Lubisz oglądać nasze filmy z dobrą prędkością i bez męczących reklam? Wspomóż nas aby tak zostało!
W chwili obecnej serwis nie jest w stanie utrzymywać się wyłącznie z reklam. Zachęcamy zatem do wparcia nas w postaci zrzutki - jednorazowo lub cyklicznie. Zarejestrowani użytkownicy strony mogą również wsprzeć nas kupując usługę Premium (więcej informacji).
Wesprzyj serwis poprzez Zrzutkę już wpłaciłem / nie jestem zainteresowany
@up
Jeśli ktoś znajdzie i udowodni naukowo inną teorię, to ateiści po prostu ją uznają. Ateizm to nie jakaś pojebana religia, w której coś musi być tak jak się komuś kiedyś objawiło i każdy kto to podważy, nawet jeśli ma dowody naukowe, zasługuje na wieczne potępienie. Ateizm opiera się na naukowym poznawaniu świata, więc gdyby ktoś udowodnił inną teorię wszyscy byli by z tego zadowoleni. W końcu jedną zagadkę mniej.
Ciekawe - nawet teoria ewolucji nie ma żadnego dowodu ostatecznego, jednoznacznego i definitywnie pokazującego że jest prawdą a mimo to "ateiści" wierzą w nią jak w złotego cielca i nic nie jest w stanie ich przekonać, że to w co wierzą jest tylko jedną z wielu teorii.
Już sam Darwin mówił że jego teoria jest tylko próbą wyjaśnienia powstania na ziemi. Teoria ewolucji nie tłumaczy wielu elementarnych rzeczy np: powstawania organów wewnętrznych ale również np budowy dzięcioła z jego niezwykle skomplikowanym szkieletem, czaszką i takimi małymi elementami jak np: jego język. W skrócie - Dzięcioł jest żywym zaprzeczeniem teorii ewolucji. Koniec i kropka.
Tak więc - nie ma ateistów bo człowiek musi w coś wierzyć - tak został stworzony. Albo wierzysz w Boga albo wierzysz w nic. Wielkie, ale nic.
I nie ma czegoś takiego jak jedna "nauka". To nieziszczalny ideał, że naukowcy podążają ścieżką prawdy i próbują ją przekazać innym. To co czytasz w podręcznikach to też manipulacja i mieszanina faktów z ideologią. Np: przed wojną często wykonywanym zabiegiem był zabieg lobotomii - w skrócie, wbijania gwoździa w oczodół żywego człowieka. Miało to pomagać na padaczkę i inne dolegliwości. Człowiek po zabiegu lobotomii stawał się warzywem ale zabieg ten był akceptowany przez kręgi lekarskie. Minęło kilkadziesiąt lat i zabieg ten określany jest barbarzyńskim - co się zmieniło? Wiedza i świadomość ludzi ale nikt z naukowców którzy wtedy propagowali tą metodę nie przeprosił "uleczonych" nią pacjentów.
Tak więc to co teraz wiemy "naukowo" jest tylko zbiorem jakiś tam dowodów, jakiś tam przemyśleń i jakiejś tam świadomości ludzi których nazywamy "naukowcami" oraz jakiejś tam etyki mediów która nam to wszystko podaje.
Teoria Big Bangu po cichu zastępowana jest teorią strun ponieważ teoria Big bangu właśnie udowadnia, że musi być Bóg.
A my nadal nie wiemy podstawowych rzeczy - dlaczego proton i elektron są w ruchu, co to właściwie jest słońce bo skoro reakcja atomowa to dlaczego wnętrze słońca ma temperaturę niższą od korony (wnętrze słońca ma wg badań kilka tysięcy stopni a korona - miliony) i skąd na powierzchni pojawiają się plamy bo nie wyjaśnia tego żadna klasyczna teoria stosowana do opisu słońca.
I dlaczego jest coś takiego jak splątanie w fizyce kwantowej jeśli przeczy to podstawowym i uznanym od setek lat teoriom fizycznym.
