______________
W sumie fajnie, na elegancko trochę się poruszać użytkowo po odpowiedniej infrastrukturze i być świętą krową, zamiast kisić w samochodzie...
Tylko tak się zastawiam, czy nie brała by mnie kurwica jakbym chciał po prostu pozapierdalać na rowerze, co u nas jeszcze jakoś wychodzi, mimo pieszych i rolkarzy na ścieżkach (o ile są i da się z nich sensownie korzystać) oraz na ulicach.
A tam gęsty ruch, raczej wolny i pewnie nie raz byłaby spina przy wyprzedaniu, nie mówiąc o zderzeniach, zanim bym się nauczył jeździć tak wolno jak oni.
A co do infrastruktury - ciekawi mnie kiedy u nas zobaczę ścieżki w postaci asfaltowego czerwonego pasa na poszerzonej jezdni jak w NL, gdzie na głównej drodze masz tak samo pierwszeństwo jak samochód w stosunku do podporządkowanej, zamiast ścieżek wijących się i skaczących między chodnikami, utrudniających życie pieszym i rowerzystom jak się da po to, żeby an skrzyżowaniu stać jak dupa na pasach przepuszczając samochody.
Lubie jeździć samochodem ale kurwa wole mieć zdrowsze płuca.
Włączasz w aucie obieg zamknięty powietrza i masz.
być świętą krową, zamiast kisić w samochodzie...
Jeżeli siedzenie na w ciepłym aucie na suchym fotelu, kiedy ludzie mokną i marzną po przystankach nazywasz "kiszeniem się" to jak nazwiesz stanie w zatłoczonym autobusie w ścisku 100 osób na powierzchni autobusu... w 40 stopniowym upale... kiedy nie wszyscy pasażerowie wiedzą do czego sluży mydło... a większość nie pracuje w klimatyzowanym biurze tylko w śmierdzącej hurtowni "tego i owego".
Odechce ci się komunikacji masowego rażenia....
Wolę siedzieć w korku w moim samochodzie z klimą i ogrzewaniem gdzie nie pada mi na łeb i nie sapie mi nikt nad uchem oddechem padliny i przepoconej pachy....
za 15 minut dłużej dojazdu
PIERDOLĘ AUTOBUSY !
______________
==============================================a mnie sie podoba pomysl zeby zapierdalac rowerami
tylko kurwa w Polsce rowerem wjechalbym rano do pani Reni do sklepu gdzies w centrum miasta, po ciepłe bułeczki wrocławskie ewentualnie jakis chleb baltonowski na to kupiłbym pasztet z kury(pomidorowy) i serek wiejski, uiściłbym opłate która nie przekracza 10zł życzyłbym Renacie miłego dnia i bym kurwa wracał z buta na chate...
a ty myślisz, że w Holandii, Niemczech czy Francji tak nie ma?
Tamtejsze policje mają codziennie zgłoszenia o kradzieży rowerów. Myślisz, że dlaczego niemal wszyscy jeżdżą "holendrami"? bo są najtańsze i się nie odróżniają (nie kuszą), więc jak ukradną nie będzie płaczu
Fragment cytowanej przez Ciebie wypowiedzi dotyczył roweru, w zdaniu uprzednio użyłem słowa "poruszać się" i to jest alternatywa dla wygodnego wożenia dupy. Tym bardziej, że sprawna infra rowerów i wyłączanie centrów dużych miast z ruchu samochodowego sprzyja poprawie kondycji i zdrowia oraz kontaktom społecznym. Wszyscy na sadolu tak ubóstwiają chude laski, to powinni być za tym, żeby jak najwięcej popieprzaly na rowerach/nogach.
Odnoszę wrażenie, że u nas za miano high-life uważa się wożenie dupy od jednego garażu podziemnego w pracy do drugiego na osiedlu ogrodzonym płotem, żeby tam legnąć przed TV i spać, powtórzyć.
Co do komunikacji miejskiej, również nie lubię jej z powodów wymienionych przez Ciebie, ale to nie znaczy, że wszędzie jest tak słabo rozwinięta i zorganizowana jak u nas.
W takim Tokio wielbieni przez ciebie korpoludkowie w garniturach wszędzie metrem i innymi, a samochód to tylko dla szpanu, albo jako wół roboczy.
a mnie sie podoba pomysl zeby zapierdalac rowerami
tylko kurwa w Polsce rowerem wjechalbym rano do pani Reni do sklepu gdzies w centrum miasta, po ciepłe bułeczki wrocławskie ewentualnie jakis chleb baltonowski na to kupiłbym pasztet z kury(pomidorowy) i serek wiejski, uiściłbym opłate która nie przekracza 10zł życzyłbym Renacie miłego dnia i bym kurwa wracał z buta na chate...
W Holandii też rowery kradną na potęgę. Jeden mój znajomy nawet chwalił się, że któregoś dnia krzyknął do przypadkowo spotkanego rowerzysty w Amsterdamie: "oddaj mój rower, złodzieju!", a ten speszył się, przeprosił i oddał rower.
a ty myślisz, że w Holandii, Niemczech czy Francji tak nie ma?
