju wyglądem taki sam jak mojego brata pokój, dość mały.
Pytaliśmy czy to jej dziecko gdzie ojciec itp
Miała 26 lat bo oczywiście "szacowałem" i jak zwykle zgadłem, była po rozwodzie bo mąż chuj zostawił ich dla innej czy coś, oczywiście tylko do takich mamy szczęście <3, myśmy się śmiali z męża i wszystkiego jak to zwykle my.
Chcieliśmy jego zdjęcia zobaczyć to dala nam "książkę" wierszy i listów jakie do siebie pisali... Zaczął kumpel czytać no to ja w śmiech on w śmiech, później kumpel z nią gadał a ja leżałem na łóżku i miętosiłem książkę z nudów.
Az ja poskładałem jak kartkę papieru i oddaje jej, i wypadło parę stron, wkurwiła się mówiła ze chujowa księgarnia ale wydrukowali tak bo im się coś tam skończyło czegoś tam i chujowo wyszło i prosili ja żeby nic nie mówiła jaka to ta księgarnia bo spierdolili sprawę.
Ja oczywiście pytam jaka, i mi powiedziała, przyjrzałem się jej twarzy, która co jakiś czas się metamorfozowała troszkę ale w tedy była dość ładna brunetka, hybryda 13'stki z housa i tej dziwki z pamiętników wampirów, kumpel zaczął tam do niej startować ja czymś się tak zająłem i wyszło tak, że ją zerżnąłeś na parapecie i poszedłeś spać....
To i ja zacząłem coś do niej "startować", to biorę się do dzieła zdejmuję czarny taki pseudo koronkowy sweterek, zaczynam całować ją no i kurwa mać...
W weża zielonego się zmieniła....
Dokładnie w takeigo:
Oczywiście chuj z tym, że to wąż w cale mnie to nie powstrzymało... Pamiętam, że wziąłem jakieś coś bransoletkę czy naszyjnik z koralików i zacząłem szukać jej wężowej cipki zęby jej pomerdać czy coś (tu ocenzuruję szczegóły) ...
I znalazłem było jej chyba dobrze, po jakimś czasie przyszedł czas na "loda"... no ja pierdole
wystawiam chuja na parapet i przypełzł ten zielony wąż i powoli wziął go w paszcze, pamiętam ze strachu ze mnie ujebie to aż mi zflaczał...
Ale tylko trochę, później gładziłem węża po jego tułowiu, choć przed oczami podświadomości miałem scenę z jackasów jak ujebał, któregoś wąż w chuja i dalej się trochę bałem ale było w miarę przyjemnie... no to zacząłem drugie podejście do szukania cipki bo chciałem wsadzić... ja pierdole jestem chory.
I w jednym miejscu się prężył jak pies zacząłem tam smyrać to z ogona jakieś kurwa coś wylazło takiego obślizgłego przypominającego chuja walenia, a tak w ogóle wa wężowa dziwka była poszukiwana przez tajne służby, a skoro cały ten chory akt prokreacji odbywał się na parapet miałem widok przez okno samochód, który wjeżdżał na moje (o dziwo moje) podwórko,
Olałem ją i ten cały pseudo stosunek, schowałem chuja, obudziłem kumpla, który miał spać w łóżku obok, ale okazał się moim bratem, który wstał i się obudził w 3 sekundy...
Ona się w człowieka zamieniła prosząc nas o ratunek.
Pamiętam, że jak się ogarnęliśmy to wysłałem brata pierwszego za drzwi, z PRZEKONANIEM, że możne go zastrzelą, to ja poznam zamiary wrogów i będziemy mieć szanse...
Tzn ja bede miec szanse bo sam wyjdzie i go kropną a ja przeżyje
(bo go nie lubię i chce żeby umarł)
Okazało sie ze aut jest coraz więcej aż 5 i ze to Ci niemcy robotnicy przyjechali kopać to oczko.
Podszedłem do jednego to kurwa wyglądała jak hitlerowiec 40 lat łysy blady z tatuażem jak z obozu.
Nowie "dzien dobry"
Chuj milczy i kopie w oczku, miał taka pojebana "elektroniczna" łopatę, która wyglądała jak jakiś szyld przyspawany do rurek z elektronicznym wyświetlaczem w ogóle trzymał to jak łopatę i "kopał"
Mowie "do ju szpik ynglysz"
Pobełkotał coś po germansku i coś zagadał po english, chwile gadaliśmy i ja się skalpem ze wracając z czestochowy kumpla nie zawiozłem do domu nagle znów się pojawiłeś
I Cie odwiozłem, przez całą drogę sapałem, że rozjebane auto itp i się obudziłem gdzieś tu