Arashel napisał/a:
Zanim się poleje niezliczona rzesza błyskotliwych i oryginalnych uwag dotyczących tego kiedy to będzie u nas, pranę zwrócić wam uwagę że Holandia należy do krajów typu: Wjeżdżam do Kraju, rozpędzam się na autostradzie, 30min później docieram do granicy po drugiej stronie.
Jakby Polska była wielkość Mazowsza to też sobie byśmy mogli takie cuda sprawić.
musiałem to skomentować.
Nie. Oni po prostu nie dają z siebie zrobić niewolników i parobków. Poniżej kilka przykładów.
Moje dłuugie wypociny napisałem ponieważ wśród sadoli są również tacy którzy używają głowy nie tylko do jedzenia i wierzę jednak że mamy wpływ na to co nas otacza. Im wiecej osób będzie miała świadomość tego w czym żyjemy tym lepiej.
Myślę że chociaż takie pomysły są fajne to możemy je pozostawić póki co w sferze marzeń. Tak to jest jak się żyje w ciemnogrodzie. Nawet jeżeli wszyscy zarabialibyśmy po 20 tys na rękę to mogę was zapewnić że nie będziemy zamożnym narodem.
Prosty przykład to rachunki za prąd , gaz , wywóz śmieci, czy wodę.
Prąd , gaz- od pewnego czasu w większości już są sprywatyzowanymi spółkami , zakłady komunalne i wodociągi w chwili obecnej się prywatyzuje - w efekcie koszty wywozu śmieci czy woda w ciągu roku wzrosły w niektórych miastach kilkukrotnie. Główny powód prywatyzacji który się podaje to "polepszenie jakości usług poprzez zarządzanie ". Nie zauwazyłem aby prąd był bardziej prądowy, a gaz palił się cieplejszym płomieniem po sprywatyzowaniu. Tak samo nie zauważyłem żeby woda miała jakieś nadzwyczajne właściwości lecznicze po sprywatyzowaniu, bo starej nic nie dolegało (Jako państwowa była zajebista i smaczna). Zauważyłem natomiast że tendencję do podnoszenia cen za w/w.
Czemu to piszę? jedynie po to aby pokazać jaka jest różnica między naszym zielonym ekonomicznie krajem a innymi zakątkami świata gdzie nie dano się wyruchać bez mydła.
Mój przypadek z przed 3 dni.
Spędzam średnio w roku 2-3 miesięcy na szkoleniach poza granicami naszego pięknego kraju. Jako że spotykamy się jako ludzie z każdego zakątka na tej ziemi toteż wymieniamy swoje spostrzeżenia dot. różnic.
Kilka dni temu poruszylismy temat ogrzewania.
Zapytałem Aleksandra z Quebec czy mają centralne ogrzewanie u siebie w Kanadzie.
Odparł że tak, że jest to wygodne , fajne, ale drogie a że mają teraz kryzys (który na marginesie praktycznie ich nie obchodzi)
dlatego jest to swego rodzaju luksus i wszyscy przerzucili się na grzejniki elektryczne bo to nic nie kosztuje.
(byłem w lekkim szoku, nie przejmują się elektryką bo jest praktycznie darmowa)
po kilku minutach stary Fabio (Włochy) rzucił hasło : a wiecie że w Hiroszimie chcą znowu włączyć reaktor atomowy? przeciez to straszne!!
na co Jorg (Niemcy ) że przez Hiroszimę u nich zamknięto kilka elektrowni atomowych co doprowadziło do kilkukrotnych podwyżek cen prądu do tego stopnia że w tej chwili rachunki są dla nich zauważalne (wnioskuję z tego że do tego czasu było to na podobnym poziomie jak w Kanadzie).
Dlaczego to napisałem? ponieważ prąd osiąglął u nas ceny z dupy wzięte.
Nie kalkuluje się nam ogrzewanie domów elektrycznie, a na wioskach od kilku miesięcy po 22giej godzinie wyłącza się latarnie ponieważ gminy, wioski i miasta nie mają kasy na rachunki.
Zwróćcie uwagę że w małej Belgii autobany do tej pory były oświetlane, w Holandii chcą zrobić ogrzewanie elektryczne, bo oni również mają prąd na normalnym poziomie.
Dużo czasu minie zanim w naszym kraju zacznie się myśleć poprawnie. Odnoszę wrażenie że ci którzy mogli to zajebali co się dało prywatyzując własność publiczną pod przykrywką nierentowności. Problem ten dotyczy wszystkich gałęzi gospodarki, a energetyka jest jedną z nich.
Oczywiście atom moglismy miec już 20 lat temu , ale ówczesna władza doszła do wniosu że lepiej kupować okazyjnie energię od przyjaciela ze wschodu.
Nie wszystko co państwowe było złe. Na pewno zarządzanie było do dupy, ale prywatyzacja zakłądów publicznych pośrednio wpłynęła na uwolnienie cen usług. W efekcie im więcej będziecie zarabiali tym wyższe ceny firmy będą windowały za swoje uslugi. Prąd, gaz, woda, śmieci, etc. etc.
koniec.