I tak powinno się traktować gimbazę
Tak się nie powinno traktować pod/gimb/lic/stud/bazy. Nauczyciel powinien wzbudzać szacunek ale na ten szacunek musi zapracować. To że ja, ty, inne starsze młodsze roczniki tak miały i mają jest winą systemu i historii naszego państwa. Zawód nauczyciela jest porównywalny płacowo z śmieciarzem, dlatego nie jest pożądany przez ludzi wykształconych, umiejących uczyć i posiadających odpowiednią wiedzę do skutecznej nauki i rozwoju jednostki. Tyczy się to każdego stopnia edukacji. pod/gimb/lic zaliczają się do jednego wora. Na studiach zaś, np. politechniki. ludzie którzy uczą byli w większości aspołeczniakami... którym potem nie udało się nigdzie zakręcić bo mają tytuł inżyniera na tak zwane 3. zostają i zaczynają uczyć tak zwana regresja wsteczna. Oczywiście nie wszyscy ale duża część tak.
Zachowuje się tak, bo wszystkie stare nauczycielki to zakompleksione pizdy. Samotne, albo jak już mają męża to muszą go prosić, żeby chociaż raz w roku w jej urodziny je wyruchali, ale oczywiście nie na trzeźwo, bo się nie da. Szczególnie polonistki.
lepiej bym tego nie ujęła.
jesteś nauczycielką?
Tak się nie powinno traktować pod/gimb/lic/stud/bazy. Nauczyciel powinien wzbudzać szacunek ale na ten szacunek musi zapracować. To że ja, ty, inne starsze młodsze roczniki tak miały i mają jest winą systemu i historii naszego państwa. Zawód nauczyciela jest porównywalny płacowo z śmieciarzem, dlatego nie jest pożądany przez ludzi wykształconych, umiejących uczyć i posiadających odpowiednią wiedzę do skutecznej nauki i rozwoju jednostki. Tyczy się to każdego stopnia edukacji. pod/gimb/lic zaliczają się do jednego wora. Na studiach zaś, np. politechniki. ludzie którzy uczą byli w większości aspołeczniakami... którym potem nie udało się nigdzie zakręcić bo mają tytuł inżyniera na tak zwane 3. zostają i zaczynają uczyć tak zwana regresja wsteczna. Oczywiście nie wszyscy ale duża część tak.
Z tą płacą to pierdolisz od rzeczy. Niegdyś, jeszcze za czasów nauki w liceum jak sprawdzałem księgi wypłat dla nauczycieli to mi prawie gały wyszły z orbit. Podstawy może wiele nie było (za wyjątkiem stanowiska dyrektora i vice), ale z różnego rodzaju dodatkami wychodziły niesamowicie duże kwoty.
Czasem "pracowałem" przy zadaniach takich jak np. podłączenie klawiatury USB (ujmując w tym momencie tępym kurwom po studiach tam pracujących) w szkolnym sekretariacie, stąd możliwość sprawdzenia księg.