jadę sobie dzisiaj autobusem... no i udało mi się usiąść, żeby poczytać na książkę. W miarę dalszej jazdy zrobił się tłok wokół mnie, a że jeszcze siedziałem przy drzwiach, to zrobiło się bardzo ciasno.
Na którymś przystanku, kobitka co siedziała obok mnie, wstała i chciała wyjść - ale strasznie musiała się przecisnąć... i stał taki gówniarz jakoś w moim wieku, który coś tak jakby na złość nie ułatwiał jej sprawy, po prostu stał ze swoją torbą i patrzył się na nią cały czas, dosłownie tylko trochę się odsuwając...
Tamtej udało się wreszcie wyzwolić i wychodząc krzyknęła "można się przesunąć, a nie stać jak słup", a tamten w odpowiedzi że "jeszcze czego..."
ja już ciśnienie 220, bo akurat widziałem całą sytuację i pytam gościa czy jakbym ja tak przechodził, to byłby taki pyskaty... a tamten taki zesrany patrzy na mnie i nic nie mówi
A siedzący naprzeciwko Dziadek, po chwili wywalił puentę "no widzisz gówniarzu.. słabszych poniżasz, a przed silniejszymi klękasz"
Gość tak podkreślił to ostatnie słowo, że słyszałem tylko brechtnięcia w tle autobusu, a kierowca klaskał
Może kogoś to nie uśmieje, ale warto czasami buraków sprowadzić na ziemie, świat staje się lepszy i jeszcze można bonusy zebrać ;p
EDIT.
PS. Kumpel jak przeczytał ten post, kazał dopisać, że wyglądam jak nazol (nieumyślnie, maszynka do strzyżenia mnie zdradziła )