Tamtejsze policje mają codziennie zgłoszenia o kradzieży rowerów. Myślisz, że dlaczego niemal wszyscy jeżdżą "holendrami"? bo są najtańsze i się nie odróżniają (nie kuszą), więc jak ukradną nie będzie płaczu
Holendry nie są najtańsze i nieraz rzucają się w oczy. Holendry to są rowery w przeważającej większości markowe, nie makro cashe (taki specjalny termin zarezerwowany dla tandetnych rowerów).
A co do infrastruktury - ciekawi mnie kiedy u nas zobaczę ścieżki w postaci asfaltowego czerwonego pasa na poszerzonej jezdni jak w NL, gdzie na głównej drodze masz tak samo pierwszeństwo jak samochód w stosunku do podporządkowanej, zamiast ścieżek wijących się i skaczących między chodnikami, utrudniających życie pieszym i rowerzystom jak się da po to, żeby an skrzyżowaniu stać jak dupa na pasach przepuszczając samochody.
We Wrocławiu na kilku ulicach są osobne pasy (także czerwone) dla rowerzystów. Przy głównych drogach rowerem się we Wrocławiu bardzo przyjemnie jeździ. Grzej na obrzeżach, po poniemieckiej kostce brukowej...
Oni tam te rowery zostawiają gdzie chcą. Drzewa, słupy, normalnie wszędzie. Skuterów też cała masa.Fajne jest to, że rowerzyści mają swoje drogi i światła. Oczywiście wszystkie rowery są zapięte. Niektóre takie nowe, a większość w cierpkim stanie... Za około 400 euro można mieś prosty, mocny, na grubych oponach rower. Z przodu miejsce dla koleżanki i z tyłu też jest gdzie usiąść. Rewelka. Sam ganiałbym tam rowerem.
Za 400 euro to można kupić świetną, kradzioną z Holandii kolarzówkę.
We Wrocławiu na kilku ulicach (w tym na większości kluczowych skrzyżowań) są już takie pasy rowerowe.
Chyba bardziej śluzy, albo hybrydy ze ścieżka kilkunastometrową.
Świdnicka w miarę spoko, ale to jeszcze nie wyraźny pas cały koloru czerwonego. A jak już takie są to zawalone farbą Njalepiej z już oryginalnie czerwonego asfaltu, ale nie od razu rzym zbudowano.
Skandal to Borowska/Swobodna w stronę centrum - gdyby nie to, że na takie sytuacje mam mocne światło z przodu to w nocy jadąc tym czerwonym pasem rowerowym skończyłbym rozjebując się na gigantycznym krawężniku wysepki.
Na Jana Pawła to w sumie nie wiem do końca o co im chodziło, bo od strony rynku fajnie, a dalej wciskasz się miedzy przystanek autobusowy, i dymasz między głównymi a pasem do prawo skrętu po pasach rozdzielających, żeby po przejechaniu kolejnego skrzyżowania trochę się stresować, czy przypadkiem Cie nie dobiją do 20 cz krawężnika samochody - aczkolwiek to trudny przypadek, bo chodnik tam jest wąski.
Ruska/Kazimierza Wielkiego - trzeba szybko jechać i mieć oczy dookoła głowy, żeby się wbić na pas rowerowy zaczynający się chwilę przed skrzyżowaniem.
Rewelacji nie ma, ale udają, że coś tam robią i walą śluzami rowerowymi o raz bezsensownymi światłami na skrzyżowaniach - nie mam pojęcia co za geniusz postawił i w taki sposób zsynchronizował światła na rondzie Powst. Śląskich.|
Ogólnie od 7 lat dość dużo się zmieniło na lepsze, ale w wielu miejscach można było to lepiej przemyśleć, nie mówiąc o wykonawstwie... na tym skromnym kawałku wschodniej obwodnicy asfalt ścieżki już się 'pofalował', a gdzie beton to zdarzają się wyrwy.
A właśnie, najbardziej jaskrawy przykład, gdzie brakuje ścieżki w jezdni - Strachocińska. Pierdyliard wyjazdów z osiedla, do tego po tej stronie w kierunku centrum domniemany ciąg pieszo jezdny to już absolutny żart. Najpewniej ufundowany przez urzędasów, którzy do chodnika dostawiają znaczek z rowerem i już im się km ścieżek i hajs zgadzają.
Poniemiecka kostka... najlepiej jeszcze z szynami po starej linii tramwajowej jak na Prusa. Ale fakt, do tej w mniej uczęszczanych terenach pod miastem to jeszcze luksus.
Nie wiem po co, ale rozpisałem się i wyrzuciłem z siebie chociaż 1% uwag co do wrocławskiej infrastruktury ;]
Za 400 euro to można kupić świetną, kradzioną z Holandii kolarzówkę.
Gdzie, gdzie?!
Jeśli chcesz wyłączyć to oznaczenie zaznacz poniższą zgodę:
Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na nie oznaczanie poszczególnych materiałów symbolami kategorii wiekowych na odtwarzaczu filmów