Takich nieścisłości można wymieniać wiele i pokazują one, że nic nie wiemy a już na pewno ludzie którzy mówią, że Boga nie ma.
Poczytajcie o zakładzie Pascala - może wtedy niektórym rura zmięknie i zaczną myśleć.
Jak można pójść po śmierci w miejsce w które się wierzy, ale nie istnieje
Teoria ewolucji nie tłumaczy wielu elementarnych rzeczy np: powstawania organów wewnętrznych ale również np budowy dzięcioła z jego niezwykle skomplikowanym szkieletem, czaszką i takimi małymi elementami jak np: jego język.
Teoria ewolucji wyjaśnia mechanizm i przebieg procesu ewolucji biologicznej. Według współczesnej teorii ewolucji główne czynniki wpływające na ewolucję to:
* Dziedziczność – organizmy dziedziczą cechy swoich przodków, zgodnie z zasadami genetyki.
* Zmienność – proces dziedziczności nie jest absolutnie dokładny i wprowadza przypadkowe zmiany zwane mutacjami. Dodatkowymi źródłami zmienności są rekombinacja i poziomy transfer genów.
* Ograniczone zasoby – organizmy muszą konkurować o te same zasoby środowiska
* Dostosowanie – pewne cechy ułatwiają konkurencję o zasoby, są korzystniejsze w danych warunkach środowiska niż inne cechy.
* Różnicowa przeżywalność – osobniki bardziej dostosowane mają większe szanse przeżycia i wydania na świat potomstwa niż osobniki mniej dostosowane.
Wnioskiem wypływającym z tych założeń jest konieczność zmiany częstości występowania genów w populacji – taka, że geny (allele) warunkujące korzystniejsze cechy zwiększą swoje występowanie.
Dzięcioł jest żywym zaprzeczeniem teorii ewolucji. Koniec i kropka.
Formalnie proces ewolucji jest opisany w sposób dokładny i zupełny równaniem Price'a.
Tak więc - nie ma ateistów bo człowiek musi w coś wierzyć - tak został stworzony.
Nie ma chrześcian, bo człowiek musi wierzyć w wielu Bogów - tak został stworzony. Równie infantylne, poparte dowodami i prawdziwe co Twoje stwierdzenie.
Teoria Big Bangu po cichu zastępowana jest teorią strun ponieważ teoria Big bangu właśnie udowadnia, że musi być Bóg.
Po cichu, w ciemni i w najwyższej tajności to odbywają się sobory. Na kształt wiedzy składają się otwarte konferencje, transmitowane na cały świat ważne eksperymenty naukowe czy wiedza, przekazywana w szkołach i na uniwersytetach.
I dlaczego jest coś takiego jak splątanie w fizyce kwantowej jeśli przeczy to podstawowym i uznanym od setek lat teoriom fizycznym.
Być może dlatego jest coś takiego jak splątanie w fizyce kwantowej że eksperymentalnie udowodniono istnienie splątania pomiędzy fotonami odległymi od siebie o kilkanaście kilometrów (grupa Gisin'a, Genewa), potem zaobserwowano to zjawisko na odległości aż 144 km – doświadczenie przeprowadzone na wyspach La Palma i Teneryfa. I czemu przeczy? Jak zapewne wiesz nie wypracowano JESZCZE zunifikowanego prawa dotyczącego zarówno skali makro jak i mikro.
Poczytajcie o zakładzie Pascala - może wtedy niektórym rura zmięknie i zaczną myśleć.
Argumentacja taka jest, jak sądzę, dosyć osobliwa. Wszak wiara nie jest czymś, o czym można swobodnie decydować, jak to ma miejsce w polityce. A przynajmniej na pewno nie wynika z aktu woli. Mogę postanowić, że będę chodził do kościoła, że wyrecytuję nicejskie wyznanie wiary, że na cały stos Biblii przysięgnę, iż wierzę w każde zapisane w nich słowo, ale przecież żadna z tych czynności nie sprawi, bym wierzył, jeżeli nie wierzę! Zakład Pascala co najwyżej może kogoś skłonić do udawania wiary w Boga.
