powiem was kilka słó na temat Islandii, bo miałem okazję pomieszkać tam kilka miesięcy.
Jako robotnik przy taśmie w browarze zarabiałem 280 tys. koron islandzkich- to było około 3100 euro na ten czas. Za taką wypłatę mogłem pozwolić sobie na wynajęcie 80mkw. mieszkania nad zatoką w Rejkyaviku, utrzymanie kobiety i raty za auto.
Mój brygadzista latał na weekend do Irlandii na golfa. Najwięjszym problemem z jakim borykali się Islandczycy było to, jaki kolor karty kredytowej użyją danego dnia. Nie będę się rozwodził, że konto rozrachunkowe miało oprocentowanie 6% a oszczędnościowe 15% w banku Glitnir.
Żarło i chemia na dobrym poziomie kosztowało 30000 koron, zaznaczając że nawet papier toaletowy jest importowany.
Gdy pierwszy raz wszedłem po prysznicu znajomego stwierdziłem, że musi mieć megasrakę- prawda jest taka, że w domu każdy się kąpie w wodach geotermalych. Tą samą wodą są ogrzewane domy... i chodniki.
To piękny i cudowny kraj, gdzie chyba w okolicach 2005 uchodził się trzystatysięczy obywatel i jest jedna droga krajowa dookoła wyspy- poza stolicą głównie szutrowa.
Codziennym widokiem są amerykańskie F150 na 35calowych felgach i auta porzucone przy drodze- tam policja zabiera blachy jak zbytnio złamieszprawo a islandczycy po prostu wtedy olewają auto.
Oni mogą sobie pozwolić na wszelkie ekscesy, typu anulowanie hipoteki. Jest ich na tyle mało i są tak bogaci, że nic ich zbytnio nie martwi.Gdy mieszkałem w stolicy, bezrobocie na 170tys. ludzi w tej aglomeracji wynosiło ok. 600 osób...
Gdy przychodziłem w sobotę podwójnie; W święto na nadgodzinach zarabiałem 45 euro w godzinę. Poza tym miałem 15 minut na śniadanie sponsorowane przez firmę- sałatki z krewetek, świerze pieczywo itp. Na półgodzinny obiad szef pytał się czy wolimy KFC czy pizzę z Domino's. Nie wspomnę o tym, że często dniówki zlatywały mi na opowiadaniu o Lechu Wałęsie, który tam jest bohaterem.
Jeśli chodzi o język to zawsze dają ci pół roku posługiwania się angielskim, którym biegle władają nawet 10- latki, a potem jest tylko islandzki. Po 3 tygodniach zaczynają do Ciebie mówić najpierw po islandzku potem po angielsku. Nie wyobrażają sobie byś mógł tam mieszkać rok i nie znać ich języka.
To najbardziej wyjątkowy i najpięknieszy kraj jaki widziałem- wszystkim polecam wypierdalać tam za lepszym życiem, choć warunki są o połowę gorsze niż kiedy ja tam byłem.
Pozdrawiam