Lubisz oglądać nasze filmy z dobrą prędkością i bez męczących reklam? Wspomóż nas aby tak zostało!
W chwili obecnej serwis nie jest w stanie utrzymywać się wyłącznie z reklam. Zachęcamy zatem do wparcia nas w postaci zrzutki - jednorazowo lub cyklicznie. Zarejestrowani użytkownicy strony mogą również wsprzeć nas kupując usługę Premium (więcej informacji).
Wesprzyj serwis poprzez Zrzutkę już wpłaciłem / nie jestem zainteresowany
nie chcesz to nie zapinaj, ale napisz sobie na czole aby służby ratownicze nie udzielały tobie pomocy podczas wypadku w którym ucierpiałeś z powodu niezapiętych pasów bezpieczeństwa i trwoniły pieniądze podatników na koszty ewentualnej rehabilitacji po takim wypadku.
Gdyby pasy nie ratowały życia to by ich nie montowano i nie było nakazu ich używania.
Mam nadzieje, że podczas egzaminu na prawko podzielisz się swoimi teoriami z egzaminatorem i nie zapniesz pasów.
Oczywiście, że są przypadki gdzie zapięte pasy przyczyniły się do urazów ale statystyki pokazują jasno, że zapięte pasy w dużym podnoszą szansę na przeżycie podczas wypadku.
______________
Gówno prawda z pasami. Miałem (świętej pamięci) kumpla który jechał z nadmierną prędkością i wyjebał bokiem, od strony pasażera w drzewo. Miał zapięte pasy i one go zmiażdżyły. Śmierć w ciągu minut. Kupmel którego kuzynka jest policjantką, powiedziała, że gdyby nie miał zapiętych pasów wypadłby przez okno i najwyżej by się połamał.
Sorry, ale pieprzysz jak potłuczony. PASY go zmiażdzyły? JAK? JAK niby pasy mogą ZMIAŻDŻYĆ kogoś? Zmiażdżyło go drzewo.
I dobrze. Przynajmniej zabił siebie a nie kogoś Bogu ducha winnego.
Jeśli jeździsz SAM, to sobie zapinaj albo nie - selekcja naturalna jest po stronie myślących.
Ostatnio pomagałem przy wypadku - babka wyleciała z samochodu [przez boczne, niezamknięte okno] bo nie miała zapiętych pasów [była w ciąży] po tym jak samochód zaliczył ślicznościowego koziołka w powietrzu przelatując kilkadziesiąt centymetrów za nami. Fartownie wyrżnęła ryjem w pełen błota rów melioracyjny i skończyło się na szoku. Samochód poza tym że sobie przekoziołkował był raczej cały, a babka gdyby wylądowałą 50 cm w lewo skończyła by na cmentarzu po spotkaniu z asfaltem...
Sam zaliczyłem kiedyś dachowanie, więc na własnej skórze odczułem jak przydatne są pasy, i ułamki sekund, w ciągu których dzieje się 'akcja', nie pozwolą nawet na odmówienie zdrowaśki, a co dopiero na przygotowanie się 'do wyskoczenia'...
I jeszcze raz - jeśli jeździcie sami, mam to w dupie, ale szanujcie życie innych ludzi.
Jedzie czwórka w samochodzie, ale tylko jeden nie ma zapiętych pasów.
Ten jeden, lata jak pojebany po samochodzie i obija się o wszystko co się da.
I co widzimy na końcu? Jak koleś który nie zapiął pasów jest hospitalizowany,
natomiast w karetce są 3 trupy. OCB?
A tak btw. przekoziołkowałem samochodem 5 razy, staczając się do tego z górki.
Pomimo uszkodzenia kręgosłupa ( wgniótł się sach samochodu ), doskonale wiem, że bez pasów bym zginął. Zdarzają się przypadki, że ktoś przeżył, bo nie zapiął pasów, fakt. Ja jednak chyba wolałbym zginąć wraz z innymi, niż wylecieć z samochodu i do końca życia żyć ze świadomością, że trójka moich przyjaciół zginęła w wypadku, w którym też brałem udział. Tacy ludzie to raczej margines.
Rozmiar ma znaczenie? Rozmiar= masa. E=mc^2, więc jak przypierdolisz rozpędzonym suvem w drzewo to chyba gorzej na tym wyjdziesz, bo masz większą energię a stajesz nagle w miejscu. Nie opieram tego na żadnych prawach fizycznych, ale na "ludzki rozum" tak to dla mnie wygląda.
Jesteś w błędzie. Według Ciebie podczas uderzenia człowiek przyjmuje masę pojazdu. Tak na prawdę podczas uderzenia człowiek ma taką samą masę jak i przed wypadkiem. Po wypadku może się ona zmniejszyć, ale takie rzeczy to na hardzie...
Wracając do sedna. Człowiek + samochód tworzy układ złożony. Zarówno samochód jak i człowiek mają taką samą prędkość względem jezdni, jednak względem samochodu, prędkość siedzącego w nim człowieka wynosi 0. W momencie uderzenia samochód się zatrzymuje, jednak każdy inny element układu znajdujący się wewnątrz "próbuje" zachować swoją prędkość względem jezdni, co tworzy tzw. efekt katapulty. Pasy jednak przytrzymują człowieka w miejscu, czyli w pewnym sensie przenoszą uderzenie z samochodu na człowieka. O ile przy prędkościach poniżej 100-120km/h jest to dobre, ponieważ zapobiega uderzeniu głową w twarde przedmioty, to powyżej tej prędkość bezpieczniej jest nie zapinać pasów (o ile w ogóle jazdę z taką prędkością można nazwać bezpieczną). Dlaczego tak się dzieje? Otóż wyjaśniam:
Tutaj właśnie zachodzi zasada jaką podałeś wcześniej. Człowiek w momencie wypadku posiada swoją masę i prędkość, czyli inaczej mówiąć - energię kinetyczną. Podczas wypadku przy dużej prędkości pasy powodują gwałtowne zatrzymanie ciała, ale energia kinetyczna nie znika. Przenosi się ona na organy wewnętrzne powodując ich zmiażdżenie, czyli najczęściej natychmiastową śmierć. Dlatego też, przy jeździe z prędkością powyżej, może nie 120, ale 140+ względnie bezpieczniej jest nie zapinać pasów, ponieważ ciało wystrzelone z samochodu będzie traciło swoją energię stopniowo, nie powodując śmiertelnych przeciążeń w momencie uderzenia.
