Ja jestem spokojnym człowiekiem, który wie jak zachowywać się przy stole. Jem przez 11 miesięcy cicho. Ale podczas ramadanu budzi się we mnie mały chochlik. Mieszkam w Niemczech koło Hanoveru. Meczetów jest od groma, więc ciapatych jestem zmuszony widzieć codziennie. Podczas och ramadanu kupuję sobie jedzenie na wynos, siadam sobie na przysłowiowej dupie i wsuwam ile wlezie, bez przerwy mlaskając, a czasami bekając. Piję też mnóstwo. Ciapaci podczas ramadanu mają bezwzględny zakaz picia i jedzenia do wieczornej modlitwy, więc dla nich patrzenie na mój obiad i na mnie jedzącego to straszna pokusa i mordęga. Zawsze wtedy siadam w dzielnicach, gdzie większość to brudasy i codziennie ciapaci albo dzwonią na psiarnię albo wzywają coś na wzór policji, tyle, że wszyscy"funkcjonariusze" są ciemnej karnacji.
A teraz z innej lekko beczki, myślicie, że wasz trolling to coś? Ja raz nakarmiłem 2 brudasów naszym polskim bigosem. Zjedli ze smakiem, pogratulowali mojej siostrze kunsztu kulinarnego, a potem mój kolega powiedział im co jedli. Mówił, że dawno nie widział, jak ktoś tak szybko stymuluje odruchy wymiotne i zwraca cały posiłek. Było to w Berlinie w ostatnie lato, od tego czasu mieszkam pod Hanoverem, na białym osiedlu bez kozojebców na ulicach.