Rzecz odnośnie protestu studentów w sprawie ignorowania ich postulatów przez minister edukacji (jak dla mnie sprawa istotna, ale komentarz po prostu celny). Oto on:
"Trzon każdej solidnej gospodarki świata tworzy równowaga pomiędzy klasą robotniczą, a klasą inteligencką (patrz Niemcy USA, Japonia Korea Płd.). Z tym, że klasa inteligencka, to nie rzesze socjologów, politologów, magistrów administracji i zarządzania czy europeistów (czymkolwiek ten twór miałby być). Klasa inteligencka to rożnego pokroju inżynierowie automatyki, budownictwa, to lekarze, naukowcy, matematycy itp. W Polsce doszło do zakłócenia tego porządku; każdy chce nad kimś stać, każdy chce być kimś. Rzesze fejsbukowych studentów wmawiają sobie, że są lepsi od murarzy, kierowców, rolników czy mechaników. Niestety wartość ich fejsbukowych dyplomów po fejsbukowych pseudo uczelniach znajduje odzwierciedlenie w cenie makulatury na skupie. Najpierw dali sobie wmówić że ich przyszłość to świetna posada w klimatyzowanym biurze, polegająca na dawaniu "lajków" na fejsbuku, a teraz zakładają jakieś organizacje, podczepiające się pod jakaś wyimaginowana ideologie związana z ich oczekiwaniami. Jaśnie nam panujący doprowadzili, że mamy setki tysięcy imbecyli z papierkami magisterskimi. Ludzie uczący się kilku jeżyków, a nie potrafiących sklecić poprawnego zdania w zadnym z nich. Dziś papierek po zawodówce jest wart kilka razy tyle, co kwit z Wyższej Szkoły Lajkowania".
I ode mnie: Śmierć rudemu.