Wczoraj jak pojechałem po tatę, bo czekał 15 h w kolejce żeby wysypać zboże koło Radajewic, jeden facet z kolejki opowiadał że rok temu, jakiś facet miał 2 dzieci po 7-8 lat i zjechał na obiad do domu kombajnem. Dzieciaki w międzyczasie schowały gdzieś w kombajnie, nie wiem dokładnie, czy wlazły gdzieś w młocarnie, czy w wytrząsacze a może w zbiornik. Facet skończył jeść, poszedł młócić. Silnik od bizona jest całkiem głośny, dodatkowo kabina wytłumiała dźwięki same mechanizmy też głośno pracująw więc facet nic nie słyszał. Namłócił pełen zbiornik zaczął wysypywać i połapał się, że coś jest nie halo, jak zauważył, że razem z ziarnem leci krew. Nie muszę chyba mówić że dzieciaki nie przeżyły. Jeszcze gdzieś był przypadek, że dzieciaki wlazły pod osłony kosiarki rotacyjnej, ojciec przyszedł i odpalił ciągnik, a miał od razu załączony wał odbioru mocy (przekaźnik). Z dzieciaków wiele nie zostało.
Podobnie zginął mój kot ;]
Nie było bo materiał własny. Jak się nie podoba to wyjebać.
Podobnie zginął mój kot ;]
Nie było bo materiał własny. Jak się nie podoba to wyjebać.