Dwa dni temu gdy wreszcie wziąłem wolne, mogłem przy piwku i powtórce meczu ligi angielskiej wytchnąć od wyniszczającej pracy kierowcy TIRa. W przerwie między połowami raczej nudnego spotkania, udałem się do kuchni, w celu wydobycia z lodówki dwóch butelek chmielowego napoju, gdy nagle znienacka przytuliła mnie moja żona. Zagaiłem rozmowę:
-Co się stało kochanie?
-Nic, tylko...
-Tak, wiem. Agnieszka dzwoniła, i się umówiłyście na wypad do galerii. Zaraz dam ci dwie stówki (raz na dwa tygodnie dla świętego spokoju mogę się się poświęcić, a święty spokój bardzo sobie cenię i lepsze to niźli trajkotanie mojej żony i jej trzech koleżanek w jadalni) i wyskoczysz z dziewczynami.
-Nie, nie. Siostrze Agnieszki urodziła się wczoraj córeczka, tak więc mimowolnie pomyślałam, że...
-Że co?
-Może byśmy... ...powiem tak. Myślę że jestem gotowa. Chciałabym mieć dziecko. Mam 28 lat, myślę że to już odpowiedni moment na zajście w ciążę.
-Kochanie, ja jestem zawodowym kierowcą i ciężko będzie mi się przekwalifikować na coś innego, żeby mieć czas na dziecko. Ogólnie uważam, że to jest poroniony pomysł.
I nagle w jednym momencie ujrzałem w jej oczach błysk i poczułem na twarzy soczysty cios z liścia. Pierwszą moją reakcją było klasyczne "Co ku*wa!" tylko bardziej pytającym tonem.
Po paru minutach przypomniałem sobie, że kilka lat temu straciła ciążę, jeszcze w poprzednim związku. Po paru godzinach focha przeprosiłem ją, a ona przyjęła przeprosiny ze zrozumieniem. Po tej sytuacji zrobiło mi się jej bardzo żal, ale w głębi swojego zjeb*nego mózgu wiedziałem, że ta ciekawa i zarazem przypadkowa gra słów była groteskowa, tak więc postanowiłem się tym z wami podzielić.
Dzisiaj się z tego nawet śmieję.
Jak wam się nie podoba, to możecie zmieszać z gównem.
-Co się stało kochanie?
-Nic, tylko...
-Tak, wiem. Agnieszka dzwoniła, i się umówiłyście na wypad do galerii. Zaraz dam ci dwie stówki (raz na dwa tygodnie dla świętego spokoju mogę się się poświęcić, a święty spokój bardzo sobie cenię i lepsze to niźli trajkotanie mojej żony i jej trzech koleżanek w jadalni) i wyskoczysz z dziewczynami.
-Nie, nie. Siostrze Agnieszki urodziła się wczoraj córeczka, tak więc mimowolnie pomyślałam, że...
-Że co?
-Może byśmy... ...powiem tak. Myślę że jestem gotowa. Chciałabym mieć dziecko. Mam 28 lat, myślę że to już odpowiedni moment na zajście w ciążę.
-Kochanie, ja jestem zawodowym kierowcą i ciężko będzie mi się przekwalifikować na coś innego, żeby mieć czas na dziecko. Ogólnie uważam, że to jest poroniony pomysł.
I nagle w jednym momencie ujrzałem w jej oczach błysk i poczułem na twarzy soczysty cios z liścia. Pierwszą moją reakcją było klasyczne "Co ku*wa!" tylko bardziej pytającym tonem.
Po paru minutach przypomniałem sobie, że kilka lat temu straciła ciążę, jeszcze w poprzednim związku. Po paru godzinach focha przeprosiłem ją, a ona przyjęła przeprosiny ze zrozumieniem. Po tej sytuacji zrobiło mi się jej bardzo żal, ale w głębi swojego zjeb*nego mózgu wiedziałem, że ta ciekawa i zarazem przypadkowa gra słów była groteskowa, tak więc postanowiłem się tym z wami podzielić.
Dzisiaj się z tego nawet śmieję.
Jak wam się nie podoba, to możecie zmieszać z gównem.