Był sobie bogacz, który miał wielką posiadłość. Była ona dużo warta, więc nic dziwnego, że się o nią bał. Zatrudnił więc nocnego stróża do pilnowania posiadłości. Pewnego dnia zdarzyło się tak, że bogacz musiał lecieć do Nowego Jorku w interesach. Lecz stróż przyszedł do niego i mówi:
- Dzisiaj w nocy mi się śniło, że samolot którym ma pan lecieć się rozbije.
Bogacz pomyślał - "A tam, co mi szkodzi polecę pojutrze!". Następnego dnia w wiadomościach usłyszał, że samolot, którym miał lecieć się rozbił. Zawołał więc stróża do siebie i mówi:
- W związku z tym, że uratowałeś mi życie dostaniesz dużą nagrodę, ale muszę cie zwolnić.
Dlaczego musiał być zwolniony?
Szukałem i nie znalazłem...
- Dzisiaj w nocy mi się śniło, że samolot którym ma pan lecieć się rozbije.
Bogacz pomyślał - "A tam, co mi szkodzi polecę pojutrze!". Następnego dnia w wiadomościach usłyszał, że samolot, którym miał lecieć się rozbił. Zawołał więc stróża do siebie i mówi:
- W związku z tym, że uratowałeś mi życie dostaniesz dużą nagrodę, ale muszę cie zwolnić.
Dlaczego musiał być zwolniony?
Szukałem i nie znalazłem...