Cobran napisał/a:
to akurat jest pojebane. Może miłe dla oka ale parę walk i emerytura, ryj do końca życia wygląda jak poskładany z puzli i pewnie nie jedna klepka się odlepi, a widownia zapomina po paru dniach/tygodniach.
Publika zwykła zapominać o każdym przeciętnym zawodniku czegokolwiek. "Legends never die" jak to mówią, Może i tacy są znani przez jeden moment, ale niektórzy umierają w samotności a świat nigdy o nich nie usłyszał, ani nie usłyszy. Robią w życiu to co kochają i to się liczy. Sama walka na pięści to w zasadzie najbardziej naturalna męska rzecz, choć nie po to cywilizacja się rozwijała, aby intelektualne istoty napierdalały się po gębach jak zwierzęta. Ja osobiście szanuję dwóch facetów, którzy czysto przystępują do walki, mordobicia. Świadomi bycia zamkniętym na ringu sam na sam z człowiekiem pałającym taką samą chęcią zwycięstwa i walczącym do końca. Nie mówię tu oczywiści o tych wszystkich splendorach celebrytów i pizdeczek w spodenkach, którzy poćwiczą miesiąc i tacy to wielcy fajterzy kurwa, a liczy się i tak tylko hajs od zagonionej na wątpliwy fejm publiki, meh.