A to?
A to co?
Co to?
Co to?
A to?
Co to?
A to co?
A to?
Myślicie, że to dziecko poznaje świat, a to stara pizda przy stoisku mięsnym, szuka wędliny życia.
ehhh i tak najgłupsze z możliwych pytań brzmi "a czy to świeże?".
Widzieliście kiedykolwiek żeby sprzedawca uczciwie rzucił "ło panie drugi tydzień już leży, z czego dwa dni lodówka była wyłączona, bo weekend"?
He he to tak, jakby iść do prostytutki i pytać "Czy dobrze robisz loda?" która odpowie: "Na garsonierze mi średnio dają 7/10 ale myśle, że raczej bardzo przeciętna jestem, koło 5/10 i nie połykam nawet za dopłatą" albo do mechanika "Czy ta turbina na pewno już wymaga wymiany? A ten pasek? Przecież zmieniałem go rok temu! Pompa chodzi głośno ale jeszcze chyba pociągnie z 20 tysi, jak pan myśli" "Panie, trubina i z 30k by pociągnęła ale mam rachunki do opłacenia a od każdej zregenerowanej pompy kolega mi stówkę odpala prowizji za nagonionego klienta, pasek jest dobry ale mam tu akurat nowy taki sam co zamówiłem przez pomyłkę do innego modelu i nie pasował to muszę go gdzieś upchnąć a on pasuje tylko do pana modelu. Pompa jest już na wykończeniu, lepiej ją pan wymień bo jak pierdolnie w trasie to poł silnika będzie do remontu i zarobie dwa razy na panu zamiast raz".
Z drugiej strony - starsi ludzie nie mają w domu z rana NIC do roboty a wyjście do sklepu po bułki, mięso i pomidora traktują tak jak my gry rpg - "Misja 14098, level 59 - zdobyć swieżą bułkę. Po wymacaniu 168 bułek w sklepie stwierdziłem, że wszystkie sa z tego samego dnia z tej samej piekarni więc wybrałem tą która wydawała się najładniej zarumieniona. Miszyn akompliszed, expiriens gained: 100, level gained: 60, przechodzę do misji 14099 - wymacanie świeżego pomidora, potem boss: potyczka w mięsnym o świeżą wędlinkę". Dla nas wyjście do sklepu to przykra konieczność, dla nich - jedyna rozrywka i kontakt z innymi żywymi ludźmi
I po 20min wybierania weźmie 2-3 plasterki...