W południowej Turcji znajdują się ruiny najstarszego sanktuarium świata. Czy jego powstanie doprowadziło do jednej z największych rewolucji w dziejach człowieka?
Około 10 tysięcy lat temu nasi przodkowie udomowili pierwsze zboża. To był gigantyczny przełom w dziejach ludzkości. Narodziny rolnictwa umożliwiły powstanie dużych osad, w których pojawiły się m.in. pierwsze świątynie. Pewien niemiecki archeolog podejrzewa jednak, że mogło być na odwrót - to budowa rozległego sanktuarium stała się impulsem do narodzin rolnictwa.
Kilkanaście lat temu profesor Klaus Schmidt z Niemieckiego Instytutu Archeologicznego wybrał się na dominujące nad okolicą wzgórze Göbekli Tepe w południowo-wschodniej Turcji niedaleko granicy z Syrią. Już w latach 60. XX w. naukowcy dostrzegli tam pozostałości kamiennych konstrukcji, ale ocenili, że nie jest to nic wyjątkowego. Prof. Schmidt uznał jednak, że warto w tym miejscu pokopać. Kopie do dzisiaj.
- Odsłoniliśmy prehistoryczne sanktuarium, z którego ludzie korzystali przez dwa tysiące lat - opowiada „Gazecie” prof. Schmidt. Jego początki sięgają co najmniej 9500 roku p.n.e. Nie znano jeszcze wówczas rolnictwa, a na świecie nie było żadnych miast. Piramida Cheopsa i kamienny krąg w Stonehenge miały powstać dopiero za 7 tysięcy lat. A niewykluczone, że sanktuarium jest jeszcze starsze. Niemieccy i tureccy archeolodzy oceniają, że prawdopodobnie nie dotarli do najstarszych warstw.
- Powszechnie uważa się, że pierwsze świątynie powstały we wczesnych miastach, ale teraz wygląda na to, że było inaczej - komentuje profesor Schmidt.
Twórcy tego najstarszego sanktuarium świata byli myśliwymi-zbieraczami i żyli w niewielkich gromadach. Zdaniem profesora do Göbekli Tepe pielgrzymowali ludzie z obszaru o promieniu około 150 kilometrów.
Najbardziej imponującymi obiektami w Göbekli Tepe są kamienne kręgi o konstrukcji dużo bardziej złożonej, niż większość kręgów stawiany w Europie tysięce lat później. Mają one 10-30 metrów średnicy i wyglądają jak fundamenty kamiennych chat z grubymi ścianami. W oczy rzucają się ponad dwumetrowe filary w kształcie litery T (na zdjęciu poniżej). Wiele z nich jest ozdobionych płaskorzeźbami przedstawiającymi m.in. leopardy, węże, pająki, dziki i ptaki. Zdaniem prof. Schmidta kolumny te mogą reprezentować bóstwa. Na razie archeolodzy odsłonili cztery kręgi, ale badania geofizyczne sugerują, że pod ziemią jest jeszcze 16 kolejnych. Konstrukcje te są najstarszymi przykładami architektury monumentalnej na świecie.
Naukowcy nie mają wątpliwości, że miejsce to miało charakter kultowy. Nie znaleźli bowiem żadnych śladów wskazujących na to, że wzgórze było zamieszkane. Zresztą jest kiepskim miejscem na osadę, gdyż w pobliżu nie ma wody.
Niektóre kamienne bloki ważą kilkadziesiąt ton. Oznacza to, że w budowaniu i utrzymywaniu sanktuarium musiało brać udział wielu ludzi, którzy nie mogli w tym czasie polować. I właśnie dlatego prof. Schmidt uważa, że mogło ono doprowadzić do narodzin rolnictwa.
Teoria Schmidta doskonale pasuje do tego, co ujawniły nam niedawno badania genetyczne współczesnych zbóż. Okazało się, że udomowiona około 10 tys. lat temu pszenica jest najbardziej podobna do dzikiego zboża rosnącego właśnie w tej części Turcji, w której leży Göbekli Tepe. Niektórzy naukowcy podejrzewają nawet, że sanktuarium odegrało istotną rolę w szybkim rozprzestrzenieniu się udomowionej odmiany, gdyż było miejscem, w którym spotykali się ludzie żyjący na dość sporym obszarze.
Najbardziej tajemniczy jest jednak koniec sanktuarium. Około 9,5 tys. lat temu ludzie starannie zasypali to miejsce grubą warstwą ziemi. Dlaczego to zrobili? - Świątynia prawdopodobnie służyła do celów pogrzebowych i w końcu została zasypana podobnie jak dolmeny w zachodniej Europie - przypuszcza prof. Schmidt.
Na razie archeolodzy nie odkryli jednak żadnych pochówków. Prof. Schmidt podkreśla, że przebadano dotąd zaledwie 1,5 proc. stanowiska i Göbekli Tepe może kryć jeszcze wiele niespodzianek.