Aż się kurwa poryczałam ze śmiechu. Poszłam raz z teściową dp kawiarni, a że po kawie reakcja taka jaka jest, zaraz potem do kibelka poszłam. Robię co mam robić, wychodzę, a tu w sąsiedniej kabinie ktoś puka do drzwi (od wewnątrz), a jedna z pracownic stoi przed drzwiami i próbuje wytłumaczyć temu komuś, co ma zrobić.(Po ang. bo rzecz się działa w Irlandii) Wzruszyłam barkami i wracam do stolika. Patrzę, a teściowej nie ma... No to biegnę do kibla z powrotem, bo już wiem, kto wyjść nie potrafi. Trzeba było wcisnąć WIELKI ZIELONY GUZIK którego przeoczyć się nie dało tuż obok klamki z WIELKIM KURWA NAPISEM OPEN! Stoję i się śmieję a potem wołam do teściowej, Wciśnij ten zielony guzik! W końcu wyszła a ta pracownica aż się spociła ze strachu. Co się napłakałam ze śmiechu to moje. Sorry... Jestem już po dobrych kilku piwach... Chyba pójdę to wypocić na synku teściowej, niż dalej pisać te bzdety... Kurwa.