To coś to Sheila Jeffreys, feministka (sic!) i lesbijka, a także profesor nauk politycznych na Uniwersytecie w Melbourne.
Takie wypowiedzi tylko utwierdzają mnie w przekonaniu, że feministki to podludzie i powinno się je umieszczać w zakładach zamkniętych...
Tak, tak zajebane ze srejka.