18+
Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich.
Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach
Główna Poczekalnia (4) Soft (4) Dodaj Obrazki Filmy Dowcipy Popularne Forum Szukaj Ranking
Zarejestruj się Zaloguj się
📌 Wojna na Ukrainie - ostatnia aktualizacja: Wczoraj 22:48
📌 Konflikt izrealsko-arabski - ostatnia aktualizacja: Wczoraj 4:40
🔥 Śmierć na tankowcu - teraz popularne
Walczyli z trzema tysiącami Niemców i odparli 13 szturmów

W powszechnym przekonaniu niemieckie siły biorące bezpośredni udział w szturmach były nieporównanie większe niż – licząca nieco ponad 210 żołnierzy – załoga Wojskowej Składnicy Tranzytowej. Mówi się często nawet o trzech tysiącach Niemców. A jak to wyglądało naprawdę? Istotnie, atakujący mieli przewagę, ale nie aż tak miażdżącą. Zgodnie z tym co pisze Jarosław Tuliszka w książce „Westerplatte 1962-1939” ich liczba nie przekroczyła 1000 (nie licząc oczywiście załogi pancernika). Jeszcze bardziej szczegółowe dane możemy znaleźć w pracy „Boje Polskie 1939-1945. Przewodnik encyklopedyczny”. Autor hasła poświęconego interesującej nas batalii podkreśla, że według najnowszych badań w bezpośrednich atakach na Westerplatte wzięło udział około 570 żołnierzy i policjantów.

Skoro już wiemy z jakimi siłami przyszło walczyć obrońcom, to teraz należy pochylić się nad kolejnym mitem. A mianowicie wielokrotnie powtarzaną informacją o trzynastu odpartych szturmach. Ba, w Internecie można się nawet spotkać z tekstami, gdzie jest mowa o z czternastu niemieckich szturmach i dziewiętnastu nocnych wypadach! Rzecz jasna wszystko to należy włożyć między bajki. W rzeczywistości – jak podkreśla Jarosław Tuliszka – Niemcy przeprowadzili tylko dwa szturmy generalne oraz jeden atak będący głębokim rozpoznaniem walką. Oba szturmy miały miejsce pierwszego dnia zmagań i – jak doskonale wiemy – zostały krwawo odparte. Atakujący stracili blisko 40 zabitych i wielu rannych, z których kilkunastu później zmarło w szpitalach. Ta kosztowna lekcja dała niemieckiemu dowództwu do myślenia.

Kolejny szturm generalny kilkukrotnie przekładano, skupiając się na innych obszarach działań. W końcu sam Hitler zezwolił, aby szturm odbył się 8 września. Dzień wcześniej postanowiono przeprowadzić natomiast wspomniany już atak będący głębokim rozpoznaniem walką. W jego trakcie zostało rannych kilku Niemców, jednak nikt nie zginął. Z uwagi na kapitulację obrońców nigdy nie doszło do trzeciego – tym razem już dobrze przygotowanego – szturmu, który zapewne zakończyłby się masakrą polskiej załogi.
Byli ustawicznie ostrzeliwani z lądu i morza oraz bombardowani z powietrza

Następnym mitem jest informacja jakoby Westerplatte przez cały czas oblężenia było niemal non stop pod silnym ostrzałem prowadzonym z lądu i morza, dodatkowo wspieranym cyklicznymi nalotami bombowymi. Analiza niemieckich źródeł pozwoliła Jarosławowi Tuliszce dokładnie odtworzyć skalę wrogiego naporu. Okazuje się, że przez cały okres walk „Schleswig-Holstein” jedynie pierwszego i ostatniego dnia walk prowadził ostrzał składnicy ze swych dział.

Pierwszego września były to trzy podejścia, trwające odpowiednio 7, 37 i 26 minut. Sześć dni później pancernik również trzykrotnie użył swej artylerii pokładowej, prowadząc łącznie ogień przez prawie dwie godziny. Należy tutaj jednak podkreślić, że wbrew ostatnio lansowanym teoriom, ostrzał był całkiem skuteczny – szczególnie ten z siódmego września. Do ataków z morza trzeba jeszcze zaliczyć – otwarty dwukrotnie czwartego września – krótkotrwały ogień ze 105- milimetrowych dział starego torpedowca „T-196” oraz pięciominutowy ostrzał podjęty przez trałowiec „Von der Groeben” tegoż dnia. I to tyle jeżeli chodzi o udział Krigsmarine.

A jak wyglądały ataki Luftwaffe? Jeszcze skromniej, chociaż z lepszym efektem. Już na wstępie należy podkreślić, że niemieckie lotnictwo przeprowadziło tylko jeden nalot na Westerplatte! Początkowo planowano go na pierwszego września. Ostatecznie – po kilkukrotnym przekładaniu godziny ataku – dopiero krótko po godzinie osiemnastej następnego dnia 58 Junkersów Ju 87B Stuka zrzuciło 26,5 tony bomb na wyznaczone cele. Nalot był przy tym bardzo skuteczny i wywołał spore zamieszanie w szeregach obrońców. Dodatkowo jedna z 500-kilogramowych bomb zniszczyła Wartownię Nr 5, zabijając siedmiu polskich żołnierzy i raniąc dwóch kolejnych. Na tym zakończył się współudział Luftwaffe w walkach o Westerplatte.

Podobnie jak w przypadku marynarki i lotnictwa, również artyleria lądowa nie wykazywała nadmiernej aktywności. Poza użyciem przez atakujących pierwszego dnia kilku działek przeciwpancernych, dopiero piątego września wykorzystano baterię haubic 105 milimetrów, które wystrzeliły 200 pocisków. Następnego dnia Niemcy ostrzelali Westerplatte z ciężkiego moździerza i baterii artylerii. Również i tym razem nie spowodowało to oczekiwanych zniszczeń. Można zatem chyba uznać, że kolejny mit upadł.Czy Sucharski się załamał?

