Mieszkam w Czechach ponad 10 lat w spokojnym, zabytkowym miasteczku. Tu ścierwojady nie stanowią większego zagrożenia (choć raz sprzedali parę liści synowi a policja ch.j zrobiła. I choć młody im go pokazał - "sprawca nieznany"). Ogólnie żyją tu z pasożytowania (socjal). Nie na darmo w Czechach mówi się że cyganka ma dwie macice (żeby mogła rodzić kilka razy w roku), bo na każde dziecko do czwartego roku życia, jest dodatek około tysiąca zł miesięcznie a jak ma orzeczenie (90% ma) to na dłużej. Poza tym dostają mieszkania w centrum a jak nie ma to dodatek około 2000zł co miesiąc. Mieszkania te dosłownie przeżerają. Tzn natychmiast sprzedają co się tylko da odkręcić czy wyrwać. Resztę niszczą. Potem przychodzi opieka i stwierdza że nie ma tam warunków, więc dostają nowe.
Niestety oddalone o 10km trochę większe miasto a także niektóre okoliczne wioski tyle szczęścia nie mają (rozboje, kradzieże, włamania, dealerka to chleb powszedni). Wiocha oddalona 4km jest w 80% "zamieszkana" śmierdzielami. Jeżdżę czasem tamtędy na ryby i podstawowe zasady na tamtejszej drodze to: zamknąć okna wycieraczki na maks i gaz do dechy. Raz znajomy przejeżdżał na rowerze i zarobił butelką w łeb.
Praga oczywiście też ma przesrane ale odkąd przemieścili kilkadziesiąt tysięcy sraczkoskórych do innych miast i miasteczek to chociaż trasy turystyczne są w miarę bezpieczne (jak widać na filmiku).
maxiq - Szarańcza w Czechach "wzięła się" ze Słowacji. A jak taki "słowak" przyjedzie do Czech to ma automatycznie obywatelstwo (dlatego trudno "to" policzyć bo nie ma statusu cudzoziemca) jako były Czechosłowak a potem ściąga trzydziestu "członków rodziny" z ciul-wi-kąd. Dlatego jest tu tego ponad pół miliona. W Czechach (w Temelinie) "opiekował" się nimi wujek Adi ale Słowacja opowiedziała się po stronie niemiec więc tam "obywatele" byli jako tako bezpieczni.
Ogólnie to mógłbym dużo więcej na ten temat napisać, tylko po co? Gówno jakie jest każdy widzi a przydać to się może tylko do użyźniania gleby. Over