Trochę poezji na wieczór, co by się odchamić. Aleister Crowley - Leah Doskonała (w przekładzie Anny Orzech).
Leah Doskonała, kochanie,
Bogini, pod tobą zasiadam!
Już wąż jest w szlamie,
Alostrael, kochaj mnie, błagam!
Nasz mistrz, szatan
Hulanką będzie dziś władał.
Twa stopa niech zrani
Me serce, zadepcz je,
Stań na nim!
Miłość mą i wstyd koniecznie
Brudem śmierdzącym splam
I imię swe nabazgraj tam!
Na Bestii usiądź rozkraczona,
Ma Kurwo-władczyni,
Rozszerz uda, zmoczonaś
Płynami Ochoczymi!
Nierządnicy szkarłatnymi ustami
Spluń na mnie, och moja pani!
Z twej cipy rozszerzonej,
Z otchłannychjej wyżyn
Tryskają teraz spienione
Fale twych szczyn
Do mych ust; kurwo parszywa,
Niechaj to wpływa, niechaj to wpływa!
Staraś jak koń pociągowy
I pierdzisz im starsze twe istnienie;
Przez splątany mokry włos łonowy
Tryskasz niczym walenie.
Obryzgaj mnie swym gnojem
I wyszczaj ścieki swoje.
Do mnie, do mnie szybko,
Twój ząb w mych ustach błyska,
Mego chuja ręka gibko
I gorączkowo ściska.
Och, jak cuchnie oddech twój,
Upija się nim żywot mój.
Twe dłonie, o nieczystości,
Twe dłonie, co zmarnowały
Istotę najgłębszej miłości
W mszach czarnych, one to kosztowały
Twą duszę; niechaj te dłonie
Sprawią, że mój chuj stanie!
Zaczęłaś żywot jako mała
Zmysłowa panna, teraz jesteś równa
Starej zużytej kurwie, co przeżuwała
Kupę własnego gówna.
Twa dłoń była kluczem tu...
A teraz pierdolisz mnie znów!
Wetrzyj we mnie, Leah,
Pizdy swej gnoje,
Pizdo, niechaj spijam
Ropne płyny twoje!
Pizdo! Bezustannie!
Amen! Aż padniesz bezwładnie!
Cipo, jesteś domem
Wszelkich brudów i dolegliwości,
W twej śliskiej nieostrzyżonej
Obszernej dziurze sera jest w obfitości
I syfilisu wraz z miesięcznym kapaniem;
Ty, co uwielbiasz chuja przeżuwanie.
Zetrzyj swe ropne płyny!
Zatruj tę strzałę!
Niech twego syfilisu wydzieliny
Pochłoną moje ciało całe.
Pizdo, ty mnie posiadasz,
Uwielbiam, jak twa zgnilizna mnie dopada.
Pizdo, tyś jest tą, która ssała
Kutasy, a pierdolona płodami
I moczem tryskałaś,
By pokryć bękartami
Całą przestrzeń wokoło,
Poplamiwszy nimi me czoło.
Sraj, kurwo, na mnie
Kupki kremiste,
Co kapią nieporadnie!
I łajno maziste
Niechaj dotyka
Czubka mego języka!
Chłostaj i szczaj, i jeszcze raz
Z krzykiem bryzgaj na mnie, pani,
Leah, jeden spazm!
Sikaj szlamem ze swej otchłani;
Oddycham z trudem
Odurzony twym świńskim brudem.
Demoniczny śmiech wbij niczym nóż
W mą głowę - niech nie minie.
W koniaku mnie zanurz,
W kroczu swym i kokainie.
Leah, na mnie się rozwal,
Bym smak twego gówna poznał!
Leah, skacz na mnie,
Swe uda mocno zaciskaj,
Srakę wetrzyj starannie,
Wprost w me oczy nią tryskaj
Pluj gównem, och bogini,
Ze swojej bezdennej jaskini.
Zwróć się do mnie, przeżuwaj
Je wraz ze mną, Leah-pizdo!
Wyrzygaj to, wypluwaj
I jeszcze raz zliż to.
Niechaj nasze namiętności
Nurzają się w tej okropności.
Leah, rozpruj swe jelito,
Rozpruj dupę-jaskinię!
