Janusz (z domu) Sram napisał/a:
Ale on ma dopiero 7 miesięcy zresztą widać, że mieści się zwinięty w jednej dłoni, więc chyba nie jest jakiś wielki.
Oczywiście ustosunkuję się do Twoich rad. Moja wiedza opiera się jak na razie na literaturze i konsultacjach ze znajomych hodowcą. I bardzo chętnie widziałbym królową jedzącą małe (żywe, biegające po terra myszony), ale ww. literatura straszy mnie wybrednością regiusów. Wiesz, nie chcę, żeby się przyzwyczaił(a) wyłącznie do wpieprzania myszy. A z ciekawości to czemu już nie hodujesz? I boasek wyrósł na 2 metry, czy jeszcze nie był dorosły?
Boa miała w ostatnim stadium nieco ponad dwa metry (nie mierzyłem, ale była dłuższa...ode mnie). A czemu zrezygnowałem? Z kilku powodów - zmiana pracy (pracowałem w sklepie zoologicznym), przeprowadzka, małe mieszkanie i jeszcze kilka innych powodów. Nie ukrywam również, że Boa mieszkała w tymże sklepie, bo w domu nie miałbym warunków. A tak to miała własną wolierę o wymiarach około 1,5x2x3m
Teraz w kawalerce nie wyobrażam sobie za bardzo takiego pomieszczenia. Chociaż... Na środku mam całkiem sporo miejsca
Co do jedzenia - znam problem zawieszania się z jedzeniem, problemy ze zmianą "pokarmu". Tyle, że zdecydowanie częściej mają je właściciele, aniżeli same węże. Bo jeśli wąż nie zjadł dziś myszy - zawiesił się! Tragedia! Już minął dokładnie tydzień, więc powinien zjeść! Kupię mu mniejszą! Też nie zjadł! Masakra! I tak dalej... Nie piję tu do Ciebie, po prostu część świeżych hodowców jest tak zesrana, że przy minimalnych odchyłach już myślą o najgorszym. A wąż też czasem nie ma ochoty, apetytu, a może po prostu coś go wystraszyło. Albo zapach mu nie pasował (to jeden z najważniejszych, niezauważalnych czynników). Możnaby o tym pisać i pisać...