Mama w pracy koleżankę, taki milfik 45 l. niezła nawet, dba o siebie. Minusem jest to ze non stop pierdoli o fitnesie i diecie (męczące to jest). Ostatnio z chłopakami poszedł zakład że namówię ją na tłusty boczek. Jestem miłośnikiem ostrej papryki (habanero) no i zawitałem do pokoju Lili częstując ją (ostre dobrze współgra z dieta - spala tłuszcz) - przynajmniej tak mi się wydaje - Lilka to łyknęła. Dałem jej do sałatki (za jej zgoda) kilka mikro kawałeczków bhut joloka (mega ostra), ostrzegłem ją jednocześnie że jak pali to tylko alkohol lub tłuste. Lil zjadła i zieje ogniem jak smok. - mówię zapierdalaj do mojego pokoju na biurku jest boczuś pokrojony w plastry. żuj powoli tam gdzie pali przykładając.
Jakież było zdziwienie chłopaków jak Lil wpadła jak rakieta i bez dyskusji i krzywienia się zassała solidną porcję boczku (niczym rolnik dotację). Ma być za to połówka - ale nie o to, cieszy mnie to ze zwycięstwo było tak spektakularne.
mama = mam. sory za błędy
Jakież było zdziwienie chłopaków jak Lil wpadła jak rakieta i bez dyskusji i krzywienia się zassała solidną porcję boczku (niczym rolnik dotację). Ma być za to połówka - ale nie o to, cieszy mnie to ze zwycięstwo było tak spektakularne.
mama = mam. sory za błędy