Kurwo, co nadstawiasz dupy koryto,
Wiem, jak posuwać taką boginię!
Oto zaplombowana będzie zaraz
Dziwki cuchnącej dupy szpara.
Tyś niczym ze skóry worek
I z kości - oto prawda cała,
W te usta wsadzę swój korek,
Aż będziesz kwiczała.
Posuwał będę twej dupy koryto,
Posuwał je aż po same jelito.
Locho, na kołku się zwijaj!
Szarp jak stworzenie dzikie!
Szarp, wywlecz go wpół, Leah,
I ssij, ssij go z krzykiem!
Locho, śmierdzisz cała,
Chcę, abyś bardzo cierpiała!
Bestio-Lwico, tryskaj strugami
Z dziury przez chuja tak uwielbionej,
Wytryśnij wszelkimi brudami
Z duszy syfilisem wypełnionej.
Bełkoczesz słowa pełne smrodu
Przeżuwając kolację z odchodów.
Niechaj nasz Pan z piekła rodem
W twej duszy skrywa
Słowa wypełnione smrodem!
Swym kochankiem mnie nazywaj!
Niewolnikiem jelit kupy
Z tej kurewskiej dupy!
Nazywaj mnie swym kanałem
Pełnym ropy, która z ciebie płynie,
Albowiem twe gluty przeżuwałem
I pierdy wąchałem w twej szczelinie.
Nazywaj tak w swojej wściekłości,
Gwałcąc niewolnika do nieprzytomności.
Pierdoliłem już dość.
Alostrael! Kończ już! Ssij!
W twej dupie chcę dojść!
Co za gówno! Gnój podaruj mi,
Który pochodzi z tej dupy kurwiszona -
Moja pała będzie brudem ubłocona!
Niech ta maciora go wżera!
Jam jej psem, gównem, chujem!
Niechaj połyka to teraz!
Potem przez chwilkę niech popróżnuje.
Panie nasz, Szatanie,
Oto niewolnika koronowanie!
Jam twym losem, tyś mi dana,
Na twym brzuchu i na tobie.
Przysięgam teraz na Szatana,
Zakochanym w twej osobie.
I wiem, że to szaleńca będzie mowa;
Leah, zaczynaj od nowa!
Leah Doskonała, kochanie,
Bogini, pod tobą zasiadam!
Już wąż jest w szlamie,
Alostrael, kochaj mnie, błagam!
Nasz mistrz, szatan
Hulanką będzie dziś władał.
Twa stopa niech zrani
Me serce, zadepcz je,
Stań na nim!
Miłość mą i wstyd koniecznie
Brudem śmierdzącym splam
I imię swe nabazgraj tam!
Na Bestii usiądź rozkraczona,
Ma Kurwo-władczyni,
Rozszerz uda, zmoczonaś
Płynami Ochoczymi!
Nierządnicy szkarłatnymi ustami
Spluń na mnie, och moja pani!
Z twej cipy rozszerzonej,
Z otchłannychjej wyżyn
Tryskają teraz spienione
Fale twych szczyn
Do mych ust; kurwo parszywa,
Niechaj to wpływa, niechaj to wpływa!
Staraś jak koń pociągowy
I pierdzisz im starsze twe istnienie;
Przez splątany mokry włos łonowy
Tryskasz niczym walenie.
Obryzgaj mnie swym gnojem
I wyszczaj ścieki swoje.
Do mnie, do mnie szybko,
Twój ząb w mych ustach błyska,
Mego chuja ręka gibko
I gorączkowo ściska.
Och, jak cuchnie oddech twój,
Upija się nim żywot mój.
Twe dłonie, o nieczystości,
Twe dłonie, co zmarnowały
Istotę najgłębszej miłości
W mszach czarnych, one to kosztowały
Twą duszę; niechaj te dłonie
Sprawią, że mój chuj stanie!
Zaczęłaś żywot jako mała
Zmysłowa panna, teraz jesteś równa
Starej zużytej kurwie, co przeżuwała
Kupę własnego gówna.
Twa dłoń była kluczem tu...
A teraz pierdolisz mnie znów!
Wetrzyj we mnie, Leah,
Pizdy swej gnoje,
Pizdo, niechaj spijam
Ropne płyny twoje!
Pizdo! Bezustannie!
