Myślał, że ukradli mu auto, a to byli strażnicy
Pewien mieszkaniec Wrocławia wyjechał na wakacje zostawiając prawidłowo zaparkowany samochód na jednej z ulic w centrum miasta. Po kilku dniach auto zniknęło. Mężczyzna był przekonany, że jego pojazd został ukradziony, faktycznie zaś zajęli się nim... strażnicy miejscy.
Mieszkaniec Wrocławia zaparkował swoje auto na ulicy Norwida po czym
wyjechał na wakacje. Nie było go trzy tygodnie. O zniknięciu samochodu
poinformowała go synowa. Mężczyzna poinformował policję o domniemanej kradzieży. Jak się jednak okazało, za zniknięciem auta nie stali złodzieje, ale straż miejska. 22 czerwca bowiem, ulicą Norwida miał przebiec nocny półmaratonu. By zrobić miejsce biegaczom, władze wprowadziły zakaz parkowania na czas trwania imprezy.
Wrocławianina kosztowało to 500 zł za lawetę, 200 zł mandatu i punkty karne. Mężczyzna jest oburzony i zapowiada kroki prawne przeciw miejskim władzom.
Straż miejska tłumaczy, że droga to nie prywatny parking, a kierowcy pozostawiający swoje pojazdy na dłużej, muszą liczyć się z ryzykiem zmiany oznakowania.
Paradoksalnie nocny półmaraton został odwołany, gdyż trasa biegu została źle zabezpieczona i policja nie wyraziła zgody na przeprowadzenie imprezy
źródło: wiadomosci.onet.pl/regionalne/wroclaw/myslal-ze-ukradli-mu-auto-a-to-b...
Pewien mieszkaniec Wrocławia wyjechał na wakacje zostawiając prawidłowo zaparkowany samochód na jednej z ulic w centrum miasta. Po kilku dniach auto zniknęło. Mężczyzna był przekonany, że jego pojazd został ukradziony, faktycznie zaś zajęli się nim... strażnicy miejscy.
Mieszkaniec Wrocławia zaparkował swoje auto na ulicy Norwida po czym
wyjechał na wakacje. Nie było go trzy tygodnie. O zniknięciu samochodu
poinformowała go synowa. Mężczyzna poinformował policję o domniemanej kradzieży. Jak się jednak okazało, za zniknięciem auta nie stali złodzieje, ale straż miejska. 22 czerwca bowiem, ulicą Norwida miał przebiec nocny półmaratonu. By zrobić miejsce biegaczom, władze wprowadziły zakaz parkowania na czas trwania imprezy.
Wrocławianina kosztowało to 500 zł za lawetę, 200 zł mandatu i punkty karne. Mężczyzna jest oburzony i zapowiada kroki prawne przeciw miejskim władzom.
Straż miejska tłumaczy, że droga to nie prywatny parking, a kierowcy pozostawiający swoje pojazdy na dłużej, muszą liczyć się z ryzykiem zmiany oznakowania.
Paradoksalnie nocny półmaraton został odwołany, gdyż trasa biegu została źle zabezpieczona i policja nie wyraziła zgody na przeprowadzenie imprezy
źródło: wiadomosci.onet.pl/regionalne/wroclaw/myslal-ze-ukradli-mu-auto-a-to-b...