Aby pasy spełniały swoją rolę potrzebna jest strefa zgniotu, która zmniejszy prędkość całości układu, zanim człowiek się od niego oddzieli, czyli zmniejsza energię kinetyczną działa. Najlepiej można to zaobserwować w bolidach F1, gdzie strefę zgniotu tworzy nos z włókien węglowych. Podczas uderzenia kruszy się on na drobne kawałki, pochłaniając do 80% energii, dzięki czemu kierowcy przeżywają wypadki przy nawet 300km/h.
Haha, ale pierdolisz. Skoro miałbyś wyjebać w tira, to co by Ci pomógł wylot przez przednią szybe?
Dlaczego na zachodzie umieją zrobić sugestywną kampanię społeczną, a u nas takie gówno: ślad hamowania na asfalcie i Tomasz Kammel beznamiętnym głosem mówi: "zwolnij, śmierć jeździ szybko".
ty to chyba tylko pornole oglądasz w tej tv
Powyższe "reklamy" były puszczane w tv bo sam je widziałem
@ Lucjan
Większość tych super wypasionych psudo-suvów i terenówek (a'la Navary i inne podobne) są mniej wytrzymałe przy uderzeniu od przeciętnego 10latka.
Rozmiar ma znaczenie? Rozmiar= masa. E=mc^2, więc jak przypierdolisz rozpędzonym suvem w drzewo to chyba gorzej na tym wyjdziesz, bo masz większą energię a stajesz nagle w miejscu. Nie opieram tego na żadnych prawach fizycznych, ale na "ludzki rozum" tak to dla mnie wygląda.
Tak samo jak większy samochód "zdmuchuje" z drogi mniejszy sam nic sobie z tego nie robiąc. Ale to musi być duuuża różnica rozmiarów
Jak jestem w błędzie to mnie oświećcie, może sobie kupię monster trucka
To oczywiste, że jeżeli w SUV'a przypierdoli tir z wyładowaną naczepą w dodatku rozpędzony to nie pomoże Ci nic... ale nigdy się nie zgodzę, że "pseudo SUVy" są gorsze od 10 latków... oczywiście w myśl zasady zawsze znajdzie się większa ryba popierdki < reeeszta samochodów < SUVy < tiry < czołg. Filmik daje do myślenia, najbardziej daje to, że na każdej drodze na której prędkość maksymalna przekracza 70-80 km/h instalowane powinny być barierki odgradzające pasy. No i nie powinni tak popierdalać przy takich warunkach atmosferycznych. Jak ja robiłem prawko a była wtedy sroga zima, to pamiętam jak eLke przed nami rzuciło tak, że brakło dosłownie paru metrów aby walnęła w tira a właściwie tir w nią zależy od punktu widzenia. Ja jestem wyznawcą zasady "tiry na tory" oczywiście wiem, że na filmie nie jest to wina kierowcy ciężarówki ale wiadome jest jak trudno wyhamować takim wielkim gównem a koleś nawet nie zwolnił.
Ja nie miałem na myśli całego układu ani samego człowieka. Chodziło mi o masę pojazdu i o uszkodzenia samego samochodu(które przy lepszym pierdolnięciu dosłownie odbijają się na człowieku w środku).
Jak ktoś wyżej wspomniał- pasy często ratują a czasem powodują śmierć. Jednak chyba częściej ludzie unikają spotkania z Piotrkiem, Luckiem (czy w kogo tam wierzą) kiedy te pasy zapinają.
Co do wylatywania przez przednią szybę to raczej mi by się to średnio uśmiechało i wolę zapinać pasy zawsze- zarówno przy 50km/h jak i przy 180. Trzeba pamiętać, że samochód to nie motocykl i wypadnięcie przez boczną szybę lub przednią bez uprzedniego wyjebania głową w słupek/kierownicę/dach lub po wypadnięciu już w drzewo/asfalt/kamień raczej ciężko będzie zaliczyć.
Co do organów to często się zdarza, że następują rozerwania tkanek a tym samym krwotoki wewnętrzne. Człowiek może się dobrze czuć i być poobijanym tylko a następnego dnia trafia do szpitala w stanie ciężkim...
@Lucjan
Co do SUVów to nie będę się kłócił i nikogo namawiał na mój punkt widzenia. Po prostu widziałem w życiu wiele wypadków jak i miałem okazję dokładnie oglądać kilka takich właśnie pseudo terenówek po bliskich spotkaniach z innymi pojazdami/drzewami. Nie wyglądało to dla mnie za ciekawie szczerze mówiąc i sam nigdy się na takie auto nie zdecyduję.
Jeśli chcesz wyłączyć to oznaczenie zaznacz poniższą zgodę:
Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na nie oznaczanie poszczególnych materiałów symbolami kategorii wiekowych na odtwarzaczu filmów