marna napisał/a:
Ale polecam, sam Tarantino fajnie wybucha w jednej ze scen
Dobra rekomendacja, nie ma co.
Ogólnie film niezły, ale jak na Tarantino to jeden ze słabszych jego filmów, niżej stawiam tylko Death Proof, zaś równolegle Jackie Brown i drugiego Kill Billa. Do takich Bękartów (do tego filmu najbardziej można go przyrównać) nie ma w ogóle startu, nie ta liga.
Najbardziej zawodzą bohaterowie i dialogi, czyli to co stanowi o sile filmów QT. Te drugie w ogóle nie zapadają w pamięci, nie ma też w tym filmie żadnych scen z zadatkami na kultowe (jak choćby gra w zgadywanki, czy parę innych z Bękartów).
Jamie Foxx jako Django jest nijaki i nudny, ma kilka lepszych momentów, ale jako główny bohater wypada cienko. Pod tym względem dobrze komponuje się z nim Di Caprio jako "główny zły" - zagrał na swoim (czyli wysokim) poziomie, ale zwyczajnie scenariusz nie dał mu okazji do rozwinięcia skrzydeł. Waltz jak zawsze bardzo dobry, ale Schultzowi do Hansa Landy bardzo bardzo daleko i raczej mało kto się z tym nie zgodzi.
Zdecydowanie najlepiej wypada Samuel Jackson w dość nietypowej roli i w dużej mierze to właśnie on ratuje ten film (mimo, że rola dość niewielka).
Film sam w sobie zły nie jest (ba, nawet jest dobry), ale jak na QT to jednak spory zawód (szczególnie po poprzednim, piekielnie udanym dziele).