Owy kolega ma wujka, który jest egzaminatorem w WORD i czasami dzieli się on nietypowymi historiami z egzaminów. I tak przed świętami trafiła się panienka, którą trudno byłoby zapomnieć. A więc laska przystępuje do egzaminu, łuk zrobiła dosyć przyzwoicie, ale nie włączyła świateł. Wujek miał nadzieję, że na górce światła już włączy, no ale mylił się (dodatkowo była wieczorna pora już), ale że święta się zbliżają to chciał dać jej szansę. Miał nadzieję, że ktoś z naprzeciwka mignie jej długimi światłami i się sama zorientuje, no ale pech chciał, że długo nic z naprzeciwka nie jechało. Także postanowił dyskretnie sam jej zasugerować, żeby je włączyła, no i pyta: "Nie jest Pani trochę za ciemno?", laska na to stanowczo "Nie, dla mnie jest idealnie, ale mogę Panu włączyć" i jebana włączyła światło w środku auta. No i już nie miał wyjścia musiał ją ujebać.
Owy kolega ma wujka, który jest egzaminatorem w WORD i czasami dzieli się on nietypowymi historiami z egzaminów. I tak przed świętami trafiła się panienka, którą trudno byłoby zapomnieć. A więc laska przystępuje do egzaminu, łuk zrobiła dosyć przyzwoicie, ale nie włączyła świateł. Wujek miał nadzieję, że na górce światła już włączy, no ale mylił się (dodatkowo była wieczorna pora już), ale że święta się zbliżają to chciał dać jej szansę. Miał nadzieję, że ktoś z naprzeciwka mignie jej długimi światłami i się sama zorientuje, no ale pech chciał, że długo nic z naprzeciwka nie jechało. Także postanowił dyskretnie sam jej zasugerować, żeby je włączyła, no i pyta: "Nie jest Pani trochę za ciemno?", laska na to stanowczo "Nie, dla mnie jest idealnie, ale mogę Panu włączyć" i jebana włączyła światło w środku auta. No i już nie miał wyjścia musiał ją ujebać.
Lubisz oglądać nasze filmy z dobrą prędkością i bez męczących reklam? Wspomóż nas aby tak zostało!
W chwili obecnej serwis nie jest w stanie utrzymywać się wyłącznie z reklam. Zachęcamy zatem do wparcia nas w postaci zrzutki - jednorazowo lub cyklicznie. Zarejestrowani użytkownicy strony mogą również wsprzeć nas kupując usługę Premium (więcej informacji).
Wesprzyj serwis poprzez Zrzutkę już wpłaciłem / nie jestem zainteresowany
A obecnie maszynką do zarabiania pieniędzy jest egzamin TEORETYCZNY, gdzie pojawiają się "genialne" pytania. Jakoś liczba wypadków od jego wprowadzenia nie spadła, za to dochód WORDÓW się zapewne potroił.
Podchodze do mojego auta, koles siedzi na miejscu kierowcy, przestawiam sie, cisza. Cos tam sobie skrobie w notatniku, wychodzac burkanl zebym sprawdzil swiatla i sygnal dzwiekowy, mowie na glos to dziala, to dziala on plecami do mnie z 5m dalej oglada ptaki. Zrobilem luk ale hamulec byl kurewsko czuly wiec zatrzymalem sie troche przed polem ale patrze ziomek dalej ptaki oglada to cofam, podszedl do mnie i mowi jeszcze raz (nie wiem jak jebany przyczail).
Pojechalismy na miasto i tu sie zaczelo. Mialem szczescie, ze zdawalem jakos o 8-9 rano gdzie godzine wczesniej lalo na potege, a jak wyjechalem na miasto- czyste niebo przez co mialem problem z zauwazeniem znakow poziomych bo promienie kurewsko sie odbijaly od nawierzchni. Jade sobie skrajnym prawym na wielopasmowce, po prawej castorama i troche za pozno zorientowalem sie ze jade wjazdem na parking, chce skrecic nikt mnie z lewej nie puszcza, a przede mna zaczal sie pas wyjety z ruchu (te biale pasy), nie mialem wyboru, wjebalem sie na nie, auto mi zgaslo i na dodatek jeszcze jakis smiec, ktory jechal do castoramy trabi mi w plecy jak mnie mijal. Przynajmniej zaczalem trzezwo myslec bo mnie wkurwil tym zachowaniem, odpalilem, poczekalem az bede mogl sie znowu wlaczyc i ruszylem. Zaraz za castorama byl wjazd na jakies osiedle, gosc mowi tu skrecamy i tu na lewo prosze zaparkowac, mysle sobie no chuj dziekuje dobranoc, zaparkowalem, a on to teraz wyjezdzamy i spowrotem .
