im mniejsza skala tym lepiej i nie chodzi tu o sam fakt, że duży koncert robi piwo dostępne na całym świecie (patrz Tyskie, Żywiec.. spotykałem i blisko w Niemczech i nawet w Stanach bez problemu),
po prostu tu chodzi o kasę. Duże koncerny oszczędzają na składnikach bo w ich przypadku przy takiej skali produkcji się to opłaca, a większość zwyczajnych klientów i tak kupi to piwo bo pije od lat i ma w dupie szukanie lepszych smaków. Do niedawno w Tesco w Bydgoszczy można było kupić tylko piwa dużych koncernów (ostatnio się to na szczęście zmieniło i są też i piwa z lokalnych browarów).
Lokalne browary muszą dbać bardziej o klienta bo bazują bardziej na poleceniu i jeżeli smak się spaprze to klienci sobie pójdą (niemniej sporo lokalnych browarów produkuje już praktycznie wyłącznie na eksport Krajan). Nawet niektóre lepsze piwa z małych browarów po wykupieniu przez giganta idą wyłącznie prawie na eksport, przykładem tutaj jest EB, którego właścicielem jest Żywiec. Co zastanawiające w Elblągu obok dobrego EB Żywiec produkuje też Kujawiaka, który jest paskudny (browar w Bydgoszczy po wykupieniu marki "Kujawiak" i samego kompleksu został zrównany z ziemią).
W Polsce niestety jest tak, że większość konsumentów ma utrudniony dostęp do piw mniejszych browarów. W lokalach gastronomicznych (pubów, chlajniach itp.) właściciel, żeby mieć konkurencyjne ceny (czytaj, żeby kupić jeszcze taniej) podpisuje umowy z jednym z wielkich graczy na polskim rynku: Kampanią Piwowarską, Grupą Żywiec albo Carlsberg Polska. Podpisanie umowy wyklucza możliwość sprzedaży piw marek konkurencji w lokalu pod różnymi sankcjami. Dużym spółkom nic nie grozi, podzielą się rynkiem tak czy siak, ale małe browary już nie mają tak łatwo. Większość pubów rezygnuje, więc ze sprzedaży mniej znanych marek lokalnych producentów. I kto tutaj dostaje najbardziej po dupie. Ta praktyka jest dobrze znana właścicielom pubów (przynajmniej w Bydgoszczy i okolicach, bo badałem kiedyś tą sprawę).
Najlepsze piwo można dostać w restauracjach, które je sobie same produkują (najmniejsza skala produkcji komercyjnej). Oczywiście wychodzi to bardzo drogo dla klienta, ale jeżeli naprawdę cenisz smak to warto spróbować. Ja testowałem do tej pory Warzelnię Piwa w Bydgoszczy koło Młyńskiej Wyspy i w lokalu stylizowanym na niemiecki browar w Manufakturze Łódź.
Jakoś piwa nigdy nie jest stała na przestrzeni lat, tudzież zmieniają się też predyspozycje i gusta klientów, jednak polecam popróbować różne lokalne marki. Ciekawostką jest to, że np. pijąc 4-5 piwo marki dajmy na to Warka, nie czujesz już tak smaku piwa. Zmieniasz na Hainekena (która jest uważany za piwo z górnej półki) i też jakbyś pił wodę. Ale jak zaciągniesz się jakimś dobrym lokalnym to jednak smak jest. Lokalne piwa mają praktycznie zawsze więcej zawartości słodu (obecnie ciężko to określić, bo część dużych marek przestała zamieszczać informacje o zawartości procentowej słodu na opakowaniach.. ciekawe dlaczego?).
Już nawet nie będę wspominał o sławnej żółci zwierzęcej zamiast chmielu..
Można by się długo na temat piwa jeszcze rozpisywać,
jak ktoś chce poczytać więcej to polecam zacząć od:
rp.pl/artykul/395244.html
Browarnictwem interesuję się już kawałek czasu.
Z polskich marek warto się zapoznać między innymi z: Perła, Krajan, Ciechan, EB, Łomża, Noteckie, Smoki, Maćkowe, Złote Lwy, Kaper (ostatnio jednak podupadł), Żywe, Bosman i Piast.
Niektóre są ciężkie do dostania EB tylko w Elblągu, a po Krajana to do samego browaru trzeba jechać. Bosmana można wyhaczyć w Intermarche. Piasta też w Intermarche czasem można zastać. Noteckie w Realu czasem można spotkać... ale to pewnie i tak zależy od rejonu kraju.