i tak w chu dziwne te statystyki. przykładowo: mleko za 2,70. no dobra, spoko, dziwne tylko, że regularnie kupuję mleko za 2,10, co daje mi 1781 litrów, czyli więcej niż za wypłatę w 2003 roku. dalej: 3,50 zł za jeden bilet dziś, 10 lat temu 1,40, tak? czy ktoś kiedykolwiek widział miejsce, gdzie bilet ulgowy kosztuje 70 groszy? albo normalny 7 zł? bo nieważne czy bilety liczone w tym zestawieniu są biletami całymi, czy połówkami, i tak będzie to bez sensu. 2,40 zł za bochenek chleba to raczej uśredniona cena, bo wielu ludzi kupuje tańszy (który odpowiadał będzie jakościowo takiemu za 1,30 zł z roku 2003) za około 1,80 zł = 2078 bochenków,
CZYLI ZNOWU WIĘCEJ NIŻ W 2003. w 2003 roku byłem jeszcze małym łebkiem, więc spytam starszych użytkowników: czy wołowina poważnie była tak tania? bo to wydaje się trochę absurdalnym. w kwestii cen mieszkań nie wypowiadam się, ponieważ nie dotyczy mnie to bezpośrednio, natomiast na paliwo narzeka chyba każdy, bo, owszem, jego cena jest kosmiczna.
w każdym razie, wychodzi na to, że owe statystyki są durne. ba, mimo wszelkich nienawiści do rządu i sytuacji panującej w Polsce, nietrudno raczej zauważyć, że żyje nam się jednak lepiej niż 10 lat temu. znam wiele rodzin, które wtedy klepały ostrą biedę, a teraz żyją normalnie. zawsze mogłoby być lepiej, ale wystarczy przeznaczyć cały czas, który przeznaczamy na narzekanie, na coś bardziej konstruktywnego, co poprawi nasze warunki