Amen! Aż padniesz bezwładnie!
Cipo, jesteś domem
Wszelkich brudów i dolegliwości,
W twej śliskiej nieostrzyżonej
Obszernej dziurze sera jest w obfitości
I syfilisu wraz z miesięcznym kapaniem;
Ty, co uwielbiasz chuja przeżuwanie.
Zetrzyj swe ropne płyny!
Zatruj tę strzałę!
Niech twego syfilisu wydzieliny
Pochłoną moje ciało całe.
Pizdo, ty mnie posiadasz,
Uwielbiam, jak twa zgnilizna mnie dopada.
Pizdo, tyś jest tą, która ssała
Kutasy, a pierdolona płodami
I moczem tryskałaś,
By pokryć bękartami
Całą przestrzeń wokoło,
Poplamiwszy nimi me czoło.
Sraj, kurwo, na mnie
Kupki kremiste,
Co kapią nieporadnie!
I łajno maziste
Niechaj dotyka
Czubka mego języka!
Chłostaj i szczaj, i jeszcze raz
Z krzykiem bryzgaj na mnie, pani,
Leah, jeden spazm!
Sikaj szlamem ze swej otchłani;
Oddycham z trudem
Odurzony twym świńskim brudem.
Demoniczny śmiech wbij niczym nóż
W mą głowę - niech nie minie.
W koniaku mnie zanurz,
W kroczu swym i kokainie.
Leah, na mnie się rozwal,
Bym smak twego gówna poznał!
Leah, skacz na mnie,
Swe uda mocno zaciskaj,
Srakę wetrzyj starannie,
Wprost w me oczy nią tryskaj
Pluj gównem, och bogini,
Ze swojej bezdennej jaskini.
Zwróć się do mnie, przeżuwaj
Je wraz ze mną, Leah-pizdo!
Wyrzygaj to, wypluwaj
I jeszcze raz zliż to.
Niechaj nasze namiętności
Nurzają się w tej okropności.
Leah, rozpruj swe jelito,
Rozpruj dupę-jaskinię!
Kurwo, co nadstawiasz dupy koryto,
Wiem, jak posuwać taką boginię!
Oto zaplombowana będzie zaraz
Dziwki cuchnącej dupy szpara.
Tyś niczym ze skóry worek
I z kości - oto prawda cała,
W te usta wsadzę swój korek,
Aż będziesz kwiczała.
Posuwał będę twej dupy koryto,
Posuwał je aż po same jelito.
Locho, na kołku się zwijaj!
Szarp jak stworzenie dzikie!
Szarp, wywlecz go wpół, Leah,
I ssij, ssij go z krzykiem!
Locho, śmierdzisz cała,
Chcę, abyś bardzo cierpiała!
Bestio-Lwico, tryskaj strugami
Z dziury przez chuja tak uwielbionej,
Wytryśnij wszelkimi brudami
Z duszy syfilisem wypełnionej.
Bełkoczesz słowa pełne smrodu
Przeżuwając kolację z odchodów.
Niechaj nasz Pan z piekła rodem
W twej duszy skrywa
Słowa wypełnione smrodem!
Swym kochankiem mnie nazywaj!
Niewolnikiem jelit kupy
Z tej kurewskiej dupy!
Nazywaj mnie swym kanałem
Pełnym ropy, która z ciebie płynie,
Albowiem twe gluty przeżuwałem
I pierdy wąchałem w twej szczelinie.
Nazywaj tak w swojej wściekłości,
Gwałcąc niewolnika do nieprzytomności.
Pierdoliłem już dość.
Alostrael! Kończ już! Ssij!
W twej dupie chcę dojść!
Co za gówno! Gnój podaruj mi,
Który pochodzi z tej dupy kurwiszona -
Moja pała będzie brudem ubłocona!
Niech ta maciora go wżera!
Jam jej psem, gównem, chujem!
Niechaj połyka to teraz!
Potem przez chwilkę niech popróżnuje.
Panie nasz, Szatanie,
Oto niewolnika koronowanie!
Jam twym losem, tyś mi dana,
Na twym brzuchu i na tobie.
Przysięgam teraz na Szatana,
Zakochanym w twej osobie.
I wiem, że to szaleńca będzie mowa;
Leah, zaczynaj od nowa!