Ogolnie przez caly egzamin zachowywal sie jak typowy skurwiel ale jak dojechalismy do WORDu to automatyczna zmiana czlowieka, podziekowal, pogratulowal z usmiechem na twarzy. Wydaje mi sie, ze oni specjalnie staraja sie jeszcze bardziej zestresowac, zeby pozniej czlowiek w stresujacej sytuacji potrafil sie opanowac i nie doprowadzil do kolizji.
to znaczy, że zdałeś za pierwszym razem tak? a trasę znałeś na pamieć? bo po 9 razie to nawet małpa umiałaby ją przejechać. no to właśnie przez takich kierowców mamy poźniej wypadki bo setny raz cisną tą samą drogą i nawet nie muszą juz patrzeć na znaki a jak jadą w jakieś inne miejsce to obsrani nie wiedzą co zrobić bo zapominają jak się zachować w danym miejscu.
i w ogóle nie chodziło mi o to tylko o to, że kierowca "musi" nauczyć się popełniać błędy typu, o kurwa źle skręciłem no to skręce na nastepnym albo zawrócę jeśli da się i pojadę tam gdzie miałem pojechać a nie uczyć się jazdy na pamięć.
głownie chodziło mi o te głupie powody przez, które ludzie w Polsce nie zdają i muszą płacić hajs za kogoś widzimisię. w UK na egzaminie chodzi głownie o prawidłowe wykonywanie manewrów i przestrzeganie przepisów czyli chyba dobrze nie?
Ktoś tam wcześniej pisał o tym, że babka powinna się skapnąć, że nie ma świateł bo był półmrok. Ja widziałem kobite, która w nocy prowadziła auto bez świateł, więc jako miły człowiek zaczołem jej pokazywać na światła, machać, mrugać łapami, dawać wszelkie możliwe znaki, żeby zapaliła sobie światła. A ona tylko zatrabiła i pojechała dalej...
@606 człowieku wyluzuj trochę i sam nie pierdol głupot bo znajomi zdawali po kilka razy i za każdym razem mieli inną trasę w ZG i co Ty na to?
Word w ZG ma ustaloną 1 lub 2 trasy egzaminacyjne na kat. B oraz po 1-2 trasach na inne kategorie. Egzaminator ma prawo zmienić trasę w trakcie egzaminu TYLKO jeśli występują poważne utrudnienia w ruchu drogowym (np. w kurwę długi korek, wypadek, blokada itp.). Więc: albo koledzy robią cię w chuja, albo jesteś debilem i piszesz bajki, albo znajomi dali się wyruchać egzaminatorowi, bo nie znali nawet swoich "praw".
Mało tego, jeśli tras jest kilka to twój instruktor z nauki jazdy ma OBOWIĄZEK przejechać z tobą KAŻDĄ z tras minimum 1-2 razy. Jeśli tego nie zrobił to chodziłeś do chujowej szkoły i jesteś sobie winny. Na życzenie lub jak się dogadasz można przejechać nawet więcej niż 1 raz, ostatecznie możesz dokupić godzin i trenować.
wiadomo niektóre skrzyżowania musiały się powtarzać i MUSISZ je znać chociażby dlatego, że masz 30 godzin do wyjeżdżenia ale ogólnie wyjeżdzasz z WORDu i nigdy
nie wiesz gdzie pojedziesz.
Pierdolisz jak potłuczony. Zaden egzaminator bezkarnie nie może sobie zmienić trasy "bo tak". Musi być uzasadnienie, jak nie to się odwołujesz.
przy dużym ruchu w stresie możesz sie zagapić i nie zdąrzyć z manewrem (albo spowodować zagrożenie i też oblać) a jest parę miejsc w ZG gdzie możesz się na to nabrać. poza tym, często zdarza się, że zamykają drogę bo są roboty i wtedy też muszą zmieniać trasę
Jeśli się zagapisz to jest to twój błąd i będzie odnotowane. Jeśli droga jest zamknięta to MOŻE zmienić trasę, a wtedy to twój problem, a nie jego fanaberie.
to znaczy, że zdałeś za pierwszym razem tak? a trasę znałeś na pamieć? bo po 9 razie to nawet małpa umiałaby ją przejechać.
