Zauważyłem, że ostatnio sporo ludzi dzieli się swoimi przeżyciami, więc pomyślałem, że opowiem wam też, krótką swoją historię. Zacznę od tego, że jak do tej pory w swoim mieście (Łodzi) nie widywałem za dużo cyganów. Od ładnych kilku lat nie widziałem żadnego w tramwaju, autobusie czy myjących szybki na przejściu. Tydzień temu wjeżdżam sobie na parking pod Tesco na Pojezierskiej i parkuje centralnie na przeciwko cyganowozu (nosz kurwa). Od razu jeden wysiada, podchodzi i zaczyna (J=Ja, C=Cygan)
C: Panie, kup pan perfumy, bossa, oryginalne za 200zł
J: Nie
C: Panie, 150
J:Mówię nie, dziękuje
C: 100
Po chwile cena zeszła do 20. W końcu udało mi się od niego odpędzić dopiero przy samym wejściu. Cały czas byłem dość miły, bo nie chciałem żeby mi samochód porysowali albo go w jakikolwiek sposób dotykali. Zrobiłem zakupy, wracam do auta i z naprzeciwka wychodzi inny cygan, chyba wyższy w hierarchii, macha do mnie ręką i próbuje wcisnąć już za 10zł te swoje perfumki. W tym momencie jak na złość auto nie chce odpalić. Zdarzyło mi się to już kiedyś wcześniej i wystarczyło to auto popchać. Spojrzałem na tego cygana i mówię do niego, że jak mi z kumplami popchną auto to kupię od nich te perfumy. Widzę po jego twarzy, że się waha. Z jednej strony pieniądz, z drugiej trzeba będzie się wysilić. No, ale w końcu zgodził się pod warunkiem, że zapłacę mu 2 dychy za tego bossa. Zawołał swoich romskich braci i zaczęli to auto pchać. Po kilkunastu metrach auto zapaliło, przejechałem kawałek, zatrzymałem się, oni podbiegają, a ja w długą i tyle mnie widzieli. Przez chwilę myślałem, że mnie jeszcze będą gonić, bo zaczęli biec do swojego auta, ale chyba sobie darowali. 20zł zaoszczędzone akurat poszło na myjnie .
C: Panie, kup pan perfumy, bossa, oryginalne za 200zł
J: Nie
C: Panie, 150
J:Mówię nie, dziękuje
C: 100
Po chwile cena zeszła do 20. W końcu udało mi się od niego odpędzić dopiero przy samym wejściu. Cały czas byłem dość miły, bo nie chciałem żeby mi samochód porysowali albo go w jakikolwiek sposób dotykali. Zrobiłem zakupy, wracam do auta i z naprzeciwka wychodzi inny cygan, chyba wyższy w hierarchii, macha do mnie ręką i próbuje wcisnąć już za 10zł te swoje perfumki. W tym momencie jak na złość auto nie chce odpalić. Zdarzyło mi się to już kiedyś wcześniej i wystarczyło to auto popchać. Spojrzałem na tego cygana i mówię do niego, że jak mi z kumplami popchną auto to kupię od nich te perfumy. Widzę po jego twarzy, że się waha. Z jednej strony pieniądz, z drugiej trzeba będzie się wysilić. No, ale w końcu zgodził się pod warunkiem, że zapłacę mu 2 dychy za tego bossa. Zawołał swoich romskich braci i zaczęli to auto pchać. Po kilkunastu metrach auto zapaliło, przejechałem kawałek, zatrzymałem się, oni podbiegają, a ja w długą i tyle mnie widzieli. Przez chwilę myślałem, że mnie jeszcze będą gonić, bo zaczęli biec do swojego auta, ale chyba sobie darowali. 20zł zaoszczędzone akurat poszło na myjnie .