Połazili po bezpieczniutkim lesie z gnatami wyładowanymi dodatkami po same jajca, gdzie jedyne, co nie było przyczepione to tych karabinów, to chyba katany na lufach, i to ma być hołd dla żołnierzy, którzy uzbrojeni w zdobyczny karabin, mundur, kilka pocisków w kieszeni, konserwę i czapeczkę nie bali się poświęcić swojego życia za kraj? Trochę to nie pasuje. A te lasery to już kompletne bezużyteczne gówno. Żołnierze AK to by ich chyba pozabijali samym wzrokiem, albo tępym nożykiem z niezbędnika. Ten świat już nigdy nie zobaczy już takich żołnierzy, jak oni.
Polecam czasami przesiąść się z tych waszych "battlefieldów" na Red Orchestra 2. Tam dopiero można zobaczyć prawdziwą wojnę. Niestety, polecam single player, bo w multi można usłyszeć tylko turasów drących mordę chuj wie po jakiemu do mikrofonu. Chociaż jak się poszuka, to można znaleźć serwery na których grają sami ludzie, bez małp. Gdy chwilę po uruchomieniu pierwszej misji leżąc w leju po bombie zobaczyłem dopiero co przestrzelonego ruska, który trzymał się za brzuch i wołał mamę, myślałem że nie skończę tej gry bez jakiś środków uspokajających. A to nawet nie było oskrypcone. Tak się dzieje przez całą grę! Żołnierze sami wołają na widok śmierci innych "Braciszku, nie!", albo syczą przez zęby "Fryce...". Też jest niewesoło, gdy granat albo pocisk artyleryjski przypierdoli w grupkę. Rozrywa ich dosłownie na kawałki. Albo gdy jako dowódca czołgu rozkaże się kierowcy, żeby podjechał do jakiegoś punktu (bo to nie te wasze beefy, gdzie jeden żołnierz steruje całym czołgiem. Jest oddzielny kierowca, dowódca, celowniczy, ładowniczy i operator kaemu.) i siedzi się spokojnie, ogląda wnętrze, podziwia kierowcę, który szarpie wajchy dookoła siebie żeby ruszyć, skręcić, zmienić prędkość. I nagle pocisk z wrogiego czołgu przebija pancerz i trafia kierowcę. Jego krew i części ciała są w całej kabinie, a zanim po szoku podejmie się jakieś zadanie, drugi pocisk podpala czołg. Wtedy zostaje już tylko słuchać krzyków płonącej załogi, razem z naszym kapitanem.
Gra ma wiele ciekawych rzeczy, które powinny znajdować się w każdym fps'ie - regulowanie celownika, wymiana przegrzanej lufy w lkm, prawdziwy widok z celownika optycznego, poziom skupienia żołnierza - gdy pociski latają za blisko, trzęsą mu się ręce. Oprócz tego nie ma wsiadania do pustych czołgów stojących w bazie. Tylko czołgiści jeżdżą. No i oczywiście nie ma tego ostatnio popularnego "gojenia" w kilka sekund. Dostaniesz kulkę - zginiesz, albo zaczniesz krwawić. Jak będziesz krwawić, to trzeba zabandażować, bo się wykrwawisz. Jak się zabandażujesz, to i tak kończyna jest ranna. Będziesz wolniej biegał, albo gorzej celował aż do śmierci.
Nie wiem, dlaczego ta gra jest tak mało popularna. Ostatnio ją nawet za darmo na steamie rozdawali, ale przybyło tylko turasów z downem, którzy śpiewają do mikrofonów i zjebów instalująch sobie wszelkie wallhacki, nosmokei i inne gówna podmieniające tekstury żołnierzy na bardziej kontrastujące, co daje gigantyczną przewagę głównie dlatego, bo na mapach jest w chuj kurzu i dymu i często ciężko kogoś dojrzeć. Ale mimo to polecam, może wreszcie będzie z kim pograć.