Przychodzi Jaś do sklepu i mówi do sprzedawczyni:
-Przepraszam, czy może mi pani dać batona?
-Nie.
Po chwili znowu wraca.
-Da mi pani batona?
-Nie. Spierdalaj.
Kilka minut później wraca i chce prosić o batona, więc ekspedientka go wyjebała za drzwi.
Kilka minut później przyjeżdża pogotowie, sprzedawczyni podbiega do wyjścia, patrzy- jaś leży martwy. Pyta się więc sanitariusza, co się Jasiowi stało.
-Miał cukrzycę
Nigdy nie umiałem opowiadać kawałów. Pozdrawiam każdego z około 17. Andrzejów.
-Przepraszam, czy może mi pani dać batona?
-Nie.
Po chwili znowu wraca.
-Da mi pani batona?
-Nie. Spierdalaj.
Kilka minut później wraca i chce prosić o batona, więc ekspedientka go wyjebała za drzwi.
Kilka minut później przyjeżdża pogotowie, sprzedawczyni podbiega do wyjścia, patrzy- jaś leży martwy. Pyta się więc sanitariusza, co się Jasiowi stało.
-Miał cukrzycę
Nigdy nie umiałem opowiadać kawałów. Pozdrawiam każdego z około 17. Andrzejów.