Kod:
Poniżej znajduje się filmik z całej akcji, który nie zawiera żadnych drastycznych scen tak więc nie wyląduje na hardzie bo po prostu nie ma ku temu podstaw.
Drastyczną prawdę o aborcji mówią aborterki na filmie, nagranym ukrytą kamerą przez obrońców życia z amerykańskiej organizacji Live Action.
Nagranie rozpoczyna debata publiczna na forum podkomisji sprawiedliwości kongresu stanowego Florydy. Jej członkowie chcą się dowiedzieć, co się dzieje, jeśli podczas tzw. późnej aborcji dziecko urodzi się żywe. Działaczka największej amerykańskiej organizacji aborcyjnej Planned Parenthood Alisa LaPolt Snow odpowiada, że nie wie, bo nie jest lekarzem.
Chwilę później widzimy klinikę aborcyjną w Phoenix w stanie Arizona. Młoda kobieta podaje się za matkę, która chce wyabortować swe dziecko. Dr Laura Mercer informuje pacjentkę, że jest w 24 tygodniu ciąży. Opisuje procedurę aborcji. Informuje o zastrzyku z digoksyny w brzuch, który - jak mówi - zatrzyma bicie serca dziecka.
- Powodujemy wewnątrzmaciczny zgon - mówi aborterka.
- Co to znaczy: zgon? - pyta pacjentka
- Hmmm, śmierć - odpowiada dr Mercer.
Dalej tłumaczy kobiecie, że w w poszczególnych przypadkach różnie bywa, ale zwykle dziecko "wychodzi" na zewnątrz w kawałkach. Daje do zrozumienia, że użycie narzędzi chirurgicznym oznacza pocięcie jego ciała.
Pacjentka chce się dowiedzieć, jak wygląda jej dziecko.
- Nie jest w pełni rozwinięte. Nawet nie wygląda jeszcze jak dziecko - odpowiada lekarka. (Wtedy widać zdjęcie dziecka urodzonego w 24. tygodniu)
- Ma twarz? - dopytuje matka.
- Hm, wiesz, coś w tym rodzaju - odpowiada dr Mercer, dodaje jeszcze parę słów i kończy:
- Nie chcę, żebyś się torturowała.
Dalej widać rozmowę pacjentki z konsultantką o imieniu Linda. Ta mówi jej m.in., że można zrezygnować z zastrzyku z digoksyny. Ale wtedy dziecko może wyjść na zewnątrz w całości.
- Poruszać się potem? - pyta matka, a konsultantka potwierdza to monosylabą.
- Jest żywe?
- Tak, czasem.
Matka chce się dowiedzieć, czy tak urodzone dziecko jest reanimowane. Konsultantka zaprzecza.
- Zostawiacie je, żeby sobie umarło?Jeśli oddycha i to wszystko... - pyta kobieta.
- Nie jest reanimowane - odpowiada aborterka i zapewnia pacjentkę, że w takiej nie będzie musiała zabrać do domu "źle urodzonego" dziecka.
Oto film z cytowanym nagraniem w języku angielskim (napisy ułatwiają jego zrozumienie):