Opowieść z życia wzięta :
2 Lata temu byłem ze znajomymi na spływie kajakowym. Noclegi jak to na kajakach się jest , pod namiotami na jakimś polu. Podczas 3 dnia spływu mieliśmy nocować na nie dużym polu namiotowym, jakieś 150m x 100m . Po dopłynięciu się rozpakowaliśmy , namioty rozłożyliśmy i poszliśmy do sklepu po prowiant , po powrocie zobaczyliśmy pełne pole kurwa kempingów , lodówek , kuchenek gazowych , satalit itp. W ciągu 30 min była masa tych cyganów , całe pole nam zajęli . Baliśmy się jak skurwysyn ich , bo chuj wie co oni nam mogą zrobić więc omijaliśmy ich szerokim łukiem. Moja koleżanka jak szła w krótkich spodenkach to modelki te cyganki się patrzyły na nią jak by ją miały zjeść, same zapieradały w długich spódnicach. Ok. 22 robiło się już ciemno i te cygany zrobili ognisko, impreza na max, tańczyli , śpiewali . My siedzieliśmy przed namiotami i baliśmy się ruszczyć, bo pewnie chcieli nas zjeść. Po parunastu minutach przyszedł do nas taki dziadek od nich i zaprosił na ciepły posiłek, odmawialiśmy ale nalegał więc obsrani poszliśmy..... Tak się z nimi nawpierdalałem, nachlałem tych ich trunków , że nie miałem siły rano wejść do namiotu. O 11 mieliśmy się zwijać to te cyganie przyniesli nam tyle żarcia, że na cały rok by mi starczyło , dziękowali nam za wspólną zabawę. Tak życzliwych ludzi jeszcze nie poznałem. Odrazu mówię nic nam nie zajebali.... Chodzą o nich opinie takich i takich ale polecam pierw ich poznać potem oceniać