Od kilku lat mieszkam w chicago. Ostatnio kupujac piwo w duzym sieciowym sklepie bylem swiadkiem takiej oto sytuacji:
Mlody murzyn ba kolanach wycieral cos z podlogi. Przechodzaca obok niego pani w podeszlym wieku rzucila mu nie za glosno po Polsku;
Sprzataj to czarnuchu I wesolo podreptala do samochodu z butekeczka wodki wyborowej w siateczce.
Mlody murzyn ba kolanach wycieral cos z podlogi. Przechodzaca obok niego pani w podeszlym wieku rzucila mu nie za glosno po Polsku;
Sprzataj to czarnuchu I wesolo podreptala do samochodu z butekeczka wodki wyborowej w siateczce.