A już skończcie pierdolić z tą Francją.
W czasie I Wojny Światowej stracili ponad 5 mln mężczyzn (ranni i zabici). Nie chcieli powtórki. Po drugie, porażka Francji wynikała nie z tchórzostwa, a z wielkiego zaskoczenia. Niemcy ominęli Linię Maginota oraz zastosowali dopracowany po inwazji na Polskę blitzkrieg. Walki toczyły się. Straty po obu stronach wyniosły po kilkadziesiąt tysięcy ludzi. Francuzi podejmowali działania zaczepne, które jednak nie mogły pomóc z powodu chaosu. Owszem, Francja i tak poniosła upokarzającą porażkę, bo posiadali ogromną i dość nowoczesną armię, ale nie można przypinać im łatki tchórzy.
Nie można też mieć im za złe bierności po ataku na Polskę. Od dawna było wiadomo, że Francuzi ani myślą toczyć wojny ofensywnej, nie po to buduje się silne fortyfikacje. Tu należy mieć pretensje do nieudolnego pijaczyny ministra Becka, który podpisał pakt z miernymi sojusznikami. A jeszcze na początku 1939 roku Niemcy byli gotowi wejść z nami w sojusz przeciwko ZSRR. I to była jedyna słuszna droga. Bo nie ma nic mądrego w utracie milionów ludzi, dopuszczeniu do czystek intelektualnych i zniszczeniu infrastruktury kraju. A w polityce nie ma honoru, są tylko interesy.