Ciężko było się dogadać lub dopłacić i się uczyć? Ruch na drodze jest zmienny, poznanie samej trasy to jakieś 30% sukcesu. Trzeba się postarać śmieciu, a nie obwiniać cały świat, bo innym się udało, a tobie nie. Ja na swoje prawko ciułałem w jebanym magazynie przy paletach i nie mogłem sobie pozwolić na byle błąd. Wtedy prawko kosztowało odrobinę więcej, ale co ty możesz wiedzieć. Mama dała?
no to właśnie przez takich kierowców mamy poźniej wypadki bo setny raz cisną tą samą drogą i nawet nie muszą juz patrzeć na znaki a jak jadą w jakieś inne miejsce to obsrani nie wiedzą co zrobić bo zapominają jak się zachować w danym miejscu.
Ty to jednak pierdolnięty jesteś. 5 lat za kółkiem, przez 3 lata robiłem za kierowcę w prywatnej firmie, dziennie robiłem od 100 do 350 km (liczę w obie strony), zdarzało się czasami nawet 500, a jedyną stłuczkę jaką miałem to ta w trakcie nauki kiedy zatrzymałem się na znaku stopu, a typ z tyłu wyjebał mi w lampę, bo się zagapił. I kurwa odpukać niech tak pozostanie, za to ciebie mogą rozjechać nawet jutro.
Skąd ty możesz wiedzieć śmieciu jak ja jeżdżę jak nie masz o tym pojęcia? Zdałem za pierwszym razem, bo się nauczyłem jeździć, bo się do tego przyłożyłem i postarałem. Padał deszcz, było ciemno, ślisko i chujowo i jakoś nie popełniłem błędu mimo ogromnego stresu. To takim bucom jak ty powinno się zakazać jeździć. Zdaje to kurwa 9 razy, wybłaga w końcu papierek, łapie golfa za 4 tysie z giełdy i zapierdala po wioskach 120 aż mu się lusterka od pędu składają.
Aha, odkąd zdałem prawko w Legnicy byłem tylko kilka razy, zawsze na tej pseudoobwodnicy, a do miasta nie wjechałem w ogóle. Więc nie pierdol, że jeżdżę na pamięć. To nie moje miasto.
i w ogóle nie chodziło mi o to tylko o to, że kierowca "musi" nauczyć się popełniać błędy typu, o kurwa źle skręciłem no to skręce na nastepnym albo zawrócę jeśli da się i pojadę tam gdzie miałem pojechać a nie uczyć się jazdy na pamięć.
Więc dobra rada dla tych, którzy dopiero będą zdawać:
na egzamin wyjątkowo uczcie się jeździć na pamięć. W 90% przypadków na drodze nie ma problemów i przejedziecie dokładnie taką trasę jaką uczył was instruktor. Jeśli was nie uczył - należy go zjebać i wymusić na nim minimum dwie jazdy. A potem się dogadać i jeździć jeszcze.
głownie chodziło mi o te głupie powody przez, które ludzie w Polsce nie zdają i muszą płacić hajs za kogoś widzimisię. w UK na egzaminie chodzi głownie o prawidłowe wykonywanie manewrów i przestrzeganie przepisów czyli chyba dobrze nie?
Jak znam ludzi ze swojej szkoły jazdy, znajomych bliższych i dalszych i rodzinę to 90% niezdanych egzaminów jest przez stres i głupotę zdającego.
Po pierwsze, jestem ciotowym kierowcą, zdałem za 5 razem. Plastik mam i tylko tyle, za kółko nie siadam, "od starych" fury nie biorę, zwyczajnie nie potrzebuję. Znam moje możliwości i dziękuję.
Po drugie, egzaminatorzy są przeróżni. 5 praktyk, 5 egzaminatorów, 5 tras(!).
Nie ma czegoś takiego, jak stała trasa. Jeden raz oblałem, gdy miałem czteropasmówkę i powiedział mi: "proszę się kierować na Warszawę". Niestety jestem z nie tego miasta i nie znałem tego odcinka na pamięć (trzeba było się trzymać lewej strony). Ulica wyglądała jak litera Y, wiadomo, że eLka jedzie pierwszym pasem z prawej, więc ciężko mi było skręcić na drugi pas od lewej, żeby na tą Warszawę pojechać. Możecie powiedzieć "przecież są znaki, tablice"... owszem, ale pech chciał, że pionowych nad drogą nie widziałem, bo jechałem z rana pod słońce. I tutaj pojawia się dowód na niestałość tras:
2 prawe pasy były drożne, te skręcające w lewo były zakorkowane. Stałem na (licząc od lewej) 3 pasie i czekałem gdzie by się wcisnąć, ale po 5 sekundach egzaminator powiedział mi, żebym jechał dalej. Oczywiście egzamin niezdany, jednak dowiedziałem się także innej rzeczy. Jeżeli bym pojechał, prosto, wtedy nie było by to "niewykonanie polecenia - na Warszawę", tylko dopasowanie się do sytuacji na drodze.