Inną sprawą wzbudzająca spore kontrowersje jest kwestia dowodzenia obroną po wspomnianym wcześniej nalocie. Jak zostało bezspornie ustalone, późnym popołudniem drugiego września major Henryk Sucharski zdecydował o kapitulacji i nakazał wywieszenie białej flagi. Jednak jego zastępca, kapitan Franciszek Dąbrowski, sprzeciwił się temu rozkazowi i dzięki poparciu większości podwładnych walka była kontynuowana.

Czy decyzja Sucharskiego była podyktowana – jak chcą niektórzy – załamaniem nerwowym, czy może wynikała z trzeźwego osądu i wiedzy, której nie posiadali inni? Aby odpowiedzieć na to pytanie należy cofnąć się do 31 sierpnia 1939 r. Tego dnia na Westerplatte przybył podpułkownik Wincenty Sobociński z Komisariatu Generalnego RP w Gdańsku. Przekazał on Sucharskiemu kilka ważnych informacji. Między innymi o tym, że według ustaleń polskiego wywiadu Niemcy zaatakują w ciągu najbliższych 24 godzin oraz że obrońcy nie mogą liczyć na żadną pomoc z zewnątrz!

Dostarczył także rozkaz prowadzenia obrony przez 12 godzin – wcześniejsze rozkazy mówiły o sześciu godzinach – która miała być manifestacją polskiej woli walki. Jak zatem widzimy, decyzja majora Sucharskiego o kapitulacji nie była raczej podyktowana załamaniem nerwowym, lecz trzeźwą oceną zaistniałych realiów. Obrona trwała wtedy już ponad trzykrotnie dłużej niż zakładano, a na odsiecz nie było szans. Z kolei kapitan Dąbrowski nie znając całej prawdy po prostu dopuścił się jawnej i nieuzasadnionej niesubordynacji. Chociaż należy podkreślić, że działał w dobrej wierze.
Ile trwała obrona i jakie straty poniosły obie strony?

Zmierzając powoli ku końcowi, pozostaje odpowiedzieć jeszcze na dwa pytania. Pierwsze z nich dotyczy tego ile właściwie trwała obrona? Przez całe dziesięciolecia uważano, że było to siedem dni. Znów mamy do czynienia z błędną interpretacją faktów. Walki rozpoczęły się 1 września o godzinie 4:48, a zakończyły – Niemcy zauważyli biała flagę – 7 września o 9:30. Zatem było to 6 dni 4 godziny i 42 minuty.

Drugie zagadnienie obraca się wokół liczby ofiar po obu stronach. Niektórzy twierdzą, że Niemcy stracili nawet do 1000 zabitych i rannych. Bardziej ostrożne szacunki mówiły o 300-450 zabitych i rannych. Najnowsze ustalenia mocno jednak zweryfikowały te hipotezy. Według nich bezpośrednie straty niemieckie wyniosły około 50 zabitych i 150 rannych. Co do polskich ofiar można przyjąć, że było to co najmniej 15 zabitych i około 40 rannych i kontuzjowanych.

To tylko niektóre z mitów Westerplatte. Niedługo do kin wchodzi kontrowersyjny film poświęcony obronie Wojskowej Składnicy Tranzytowej, czas więc chyba przypomnieć, jak było naprawdę. Nawet, jeśli wersja utrwalana przez dziesięciolecia przez propagandę wydaje się niektórym ciekawsza.
Zgłoś
Avatar
Mr Twincal 2013-02-18, 23:03 1
krzysiu9802 napisał/a:

„Westerplatte 1962-1939”

nie chcę robić za hejtera, ale chyba drobna literówka w tytule? Czy taki jest poprawny? Chętnie poczytam ową książkę, a artykuł ciekawy- zwłaszcza, że odnoszę wrażenie że w Polsce nie jest zbyt mile widziane rozpracowywanie mitów narodowych. Artykuł ów zaś w przystępny i krytyczny sposób przygląda się mitowi Westerplatte, jednak osobiście uważam że nie czyni tego w sposób ujmujący bohaterstwu polskich żołnierzy walczących podczas II wojny światowej. Oby więcej takich!
Zgłoś
Avatar
aimar74 2013-02-18, 23:26 3
jak podkreśla Jarosław Tuliszka..................przepraszam ale dlaczego właśnie mam wierzyć niejakiemu Tuliszce? Wybacz ale zawsze słyszałem o jednym nalocie w dniu 2 września. Ponadto według wspomnień Hainza Guderiana Hitlerowi puszczały zwieracze na myśl że pod Gdańskiem fanatyczny opór stawia 200 Polaków i osobiście wydał rozkaz gen.Eberhardowi jak najszybszego zdławienia oporu.Rozkaz datowany na 3 września. O ilości atakujących Niemców nie chce mi się nawet pisać......wystarczy przejrzec numery jednostek atakuących Westerplatte.I na koniec wyobrażacie sobie być ostrzeliwanym kilka razy przez dwie godz z dział kalibru 280 mm? Krzysiu9802 - posrałbyś się po pierwszej salwie.

Dla mnie takiego wpisu nie powstydziłaby się Erika Steinbach..............
Zgłoś
Avatar
mateuszjapan 2013-02-19, 19:01 1
Nawet jeżeli nie zgineło 1000 niemców to i tak cześć, chwała i szacunek dla obrońców za każdego rozwalonego czy rannego szwaba
Zgłoś
Avatar
Realbartu 2013-02-19, 22:40
Za jakiś czas będą pisać że w ogóle nie było czegoś takiego jak Westerplatte!
Zgłoś