Takie sytuacje nigdy nie są proste w ocenie. Tego miejsca nie znam i mój komentarz nie dotyczy tego konkretnego wypadku. Ale opinie: "prędkość nie ma znaczenia, gdy mam pierwszeństwo" pokazują ile wyobraźni mają niektórzy "kierowcy". Gdy jedziesz drogą z pierwszeństwem, a przed skrzyżowaniem stoi ograniczenie prędkości, to po coś ono tam jest! Może delikatny zakręt, wzniesienie, coś przy drodze ogranicza widoczność kierowcom na drodze podporządkowanej? Owszem, ograniczenie często wydaję się być postawione na wyrost. A zastanawialiście się dlaczego? Bo w miejscu, gdzie prędkość dopuszczalna wynosi 90 km/h jeździmy 110-120, jak postawią "siedemdziesiątkę", to i tak jedzie się 90-100, przy "pięćdziesiątce" 70-80.
A teraz ostatnia sytuacja z życia wzięta...
Katowice, skrzyżowanie ulic Bocheńskiego, Brackiej i Gliwickiej, godzina po 23, więc sygnalizacja jest już wyłączona. Prędkość dopuszczalna w tym miejscu o tej porze to 60 km/h, chociaż dwie z tych ulic, to szerokie drogi dwujezdniowe. Chcę skręcić z ulicy Gliwickiej w lewo, w Bracką. Widoczność w lewo jest wyśmienita, otwarta przestrzeń, widoczność na kilkaset metrów. W drugą stronę nie jest już tak kolorowo, kawałek dalej jest wiadukt kolejowy, obniżenie terenu i przed samym skrzyżowaniem delikatne wzniesienie. Czekam na swoją kolej, bo jestem na podporządkowanej, Ruszam, jestem w połowie skrzyżowania, gdy nagle kątem oka zauważam, że z za wzniesienia wypada z ogromną prędkością jakiś samochód i zapewniam wszystkich sadoli, że nie miałem możliwości zobaczyć go wcześniej. No to redukcja i spierdalam mu z drogi. A ten ciul ze skrajnego lewego pasa, bez kierunkowskazu ale z rykiem silnika i piskiem opon skręca w prawo. Strachu się najadłem, ale czasem tak właśnie bywa, że sytuacja z jasnej, i przejrzystej w oka mgnieniu potrafi zmienić się diametralnie. A niektórzy o tym zapominają na drodze.