Co do egzaminatorów, mój pierwszy egzamin oblałem, kiedy miły pan "musiał" interweniować. 2 pasy (oba w tym samym kierunku, co niestety przeoczyłem). Jadę prawym, lewy wolny, a przede mną... traktor. Skąd kufa traktor w mieście? No i wlokę się 23km/h za traktorem, a tu egzaminator wypala, że: "kierowca ma problem z dynamiką". Dynamika-prędkość, prędkość-wyprzedź? No to kierunek, lusterko, lekko ściągam kierownicę lewą ręką, a tu... ciągła i przejście. O Ty trollu sobie myślę, dawaj prawa ściąga kierownicę i dalej za traktorem. Ciągła się skończyła, to znowu, ponowienie kierunku, lewa ręka w dół, lusterko, a tu jakiś szajbus stówkę lewym... Gdyby egzaminator się nie wyrwał, to bym zdążył wyrównać samochód, pasa nie przekroczyłem. Niestety ten szarpnął za kierownicę, prędkość oczywiście ok. 30km/h (bo się wcześniej rozpędzałem) i nic się nie stało, jednak zaliczyliśmy solidny "wężyk". Tamten pajac z lewego pasa zwolnił do 30, więc egzaminator oblał mnie za to, że musiał interweniować. Na moje tłumaczenia, że nie przejechałem pasa, że wracałem na pas, że widziałem daleko samochód powiedział, że dokłada też wymuszenie. W końcu tamten zwolnił... Jakbym widział jak ktoś naku*wia węgorza, też bym zwolnił. Najgorsze było to, że od WORDu dzieliło mnie 2 min jazdy, a jakaś tam trauma się pojawiła.
Na koniec dodam jeszcze sku*wysyńskie zachowanie pewnego "dziadziusia". Ostatni egzamin miałem z najgorszym wg mojej opinii egzaminatorem. Podczas placu położył swoje papiery na dachu, jak sprawdzałem olej etc. W połowie zawracania z wykorzystaniem infrastruktury wysiadł i sprawdził ile cm brakowało do bramy wjazdowej jakiejś posesji. Po parkowaniu równoległym również wysiadł sprawdzić jaki kąt mam do krawężnika oraz ile cm przede mną i za mną. Wsiadając zaciągnął mi ręczny Jak mi wręczał papier, nie miał się do czego przyczepić, to mi wklepał brak umiejętności obsługi technicznej samochodu.
E: Ile samochód ma biegów?
Ja: 6 + wsteczny.
E: A z ilu pan korzystał?
Ja: Z 3 + wsteczny.
E: No właśnie, powinien pan ze wszystkich korzystać.
Ja: To ja setę miałem po mieście zapier***ać?
Reasumując nie ma tylko sku*wysynów czy stałych tras. Uczcie się teorii, a i praktyka łatwo pójdzie, byle by nie przesadzić. Grunt to podejść na luzie. Egzamin jest ostatnim razem, kiedy jeździ się zgodnie z przepisami
P.S. Wiem, że wielu z was się nie będzie chciało czytać moich wypocin, zwłaszcza, że mój styl pisania jest o dupę potłuc, dlatego hejty mile widziane
W Zielonej Górze są wytyczone trasy egzaminacyjne i jakbyś potrafił czytać i oglądać obrazki to w poczekalni (nie tu przy bufecie, gdzie teoria, tylko tam przy wyjściu na plac manewrowy) na ścianie wiszą obrazki z objaśnieniami manewrów, objaśnieniem placu manewrowego i trasy egzaminacyjne.
internet nie służy tylko do obrażania ludzi czasem możesz się z niego dowiedzieć naprawdę ciekawych rzeczy. pozdrawiam i troche więcej luzu na przyszłość bo Ci jeszcze żyłka pęknie
Jeśli chcesz wyłączyć to oznaczenie zaznacz poniższą zgodę:
Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na nie oznaczanie poszczególnych materiałów symbolami kategorii wiekowych na odtwarzaczu filmów