Lepiej wówczas, by ten Bóg nie był ową wszechwiedzącą istotą, za jaką się go uważa, bowiem z łatwością przejrzy oszusta. Niedorzeczny pomysł, że wiara to coś, o czym możemy decydować, z charakterystycznym dla siebie wdziękiem wykpił Douglas Adams w Holistycznej agencji detektywistycznej Dirka Gently. Jedną z postaci występujących w tej książce jest elektryczny mnich, robot zaprojektowany po to, by za swojego właściciela „wierzył we wszystko, w co świat każe mu wierzyć". Model de luxe reklamowany był jako konstrukcja zdolna uwierzyć także w coś, „w co nawet mieszkańcy Salt Lake City uwierzyliby z największym trudem".
Otwarte pozostaje też pytanie, dlaczego mamy tak łatwo zgodzić się z tezą, że jedyne, czym możemy sprawić przyjemność Panu Bogu, to uwierzyć w niego? Cóż takiego szczególnego jest w samym wierzeniu? Czy nie jest równie prawdopodobne, że Bóg wynagradza dobroć, szczodrość albo pokorę? A może szczerość? Co zaś, jeżeli Bóg jest naukowcem, który za najwyższą cnotę ma rzetelne poszukiwanie prawdy? Czyż zresztą projektant Wszechświata nie powinien być naukowcem? Bertranda Russella spytano kiedyś, co zrobi, gdy po śmierci stanie przed obliczem Pana, jak wytłumaczy, dlaczego w niego nie wierzył. „Zbyt mało dowodów, Boże. Zbyt mało dowodów!" brzmiała (nieśmiertelna, jak zawsze dodaję) odpowiedź Russella. Czy Bóg nie powinien bardziej szanować Russella za jego odważny sceptycyzm (by nie wspomnieć o równie odważnym pacyfizmie, który zaprowadził Russella do więzienia w latach pierwszej wojny światowej), niż Pascala za jego tchórzliwe asekuranctwo?
Czy nie starczy, że ogród jest piękny? Czy muszą w nim jeszcze mieszkać wróżki?
Douglas Adams.
'Wiara' to nie to samo co 'wiedza' i logicznie rzecz biorąc żeby wierzyć nie trzeba mieć dowodów. To jest zawarte w definicji słowa 'wierzyć', które nie jest tym samym co słowo 'wiedzieć". Także skracając - w Boga wierzy się "ot tak po prostu". I na tej samej zasadzie można w niego po prostu nie wierzyć i nie implikuje to od razu wiary w coś innego. Na nabożeństwach uczestniczyłem kiedyś z przymusu i nigdy nie czułem tam obecności Boga. Nigdy nie odczuwałem potrzeby wiary w Boga. A jak ktoś wierzy, to jego sprawa. Nie uznaję tego za coś złego, mimo że osobiście nie lubię instytucji religijnych i według mnie to wszystko jest strasznie głupie. Uważam jednak że jest to pożyteczne społecznie i niektórym ludziom pomaga to w życiu - taka np. spowiedź, która jest właściwie tańszą wersją wizyty u psychoterapeuty. Sam fakt wiary w Boga może człowieka uczynić silniejszym życiowo, nawet jeśli ten Bóg nie istnieje. No a oprócz tego wszystkie te przykazania itp budują w społeczeństwie pewien kodeks moralny, którego przestrzeganie zapewnione jest przez wizję piekła odstraszającą ludzi przed łamaniem tych praw. Także to też jest pożyteczne.
Jeśli chcesz wyłączyć to oznaczenie zaznacz poniższą zgodę:
Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na nie oznaczanie poszczególnych materiałów symbolami kategorii wiekowych na odtwarzaczu filmów