dla ciekawskich:
wpolityce.pl/polityka/140087-co-grozi-dzieciom-wychowanym-przez-homose...
pedały wychowają syna,syn pomyśli że to normalka i tez będzie pedałem i tak kurwa dojdzie do zagłady ludzkości
zero adopcji dla pojebańców ,jak twierdzą że są "normalną" rodziną niech sobie zrobią dziecko tak jak to się robi w normalnych rodzinach
to poczytajcie o eksperymecie Moneya chociażby. Dziecko uczy się wzorców, podświadomie się tego uczy. Dziecko które ma za rodziców dwóch ojców bedzie miało ostro pojebane w główce. Jak ktoś powie że w USA geje maja dzieci i nic złego sie nie dzieje to poczekajcie co bedzie za 20 lat. Dziecko to nie zabawka.
ps. jak ktoś twierdzi że dzieci wychowywane przez jednego rodzica lub w domu dziecka jakoś żyją to jest w błędzie. Brak wzorca nie jest równoznaczny z nieprawidłowym wzorcem
Ciekawsze z punktu widzenia metodologii rzeczy dzieją się chwilę później. Autor nawiązuje do innych badań nad rodzicielstwem par jednopłciowych, których wyniki wskazują, że rodzicielstwo takie nie wpływa negatywnie na rozwój dzieci. Stwierdza następnie, że wbrew tym poglądom jego wyniki pokazują, że dzieci, które w kwestionariuszu raportowały o homoseksualnych zachowaniach swoich rodziców, wypadają przy pomiarze niektórych wybranych przez badacza parametrów gorzej niż dzieci, które raportowały, że dorastały w nienaruszonej biologicznej rodzinie.
Co jest nie tak z tym wnioskiem? Przeskakując od jednego zdania do drugiego, Regnerus przechodzi od mówienia o dzieciach wychowywanych przez pary jednopłciowe do mówienia o dzieciach, które opisywały (nie wiadomo na ile adekwatnie) jakieś zachowania homoseksualne u któregoś ze swoich rodziców. A przecież to są dwie zupełnie różne rzeczy, jak pokażę w kolejnej części notki, poświęconej metodologii Regnerusa.