Dzisiaj będzie istne combo snów, 3 razy się przebudziłem i kładłem się spać i co chwilę co innego mnie zaskakiwało.
Pierwszy sen.
Siedzę normalnie z kumplami u mnie w domu i gramy na xboxie, no i jeden nagle mówi, że w chuj cyganów jest za oknem. Patrzę, no i kurwa faktycznie, z 20 cyganów, wszyscy ubrani na czarno, ale mówię "chuj tam, wyjebane w nich mam". Nagle ktoś puka do drzwi, otwieram, a tu moja znajoma która już dawno nie mieszka w moim mieście. Przyszła mi oddać plecak, który za chuj nie wiem, kiedy jej pożyczyłem, no ale biorę, nim zamknąłem drzwi, a ona schodziła w dół po schodach, wlatuje cyganka i chce jej sprzedać spirytus (który pewnie był wodą). NO to ja szybko zamykam drzwi i chuj. U mnie na chaci, mam takie malutkie okienko, które jest w kuchni i wychodzi na klatkę schodową. Słysze trzask, idę do kuchni a tu ta cyganka chce mi się na chatę wjebać. No to ją wypchnąłem niż wlazła całkowicie mi na chatę, ta zaczyna pierdolić jakieś kocoboły. W momencie gdy chciałem zamknąć okno, pierdolnęły zawiasy w jednym z skrzydeł okienka, uśmiech na twarzy cyganki, uświadomiło mnie, żeby lepiej się nie ruszać daleko. Próbuje drugi raz się wjebać, ale to na nic. Nagle wchodzi jakaś 15 letnia dziewczyna po schodach, obraca się jak zombie patrząc na mnie i mówi "Dlaczego zabrałeś mnie z kartonika"...
Tutaj następuje pierwsze przebudzenie, bo trochę mnie to poschizowało, jaki kurwa kartonik? XD
Napiłem się wody i lecę dalej w kime...
Drugi sen.
Pojawiam się z jakąś grupką, w jakiś kurwa górach czy chuj wie, co to za miejsce było. Wskazywało to na to, że jestem na jakiejś wycieczce. NO i tak łazimy i łazimy... no ale mi się trasa znudziła, postanowiłem sam sobie wycieczkę zrobić. Znalazłem taki jakby stromy spad, pokryty drobnymi kamykami i żwirem, no to zacząłem schodzić po tym spadzie... praktycznie kurwa pół snu, zjeżdżam po tym pierdolonym spadzie, no ale w końcu udaje mi się ześlizgnąć na sam dół. Nagle, woła mnie jakiś kolo z ochrony, pyta się mnie co tu robię, no to ja mówię że zjechałem przypadkowo z tej dupnej góry, no to on mówi że odprowadzi mnie do grupy...
Drugie przebudzenie, brat przylazł z roboty i dość mocną przykurwił drzwiami.
Trzeci sen (chyba najbardziej pojebany)
Zaczyna się to tak jakby, był narrator który cały czas pierdolił, ale jednocześnie samo wydarzenie się już działo, pierdolił coś o mistycznym krysztale, który pozwalał być niewidzialnym, ale był strzeżony przez takiego kurwnego goryla. No i ja byłem jednym z protagonistów tego snu, co by zdobyć ten kryształ, był jeszcze jeden kolo, który ewidentnie robił za jakiegoś przywódcę. Wpierdalamy się w jakieś lochy, schodami w dół, no i na wejście już widać ten kryształ, zawieszony na dość wysokim suficie w takim dupnym koszyku. No to ten kolo hop! Zajebał jumpa ze schodów jak Adam Małysz z progu i cap za kryształ. No ale był tam ten jebany goryl, to musiał go jakoś zrobić w chuja, co by się go pozbyć... i nie pamiętam jak się go pozbył, ale fakt faktem go nie było. Nagle zlatuje się grupa ludzi, chuj wie skąd i wszyscy zaczynają zbierać kamienie, które w połączeniu z tym jebanym kryształem, zamienia się w papier... 0_o No i zbieramy ten papier i zbieramy, i nagle ten cały guru mówi, że idziemy. I tutaj uwaga! Następuje normalnie piosenka angielsko-polska, wykonana przez bardzo ładną dziewczynę, piosenka była o tym że życie jest piękne, że ten kryształ jest drogą do prawdy i takie pierdolenie... tutaj nagle zwrot akcji: cała grupa poszła sobie piękną polaną... ale śpiewaczka zemdlała no i nie miała siły iść. No to biorę ją z taką choćby grubą pokojówką i ją nosimy. Zjawiamy się w takim kurwnym, nowoczesnym, wręcz futurystycznym mieście. No i ją nosimy i nosimy - i nagle czuje, że mam ten cały kryształ niewidzialności w kieszeni. No to daje go tej grubej pokojówce, co by nikt ją oglądać nie musiał. W pewnym momencie, wargi tej Pani co ją nieśliśmy, zrobiły się zielone, podejrzewałem zgon, ale ona dalej normalnie z nami jakby gadała. Wchodzimy do budynku, w którym była winda, strasznie mała. No i ta gruba wlazła z tą dziewczyną do niej, a że gruba miała kryształ niewidzialności, nie zauważyłem jej że wlazła do windy i pojechała beze mnie. Wybiegam z budynku i... nagle pojawiam się, jakby z moją klasą... 0_0 Chuj wie skąd się wzięła, ale drą mordę "Pośpiesz się, bo ostatni autobus nam ucieknie", no to biegnę, autobus miał podpis "May March Place" - wsiadam to tego autobusu no i... tyle.
Przebudzam się no i oto jestem.
Pamiętam że pomiędzy tymi snami był taki moment (po pierwszym ale przed drugim snem), gdzie opowiadałem mojemu bratu, co mi się śniło (opowiedziałem mój sen z cyganką).... no kurwa incepcja!!!
Tak na prawdę, nie wiem jak udało mi się zapamiętać tyle na temat moich snów, mam nadzieje że następnym razem, zapamiętam wiele więcej.