Zdecydowanie wina kierowcy. Rowerzysta miał pierszeństwo w tej sytuacji. Jedynie czego brakło u rowerzysty to zastosowania zasady ograniczonego zaufania, którą powinien każdy stosować, kto nie chce być bohaterem filmów na hardzie. Bo chuj z tego że miałeś pierszeństwo przed 7 tonową ciężarówką, bo jak Cię rozmaruje po jezdni. Wtedy swoją rację będziesz mógł sobie w dupę wsadzić - o ile jeszcze będziesz ją miał.
Co do całej sytuacji, to kierujący samochodem miał lepszy ogląd sytuacji, ponieważ jadąc równolegle, widział że rowerzysta zbliża się do przejścia i mógł z wyprzedzeniem zareagować - czyli zatrzymać się. Nie widać na filmie żadnych elementów które zasłaniałyby mu widoczność. No ale jak się ma łeb przyspawany na sztywno do patrzenia na wprost to tak się dzieje:(