Wspaniali ludzie. Przewodnicy. Spędziłem z nimi lwią część mojego młodzieńczego życia. Moja babcia była wieloletnim prezesem koła przewodnickiego w moim mieście. Często zabierała nas na swoje wycieczki, to była jedna z niewielu rozrywek na jakie mogliśy sobie pozwolić. Czasami miałem wrażenie, że oni (przewodnicy) znają każdy kamyk na każdym możliwym szlaku Sudetów. Każdy znaczący zabytek. A wszysci oni zrobieni z przedwojennego molibdenu, nie do zdarcia. Wyobrażacie sobie siebie, w wieku 50-70 lat skaczących jak sarenki po górskich przestrzeniach, czy upał, czy mróz? Dziś już to pokolenie wymiera. Tak samo, jak zainteresowanie tym, co nas otacza. Polecam Wam, znajdźcie najbliższy oddział PTTK, pójdźcie z nimi na jakikolwiek wypad, zobaczcie, w jakim pięknym (chodź do cna zjebanym) kraju żyjemy. Być może i Wam udzieli się ten włóczęgowski, klimat. A dla przewodników zawsze szacunek!