Pozwólcie, że przytoczę kilka jawnych, acz chyba mało znanych faktów dotyczących wyborów parlamentarnych – ze swoim subiektywnym komentarzem. Żeby nie przynudzać, co bardziej szczegółowe dane będą zawarte w spoilerach
1) „Na partiach się nie znam, ale zagłosuję na Kowalskiego, bo to porządny facet”
bądź wręcz „nie lubię partii X, ale zagłosuję na Nowaka z ich listy bo jest utytułowanym sportowcem”.
TO BŁĄD!
Wybory działają tak, że w pierwszej kolejności brana pod uwagę jest ilość głosów, jaki dana lista uzyskała w całej Polsce.
O ile ilość ta była wystarczająca do przekroczenia progu wyborczego – dopiero wtedy kandydaci z tej listy konkurują o miejsca w sejmie dla nich przewidziane. W praktyce szansę na „stołek” mają tylko kandydaci z pierwszych 3 miejsc na liście.
Tak więc pamiętaj – tak naprawdę nie głosujesz na danego człowieka, tylko na dana partię. Nie daj się skusić sportowcem, aktorem czy lokalnym działaczem społecznym!
2) „Zagłosuję na dużą partię X, bo nie lubię dużej partii Y”
TO TEŻ BŁĄD!
Świadomy wyborca widzi bowiem, że PO-PSL kompromituje się od 8 lat, a ich jedyną chyba spełnioną obietnicą wyborczą jest wybudowanie „dużo” autostrad *.
Świadomy wyborca pamięta, że przed PO kompromitowały się odpowiednio PiS (na szczęście krótko, niestety intensywnie), SLD (weszło z większością 2/3, ale tak się skompromitowało, że skończyło ledwo nad progiem wyborczym) i AWS (jedyna partia w Europie, która po 4 latach samodzielnych rządów nie przekroczyła w kolejnych wyborach progu wyborczego. Po tej porażce większość członków uciekła do PiS i PO)
Mądry wyborca w końcu pamięta z lekcji historii, że w kolebce demokracji – starożytnej Grecji, dany urzędnik po skończonej kadencji wracał do swojego dotychczasowego zawodu.
Chcesz coś zmienić – głosuj na tych, których jeszcze nie było. Najlepiej na tych, co oscylują koło progu wyborczego.
3) „Nie idę na wybory, mój głos i tak nic nie zmieni”
W skali kraju z pewnością, natomiast w skali okręgu wyborczego – 1 głos to około 0,05 promila głosujących – a to, jak wszyscy wiemy (a szczególnie kierowcy) może czasem przesądzić o naszym być albo nie być
4) „A jeśli sfałszują wybory?”
Owszem, zawsze może się tak zdarzyć na co nie mamy wpływu. Możemy jednak spróbować potencjalne fałszerstwa utrudnić:
Idąc na wybory. Wtedy mamy pewność, że nikt nie podpisze się za nas na liście.
Biorąc własny długopis na wybory, najlepiej zielony, czerwony, lub kolorowy mazak. Utrudni to uczynienie naszego głosu nieważnym poprzez dorobienie dodatkowego krzyżyka, czy podrzucenie nam długopisu z „atramentem sympatycznym”
Sprawdzając, czy nie ma na liście wyborczej osób nieżyjących, a także czy nie ma na niej podpisu przy nazwisku osoby, co do której mamy pewność że na wybory nie poszła (np. z powodu choroby, wyjazdu itd.)
Obserwując, czy nikt nie wynosi kart do głosowania
1) „Na partiach się nie znam, ale zagłosuję na Kowalskiego, bo to porządny facet”
bądź wręcz „nie lubię partii X, ale zagłosuję na Nowaka z ich listy bo jest utytułowanym sportowcem”.
TO BŁĄD!
Wybory działają tak, że w pierwszej kolejności brana pod uwagę jest ilość głosów, jaki dana lista uzyskała w całej Polsce.
O ile ilość ta była wystarczająca do przekroczenia progu wyborczego – dopiero wtedy kandydaci z tej listy konkurują o miejsca w sejmie dla nich przewidziane. W praktyce szansę na „stołek” mają tylko kandydaci z pierwszych 3 miejsc na liście.
Tak więc pamiętaj – tak naprawdę nie głosujesz na danego człowieka, tylko na dana partię. Nie daj się skusić sportowcem, aktorem czy lokalnym działaczem społecznym!
2) „Zagłosuję na dużą partię X, bo nie lubię dużej partii Y”
TO TEŻ BŁĄD!
Świadomy wyborca widzi bowiem, że PO-PSL kompromituje się od 8 lat, a ich jedyną chyba spełnioną obietnicą wyborczą jest wybudowanie „dużo” autostrad *.
Świadomy wyborca pamięta, że przed PO kompromitowały się odpowiednio PiS (na szczęście krótko, niestety intensywnie), SLD (weszło z większością 2/3, ale tak się skompromitowało, że skończyło ledwo nad progiem wyborczym) i AWS (jedyna partia w Europie, która po 4 latach samodzielnych rządów nie przekroczyła w kolejnych wyborach progu wyborczego. Po tej porażce większość członków uciekła do PiS i PO)
Mądry wyborca w końcu pamięta z lekcji historii, że w kolebce demokracji – starożytnej Grecji, dany urzędnik po skończonej kadencji wracał do swojego dotychczasowego zawodu.
Chcesz coś zmienić – głosuj na tych, których jeszcze nie było. Najlepiej na tych, co oscylują koło progu wyborczego.
3) „Nie idę na wybory, mój głos i tak nic nie zmieni”
W skali kraju z pewnością, natomiast w skali okręgu wyborczego – 1 głos to około 0,05 promila głosujących – a to, jak wszyscy wiemy (a szczególnie kierowcy) może czasem przesądzić o naszym być albo nie być
4) „A jeśli sfałszują wybory?”
Owszem, zawsze może się tak zdarzyć na co nie mamy wpływu. Możemy jednak spróbować potencjalne fałszerstwa utrudnić:
Idąc na wybory. Wtedy mamy pewność, że nikt nie podpisze się za nas na liście.
Biorąc własny długopis na wybory, najlepiej zielony, czerwony, lub kolorowy mazak. Utrudni to uczynienie naszego głosu nieważnym poprzez dorobienie dodatkowego krzyżyka, czy podrzucenie nam długopisu z „atramentem sympatycznym”
Sprawdzając, czy nie ma na liście wyborczej osób nieżyjących, a także czy nie ma na niej podpisu przy nazwisku osoby, co do której mamy pewność że na wybory nie poszła (np. z powodu choroby, wyjazdu itd.)
Obserwując, czy nikt nie wynosi kart do głosowania