Przychodzi baba do lekarza, bo ją coś tam pobolewa. Doktorek każe zdjąć kieckę, bada i mówi:
-Ma pani wilka, ale pani się nie martwi. Leki zapiszę i za tydzień przejdzie.
Poszła baba do domu ale ciągle się głowi o co z tym wilkiem chodzi. Przyszedł mąż, więc baba do niego rzecze:
-Stary, weź zobacz co ja tam mam, bo lekarz mówi, że wilka.
-Wilka?
-No wilka. Ja na taboret stanę, a ty zajrzyj po kiecę i mów co widzisz.
-Kita wisi, jęzor wisi, jebie... Pewnie zdechł.
-Ma pani wilka, ale pani się nie martwi. Leki zapiszę i za tydzień przejdzie.
Poszła baba do domu ale ciągle się głowi o co z tym wilkiem chodzi. Przyszedł mąż, więc baba do niego rzecze:
-Stary, weź zobacz co ja tam mam, bo lekarz mówi, że wilka.
-Wilka?
-No wilka. Ja na taboret stanę, a ty zajrzyj po kiecę i mów co widzisz.
-Kita wisi, jęzor wisi, jebie... Pewnie zdechł.