Aragorn, Gimli i Legolas zasiedli za długim stołem, podczas gdy hobbici zniknęli za jednymi z wewnętrznych drzwiczek.
- To spiżarnia, która nie została zalana - oznajmił Pippin, który wraz z Merrym wrócił obciążony talerzami, misami, kubkami, sztućcami oraz najróżniejszym jedzeniem...
Aragorn, Gimli i Legolas wcale nie zniknęli za drzwiami, a hobbici wcale nie zasiedli za długim stołem.
- Jebut! - powiedziała butelka.
- Kurwa mać! - uspokoił się Pippin i wyjechał do Budapesztu fotografować motyle nocą. - Rozjebała się butelka!
- Ty pierdoło jebana w dupę ty! - zsikał się Merry i zmoczył, ale nie został umyty tak jak inni mieszkańcy szpitalu psychiatrycznego. - Zlizuj teraz procenty zanim rozpiechrzną się w pizdu!
Obaj pojawili się nie znikając w drzwiach. Hobbici nieśli ze sobą wódę, kaszankę, wódkę, ogóry, wódzię, kieliszki, wódeczkę i jakiś alkohol.
- Ooooo Bałtycka! - zalśnił Legolas, który wzrok miał najpewniejszy.
- Ooooo Legolas coś mówi! - pierdnął Aragorn, który słuch miał najostrzejszy.
- Ooooo zesrałem się - parsknął Gimli, który rzeczywiście się zesrał.
Merry i Pippin porozpierdalali na stole butelki, kieliszki oraz zagrychę i tyle.
- No to chlup w ten głupi dziób - podjął Merry.
- Łap się za ogona i na Saurona - dodał Gimli, zapalczywy masturbaton.
- Ale o co chodzi? - dumnie wygadził Aragorn.
- A się zawżdy - zakonkluźnił Pippin, który zapewne nawet sam siebie nie zrozumiał.
Legolas zdążył już zaprzyjaźnić się z podłogą pod stołem, ale zabrakło mu trzech punktów, żeby dostać się na wydział Politechniki Warszawskiej - 'śruby przestrzenne w łucznictwie'. Elfowi po kilku kieliszkach zwiędła strzała i łuk się napiął, ale wcale się nie porzygał. Nagle z twarzą Edyty Bartosiewicz spłonął.
- Dziwne te elfy - skomentował Gimli. - Tak po prostu się spalił.
- Ale kto? - zainteresował się Aragorn.
- No Legolas - odparł Gimli.
- Aaa Legolas - rozbrzmiał Aragorn, ale zrazu pojawiło się mu na gębie zadumanie. - Ale gdzie on jest?
- No kurwa spalił się! - wyrzygał Gimli.
Aragorn wyraźnie się spierdolił z krzesła. Powstał jednak zrazu i dobył miecza z pochwy.
- Co się spaliło?!! Gdzie się pali?!! - zapluł się. - Co?!!! Że niby ja już nie domagam?!!! Tak twierdzisz?!!! Że się wypaliłem, powiadasz?!!! Nie wiesz kim ja jestem!!!
Aragorn był duży, silny i mógł rozpierdolić Gimlego.
- Ciach - powiedział miecz Aragorna.
Kurduplowata głowa kurduplowatego krasnoluda niekonwencjonalnie potoczyła się po podłodze.
- Pryt - wtrąciła się dupa Pippina, która nie wytrzymała narastającego napięcia.
A więc, gdyż Merry dotąd zajęty konsternacją zuchwale spierdolił.
Nie mniej jednak, nagle, wtem bum-bum pojawiła się czarna postać w białej mgle i bum-bum wewtem zniknęła.
Władca Pierścionka vol.3 by Zenek (IMHO najlepsza część)
Jakby był ktoś zainteresowany jego różnoraką "twórczością":
kabanos.net/glupoty.php
- To spiżarnia, która nie została zalana - oznajmił Pippin, który wraz z Merrym wrócił obciążony talerzami, misami, kubkami, sztućcami oraz najróżniejszym jedzeniem...
Aragorn, Gimli i Legolas wcale nie zniknęli za drzwiami, a hobbici wcale nie zasiedli za długim stołem.
- Jebut! - powiedziała butelka.
- Kurwa mać! - uspokoił się Pippin i wyjechał do Budapesztu fotografować motyle nocą. - Rozjebała się butelka!
- Ty pierdoło jebana w dupę ty! - zsikał się Merry i zmoczył, ale nie został umyty tak jak inni mieszkańcy szpitalu psychiatrycznego. - Zlizuj teraz procenty zanim rozpiechrzną się w pizdu!
Obaj pojawili się nie znikając w drzwiach. Hobbici nieśli ze sobą wódę, kaszankę, wódkę, ogóry, wódzię, kieliszki, wódeczkę i jakiś alkohol.
- Ooooo Bałtycka! - zalśnił Legolas, który wzrok miał najpewniejszy.
- Ooooo Legolas coś mówi! - pierdnął Aragorn, który słuch miał najostrzejszy.
- Ooooo zesrałem się - parsknął Gimli, który rzeczywiście się zesrał.
Merry i Pippin porozpierdalali na stole butelki, kieliszki oraz zagrychę i tyle.
- No to chlup w ten głupi dziób - podjął Merry.
- Łap się za ogona i na Saurona - dodał Gimli, zapalczywy masturbaton.
- Ale o co chodzi? - dumnie wygadził Aragorn.
- A się zawżdy - zakonkluźnił Pippin, który zapewne nawet sam siebie nie zrozumiał.
Legolas zdążył już zaprzyjaźnić się z podłogą pod stołem, ale zabrakło mu trzech punktów, żeby dostać się na wydział Politechniki Warszawskiej - 'śruby przestrzenne w łucznictwie'. Elfowi po kilku kieliszkach zwiędła strzała i łuk się napiął, ale wcale się nie porzygał. Nagle z twarzą Edyty Bartosiewicz spłonął.
- Dziwne te elfy - skomentował Gimli. - Tak po prostu się spalił.
- Ale kto? - zainteresował się Aragorn.
- No Legolas - odparł Gimli.
- Aaa Legolas - rozbrzmiał Aragorn, ale zrazu pojawiło się mu na gębie zadumanie. - Ale gdzie on jest?
- No kurwa spalił się! - wyrzygał Gimli.
Aragorn wyraźnie się spierdolił z krzesła. Powstał jednak zrazu i dobył miecza z pochwy.
- Co się spaliło?!! Gdzie się pali?!! - zapluł się. - Co?!!! Że niby ja już nie domagam?!!! Tak twierdzisz?!!! Że się wypaliłem, powiadasz?!!! Nie wiesz kim ja jestem!!!
Aragorn był duży, silny i mógł rozpierdolić Gimlego.
- Ciach - powiedział miecz Aragorna.
Kurduplowata głowa kurduplowatego krasnoluda niekonwencjonalnie potoczyła się po podłodze.
- Pryt - wtrąciła się dupa Pippina, która nie wytrzymała narastającego napięcia.
A więc, gdyż Merry dotąd zajęty konsternacją zuchwale spierdolił.
Nie mniej jednak, nagle, wtem bum-bum pojawiła się czarna postać w białej mgle i bum-bum wewtem zniknęła.
Władca Pierścionka vol.3 by Zenek (IMHO najlepsza część)
Jakby był ktoś zainteresowany jego różnoraką "twórczością":
kabanos.net/glupoty.php